Wiadomo, że nikt tak doskonale nie wynajduje sobie "usterek" jak my same. Ja w wieku lat dziesięciu oświadczyłam mamie, że krótkie spodenki na w-f absolutnie nie wchodzą w grę, ponieważ mam grube uda. Zdania nie zmieniłam po dziś dzień i przez te wszystkie lata robiłam co mogłam żeby te moje uda "ucywilizować". Niestety ostatnio nie mam czasu i sił na zdrowie diety i ćwiczenia. Jem co popadnie i gdzie popadnie a w wolnych chwilach śpię. No a udka sobie rosną... Zainwestowałam w ten krem, bo w "marketówki" zupełnie nie wierzę i bez wielkich nadziei przystąpiłam do kuracji.
Krem ma lekką konsystencję lotionu, szybko się wchłania, ale trzeba go dobrze rozprowadzić, bo inaczej się roluje po wyschnięciu. Nie wysusza skóry, ale i jej nie nawilża. Początkowo, czyli przez 3 tygodnie nie przyniósł żadnych rezultatów, ale po tym czasie skóra zaczęła się mocno wygładzać i napinać. No i po miesiącu znikło po 2 cm z każdego uda, brzuch zrobił się płaski. Na biodrach krem zdecydowanie przesadził, bo zaczęły mi sterczeć kości.
Zaznaczyć muszę, że nie miałam nadwagi, no i fałdek u mnie raczej niewiele, jedynie te uda... Zachęcona efektami kontynuowałam kurację, ale okazało się, że kosmetyk przestał działać. Co straciłam po miesiącu to straciłam i ani milimetra więcej mimo stosowania go jeszcze przez miesiąc.
Opakowanie to stojąca tuba z klapką o pojemności 200 ml. Zapach ciężko opisać i nie należy do najmilszych, ale nie jest zbyt intensywny i można go znieść. Substancje czynne to: morszczyn, ananas, Centella Asiatica, escyna, miłorząb japoński, kofeina.
Polecam osobom, które chcą wymodelować niektóre partie ciała - tu krem sprawdzi się świetnie, oraz tym, które chcą zgubić niewielką ilość centymetrów w różnych obwodach - efekt będzie wyraźnie zauważalny!
Producent | Leocrema |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Preparaty modelujące brzuch, uda i pośladki |
Przybliżona cena | 68.00 PLN |