Gdzie się podziały tamte prywatki?
Jak to się stało, że z szalonej młodzieży zrobiła się żałosna grupka staruchów, która w stroju imprezowym prezentuje się raczej dziwacznie i nie potrafi gadać o niczym innym niż o pracy i urządzaniu mieszkania? Czy ludzie po trzydziestce w ogóle się jeszcze bawią z innej okazji niż wesele? Bo coraz mocniej utwierdzam się w przekonaniu, że są domówki w liceum, kluby na studiach, potem długo długo nic, a na końcu dancing w Ciechocinku. Na który nawet się cieszę. CZYTAJ WIĘCEJ