On kontra krótkie spódniczki
URSZULA • dawno temu- Idzie wiosna – zauważył optymistycznie mój nowy chłopak. – Niedługo na ulicach pojawią się porozbierane dziewczyny. I chyba, żeby podkreślić, jak wiele to dla niego znaczy, obrzucił pełnym aprobaty spojrzeniem mijającą nas właśnie kobietę, która wprawdzie nie była jeszcze zupełnie rozebrana, ale za to miała na sobie czerwone szpilki i kabaretki. Rozumiem, że wiosna, hormony, prosta jak cep męska natura... Mimo to zdziwiło mnie jego stwierdzenie.
- Idzie wiosna – zauważył optymistycznie mój nowy chłopak. – Niedługo na ulicach pojawią się porozbierane dziewczyny. I chyba, żeby podkreślić, jak wiele to dla niego znaczy, obrzucił pełnym aprobaty spojrzeniem mijającą nas właśnie kobietę, która wprawdzie nie była jeszcze zupełnie rozebrana, ale za to miała na sobie czerwone szpilki i kabaretki.
Ja wiem, że wiosna, że hormony, że prosta jak cep męska natura i że faceci są skonstruowani tak, że po prostu nie mogą nie patrzeć na nadmiernie wyeksponowany atrybut kobiecości, wszystko jedno do kogo należy. Mimo to zdziwiło mnie jego stwierdzenie. Samobójca czy co? Oto chłopak, po kilkumiesięcznej znajomości z dziewczyną, znajomości, która ma wszelkie predyspozycje, żeby przerodzić się w coś więcej, podczas romantycznego, wiosennego spaceru z psem, nagle czyni takie wyznanie. A niechby go jasna cholera!
Właśnie byłam na etapie wybierania pomiędzy walnięciem go w twarz, rozpłakaniem się, a obróceniem całej sprawy w żart, kiedy do głowy przyszła pewna myśl, która kazała mi zrezygnować z takiego załatwienia sprawy.
Otóż wszyscy moi dotychczasowi faceci byli wpatrzeni we mnie jak w obrazek, a przynajmniej usilnie próbowali sprawiać takie wrażenie. – Jesteś jedyna w swoim rodzaju! – mówił jeden. – Jesteś najpiękniejsza! Najlepiej tańczysz! Najładniej się ubierasz! - mawiał drugi. W ogóle pełen szał i miłość do grobowej deski. A ja z zadowoleniem stroszyłam piórka i naiwnie malowałam sobie w głowie obraz faceta, który odwraca się ze wstrętem, kiedy widzi inną kobietę w bluzce z dekoltem do kolan i spódniczce odsłaniającej połowę pupy. Przecież jestem jedyna, niepowtarzalna i najcudowniejsza! Przecież on, ten zapatrzony we mnie słodki misio, nigdy nie zrobiłby czegoś takiego! A potem były gorzkie łzy i zgrzytanie zębami, kiedy okazywało się, że nie dość, że zrobiłby, to jeszcze spróbował i udało mu się, bo właśnie tańczył na imprezie z jakąś koleżanką w sposób, którego nie nazwałabym do końca koleżeńskim albo z tępym zachwytem na twarzy wpatrywał się w dekolt barmanki. Zresztą były to awantury obustronne, ponieważ mi, słodkiej klusi, na co dzień jak w obraz wpatrzonej w piękne oczy i muskuły swojego misia, też zdarzało się przegadać całą imprezę z jakimś wyjątkowo przystojnym kolegą czy też palnąć w towarzystwie bez pomyślunku, że najpiękniejszym mężczyzną świata jest jednak Brad Pitt, a nie misio we własnej osobie.
Pielęgnowałam więc w głowie ten obrazek czystego i prawego rycerza na koniu, który w życiu nie obejrzałby się za inną kobietą, a on zapewne myślał o mnie w podobnych odcieniach. Po czym dawaliśmy sobie buzi na do widzenia i ja szłam na basen obcinać z koleżankami wszystkie ciacha w kąpielówkach, nie szczędząc przy tym soczystych komentarzy, a on szedł z kolegami podszczypywać kelnerki w barze albo co tam faceci robią podczas męskich wieczorów, przyznam, że wolałam nie wiedzieć.
Wolałam nie wiedzieć, ponieważ dopóki to ja angażuję się w taki niezobowiązujący flirt, to mam nad wszystkim kontrolę i wiem, że nie ma w tym nic niestosownego. Przeciwnie, kiedy już napatrzę się na facetów na basenie albo natańczę z kolegą, z przyjemnością wracam do mojego misia rozkoszować się poczuciem, że on jest taki jedyny i zapatrzony we mnie. Natomiast kiedy pomyślę, że on za moimi plecami również angażuje się w podobne przedsięwzięcia, ciarki przechodzą mi po plecach i mam ochotę lać w mordę na odlew.
Ludzie są mniej lub bardziej monogamistami, ja po dłuższym namyśle dochodzę do wniosku, że jestem raczej bardziej niż mniej, lecz „miłość” chyba nie zawsze lubi monogamię. Można wprawdzie oszukiwać się, że do końca życia będziemy tylko patrzeć w swoje oczy przy świecach i zachodach słońca, ale to raczej mało prawdopodobne. Każde z nas prędzej czy później obejrzy się za co atrakcyjniejszym przedstawicielem płci przeciwnej. Nie mówię, żeby od razu sypiać na boku z bóg wie kim, wręcz przeciwnie, zalecałabym, żeby tego nie robić, ale po co zaprzeczać, że podobają nam się inne osoby? Wiadomo wiosna, hormony i mężczyźni zawsze będą oglądać się za spódniczkami, a kobiety chyba nie są na flirtowym polu takie zupełnie niewinne.
Spojrzałam więc na tego mojego nowego chłopaka z zupełnie innej perspektywy. Jaki on właściwie szczery i odważny! Nie robi afery ze spraw oczywistych i naturalnych. Po co ściemniać — jest wiosna, to będzie się oglądał za spódniczkami. W końcu jesteśmy już dorośli, więc bądźmy chodź raz wobec siebie szczerzy.
— No to masz gorzej, bo masz szansę pooglądać dziewczyny tylko wiosną i latem – powiedziałam zalotnie. – A ja na basenie patrzę sobie na facetów przez cały rok.
Spojrzał na mnie z przerażeniem.
- Jak to? - zmarszczył brwi. - To tym się zajmujesz na basenie?
Co tu dużo gadać, wiosenny spacer mieliśmy z głowy.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze