Bezczelna baba
URSZULA • dawno temuCzy wyobrażaliście sobie kiedyś świat bez kłamstwa? Taki, żeby można było walić prosto z mostu. Ile taka wzajemna szczerość przyniosłaby ulgi w zmaganiu się z codziennymi upierdliwościami. Czyż życie nie byłoby wtedy o wiele prostsze? Niestety ludzkość wymyśliła to sobie zupełnie inaczej. Dlaczego ludzie zupełnie bez sensu utrudniają sobie życie w imię tajemniczego „bycia dla siebie miłym”?
Czy wyobrażaliście sobie kiedyś świat bez kłamstwa? Taki, żeby można było walić prosto z mostu. Przyprowadzić do domu swojego kochanka i powiedzieć do męża: To jest Robert. Sypiamy ze sobą. Wyprowadzać się, czy nie masz nic przeciwko temu? A kiedy koleżanka ryczy nam w rękaw i jęczy, że nigdy nie pokaże się na plaży w kostiumie kąpielowym, zamiast pocieszać ją, że wygląda świetnie, wypalić: Tak, to prawda, masz wielki tyłek. Idź poćwiczyć, przejdź na dietę i za kilka miesięcy będziesz na pewno fantastycznie się czuła w kostiumie. Nie mówiąc już o tym, ile taka wzajemna szczerość przyniosłaby ulgi w zmaganiu się z codziennymi upierdliwościami. Gdyby można było akwizytorowi powiedzieć: Nie kupię od pana tej dmuchanej piłki, gdyż jest mi zupełnie niepotrzebna, a pan powinien przestać nagabywać ludzi i znaleźć sobie prawdziwą pracę, rodzicom przy kolacji: Ja naprawdę nigdy nie wyjdę za mąż i nie zacznę zarabiać przyzwoitych pieniędzy, więc spokojnie możecie przestać sobie strzępić języki, a koledze z pracy, który usiłuje nieśmiało nawiązać rozmowę: Niestety, jestem dziś zupełnie nie w humorze i wcale nie mam ochoty z tobą gadać o bzdurach. I tak po prostu mieć problem z głowy. Czyż życie nie byłoby wtedy o wiele prostsze? Niestety ludzkość wymyśliła to sobie zupełnie inaczej.
— Tak, oczywiście, chętnie zapoznam się z państwa ofertą, proszę przysłać mi ją mailem, już podaję swój adres – słuchałam jak moja koleżanka z pracy po raz dziesiąty już chyba dzisiaj powtarza przez telefon tę formułkę tym samym miłym, opanowanym głosem. I dalej w podobnym stylu:— Nie jestem jeszcze pewna, czy będziemy mogli opublikować informację o tym produkcie w naszym magazynie, ale proszę zadzwonić za tydzień, wtedy będę wiedzieć więcej… - mówiła słodkim głosikiem.
W końcu nie wytrzymałam: — Hej, czy ty naprawdę zamierzasz pisać o tych wszystkich depilatorach, cudownych środkach na odchudzenie, pasach wibrujących i innych zupełnie nieprzydatnych przedmiotach? – zapytałam raczej pro forma, gdyż świetnie wiedziałam, że nie mamy takiego zwyczaju. Mimo to codziennie odbieramy średnio dziesięć telefonów z różnych firm, które głosem uprzejmej pani od PR-u informują nas o nowych produktach.
Elka zamyśliła się. – No nie, ale jakoś nie mam odwagi im tego powiedzieć wprost - wyjaśniła po chwili. – Poza tym tak jest chyba grzeczniej. Te panie znają swoją pracę i na pewno domyślą się, że nie ma większych szans na publikację.
Moje zdziwienie zachowaniem Elki wynikało z prostego faktu, że moje rozmowy z paniami od PR-u wyglądają mniej więcej tak:
— Dzień dobry, dzwonię z firmy takiej a takiej, chciałam zainteresować Państwa nowym produktem (tu wstaw: super wygładzający balsam do ciała, miejskie, młodzieżowe, nowoczesne i dynamiczne perfumy, wyjątkowo skuteczne kapsułki na porost włosów itd.) – mówi pani od PR-u.
— Dziękuję bardzo, ale ze względu na profil magazynu nie publikujemy informacji o takich produktach – odpowiadam ja. – Proszę zapoznać się z naszym pismem i zastanowić się, czy dalej warto dzwonić do nas z taką ofertą.
Kiedy powiedziałam o tym Elce, usłyszałam następujący komentarz:
— No właśnie zawsze mi się wydawało, że jesteś odrobinę zbyt obcesowa…
Obcesowa? Dlaczego ludzie zupełnie bez sensu utrudniają sobie życie w imię tajemniczego „bycia dla siebie miłym”? Po co wprowadzać drugą osobę w błąd, powodować, że będzie oceniać sytuację zupełnie inaczej niż się ona rzeczywiście przedstawia, narobi sobie nadziei? Czy to nie lepiej spokojnie i stanowczo powiedzieć jej na czym stoi?
O tym, że ludzie często odbierają szczerość jako bezczelność przekonałam się już w pierwszej klasie podstawówki. Lekcja była wyjątkowo nudna, postanowiłam więc przemyśleć swoje życie i doszłam do szeregu wniosków, z których jeden zakładał, że już nigdy nie będę kłamać. Postanowiłam zacząć od zaraz. A że reszta klasy akurat potwornie rozrabiała, zirytowana pani nauczycielka wrzasnęła: — Dzieci! Kto się nie chce uczyć?!
Klasa natychmiast ucichła, a ja zrobiłam szybki rachunek sumienia i doszłam do wniosku, że co jak co, ale uczyć się wcale nie lubię i wolałabym spędzać czas na zupełnie innych zajęciach. Wstałam więc i powiedziałam, że ja. Pani oczywiście natychmiast wpisała mi do dzienniczka jedną z tych zupełnie absurdalnych podstawówkowych uwag w stylu: Ula wstaje z ławki w trakcie trwania lekcji i bezczelnie twierdzi, że się nie chce uczyć. A do tego wyleciałam z lekcji, co zrobiło na mnie piorunujące wrażenie, ponieważ byłam raczej dzieckiem grzecznym oraz potulnym, więc na co dzień nie spotykały mnie takie atrakcje.
Potem było jeszcze kilka sytuacji, w których zostałam jednogłośnie uznana za bezczelną, tylko dlatego, że jasno i wyraźnie wyrażałam swoje zdanie w jakiejś sytuacji. W liceum powiedziałam panu od polskiego, że powinien być ostrzejszy, bo zupełnie nie radzi sobie z klasą. (Nie pyskuj, bo zawołam panią dyrektor) W pubie przy grupie znajomych głośno poprosiłam kolegę, żeby zabrał rękę z mojej nogi. (Nie przesadzaj! Przecież to tak po przyjacielsku…) Na spacerze w parku poprosiłam jakąś panią, żeby zabrała swoje dziecko, które uznało, że super fajnie jest ciągnąć mnie za spódnicę. (Przecież on się tylko bawi!)
No cóż, może i jestem bezczelną babą, ale przynajmniej w pracy natrętne panie od PR-u zawracają mi głowę rzadziej niż innym.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze