Nie taka "eks" straszna, jak on ją maluje
URSZULA • dawno temuByłych dziewczyn naszych obecnych facetów generalnie nie lubimy. Za dobrze ich wprawdzie nie znamy, ale z jego rozlicznych opowieści wiadomo, że "jakieś" były. Ale najczęściej jest tak, że to faceci robią ze swoich eksdziewczyn kosmiczne potwory po to, by udowodnić sobie i światu, że ich nowe dziewczyny i nowe życia są tysiąc razy lepsze.
Byłych dziewczyn naszych obecnych facetów generalnie nie lubimy. Za dobrze ich wprawdzie nie znamy, ale z jego rozlicznych opowieści wiadomo, że jakieś były.
Może i niektóre dobrze gotowały albo dobrze robiły masaż, ale w większości były raczej niesympatyczne. No bo, jak to możliwe, żeby normalna kobieta tak po prostu wzięła i zostawiła naszego misia dla innego faceta, a on przez to tak strasznie cierpiał? Jak to możliwe, żeby jakaś wstrętna baba robiła mu awantury o to, że nie może znaleźć pracy, a inna wymagała, żeby kupował jej drogie prezenty? Co to musiały być za kobiety? My jesteśmy lepsze - ładniejsze, szczuplejsze, mądrzejsze, bardziej dojrzałe. Właściwie nietrudno to zauważyć, skoro on i tak podkreśla to na każdym kroku. I tak sobie trwamy w tym błogim przeświadczeniu. Ale z czasem nadchodzi moment, kiedy musimy stanąć z taką delikwentką twarzą w twarz. A wtedy…
Otóż obudziliśmy się w pewien piękny niedzielny poranek i mój chłopak od razu wpadł na fantastyczny pomysł, że zabierze mnie do pewnej knajpki na śniadanie. Ponieważ byłam bardzo głodna, niezmiernie mnie ta propozycja ucieszyła:
— Wskoczę tylko pod prysznic i wrzucę coś na siebie — oznajmiłam wstając z łóżka.
— Ale zrobisz makijaż? Chociaż taki lekki… – upewnił się mój luby.
— Mogę zrobić – zgodziłam się uprzejmie.
— I koniecznie ubierz coś ładnego — usłyszałam jeszcze, kiedy byłam już w drodze do łazienki.
To było co najmniej dziwne. Kiedy w panice przeglądałam zawartość szafy, zastanawiałam się dlaczego on tak nagle przejmuje się tym, co mam na sobie. Przecież zawsze kiedy wstaję wymięta i rozczochrana i zaczynam doprowadzać się do ładu, słyszę: Musisz robić ten makijaż? Przecież tak ładnie wyglądasz… Kiedy wybieram się z nim na ważne eleganckie przyjęcie i stoję przed lustrem usiłując się zdecydować czy włożyć czarną sukienkę i czerwone szpilki, czy może tą w kwiaty i skórzane kozaczki, na moje rozpaczliwe prośby o pomoc, on reaguje nieodmiennie: Wybierz sama. Dla mnie wyglądasz szałowo we wszystkim. A kiedy wystoję już swoje przed lustrem i wyjątkowo zadowolona z efektu prezentuję się mu w pełnej krasie, na pytanie, czy ładnie wyglądam, zawsze odpowiada: Cudownie kochanie. I najczęściej nie odrywa przy tym wzroku od komputera.
Po dłuższej chwili namysłu zdecydowałam, że włożę obcisłe dżinsy i bluzkę z dużym dekoltem.
— Niedobrze – skwitował mój ukochany – Czasem ładniej się ubierasz do pracy. Włóż tą sukienkę co wczoraj.
Jednak ta też nie była wystarczająco dobra.
— Te kwiatki są jakieś dziwne – skrzywił się – To dobre na plażę. A pamiętasz, kiedyś jak poszliśmy do teatru, włożyłaś taką szarą sukienkę z koronką…
Ostatecznie na niedzielne śniadanie do knajpy poszłam ubrana w wieczorową sukienkę i szpilki. W pełnym makijażu. Kiedy już zajęliśmy miejsca przy stoliku i przeglądaliśmy menu, mój chłopak rzucił od niechcenia:
— Widzisz tą dziewczynę przy stoliku obok?
Rzeczywiście, siedziała tam sympatyczna brunetka w spodniach od dresu i koszulce i czytała gazetę popijając kawę.
— To Kaśka, moja eksdziewczyna – wyjaśnił z uśmiechem — Może zaproponujemy jej, żeby się do nas przysiadła?
W jednej sekundzie wyjaśnił się cały odzieżowy spisek. On wiedział, że ona tam będzie i wszystko z premedytacją zaplanował. Było już jednak za późno na ucieczkę. Po chwili siedziałam naprzeciwko przerażonej, przyłapanej znienacka w dresie i bez makijażu "eks" - Kaśki, a mój chłopak z zachwytem opowiadał o naszych wakacyjnych planach. Ze zdenerwowania zamówiłam martini, mimo iż pora była delikatnie mówiąc nieodpowiednia i postanowiłam nie dać się wmanewrować.
— Czy on zawsze był takim strasznym chwalipiętą? — brutalnie przerwałam ekstatyczny wywód mojego chłopaka o tym, jakie nasze życie jest cudowne.
Kaśka uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie i od razu rozmowa zeszła na dobre tory. Ale broń boże nie na jego temat. Okazało się, że mamy mnóstwo wspólnych znajomych i właściwie to dziwne, że nie spotkałyśmy się wcześniej, bo chodzimy na te same imprezy i koncerty. Po chwili dyskutowałyśmy zawzięcie popijając martini ku widocznemu niezadowoleniu naszego chłopaka czy też ekschłopaka.
Bo tak to już jest z eksdziewczynami naszych chłopaków, że przy bliższym poznaniu okazują się bardzo fajne. No bo pomyślmy – skoro on jest z nami, a my jesteśmy fajne, co do tego wątpliwości nie ma, to wcześniej z pewnością wybierał podobne dziewczyny. Tylko po drodze coś im się zepsuło. Pomijam tutaj skrajne przypadki, kiedy nasz chłopak akurat chwilowo zwariował i związał się z jakąś nieuleczalną zdzirą — lafiryndą, bo i tak się może zdarzyć. Ale najczęściej jest tak, że to faceci robią ze swoich byłych dziewczyn kosmiczne potwory po to, by udowodnić sobie i światu, że ich nowe dziewczyny i nowe życia są tysiąc razy lepsze. Tylko, że my chyba nie powinnyśmy im w tym pomagać. W imię kobiecej solidarności. W końcu nigdy nic nie wiadomo i być może same też niedługo będziemy "eks"?
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze