Mów mi: tato
ANNA PAŁASZ • dawno temuIdealny partner? Troskliwy, opiekuńczy, kochany. To na początek. Dopiero z czasem może się okazać, że „ideał” ma nieco wypaczone pojęcie partnerstwa i związek szybko zamienia się w koszmar. Bo jak tu wytrzymać z aspirującym tatuśkiem, który za wszelką cenę próbuje nas zdominować i wychować na swój sposób?
Małolata i tata
Mówi się, że kobieta podświadomie szuka w mężczyźnie cech, jakie posiada jej ojciec. Być może dlatego na początku akceptuje fakt, że facet próbuje jej ojcować, uważając to zachowanie za słodkie i niewinne, tymczasem może to być zapowiedź nadchodzącego kataklizmu.
Wiktoria (23 lata, studentka z Bydgoszczy):
— To był długi i burzliwy związek, całe liceum razem, a potem walka o to, kto się poświęci i pójdzie na inne studia, niż by chciał, byle być w tym samym mieście. W sumie to była jedna wielka walka, forsowanie swoich racji, rezygnowanie z marzeń, z planów. Ten związek był zbyt hermetyczny. Byłam zakochana, wydawało mi się, że podejmuję jedynie słuszne decyzje.
On przemycał swoje racje, sugerował, że fajnie byłoby zrobić to czy tamto, oczywiście to wiązało się z poświęceniem z mojej strony, on nie należał do osób, które z czegokolwiek rezygnują. W połowie studiów zaproponował, żebym z nim zamieszkała. Zgodziłam się, bo nie miałam wyboru – on wszystko zaaranżował, załatwił kawalerkę, a przecież nie mógł sam jej opłacić, niemal spakował mi walizki. Potem było już tylko gorzej. Zachowywał się jak mąż i ojciec, ja miałam niewiele do powiedzenia, znowu wymagał wyłączności, organizował mi życie. Układał mi rzeczy, oczekiwał obiadków i podlewania kwiatów, wytykał, że brudno, że firanki nie są powieszone. Nie mogłam znieść jego obecności, wymykałam się pod pretekstem wyjścia do biblioteki.
W końcu powiedziałam: dość. Wyprowadziłam się, zerwałam z nim. Z czasem przestał pisać i mnie nachodzić, zmieniłam studia na wymarzone, odkryłam, że poza nim istnieją inni, normalni ludzie. Życzę mu jak najlepiej, oby się zmienił, inaczej jeszcze niejednej dziewczynie zniszczy życie.
Ojciec dominator
Dbanie o swoją kobietę to jedno, prześladowanie jej – to już inna bajka. Granica między słodkim a uciążliwym tatusiowaniem jest cienka, i łatwo można ją przekroczyć.
Katarzyna (27 lat, nauczycielka z Olsztyna):
— Adama poznałam przez Internet. Wymienialiśmy maile, z czasem zaproponował mi spotkanie. Okazało się, że to świetny facet, poważnie myślący o życiu i przystojny. Miałam wtedy status porzuconej narzeczonej i ogromną potrzebę zapełnienia pustki w moim życiu. On karmił mnie opowieściami o swoich nieudanych związkach i pragnieniu założenia rodziny. Był bardzo troskliwy, z początku tak to odbierałam. Potem stał się nachalny – ciągle wytykał, że za cienko czy zbyt kuso się ubrałam, albo miał pretensje, że za późno wracam do domu. Krytykował znajomych, dawał do zrozumienia, że on tutaj rządzi. Czasami się go bałam, było w nim tyle złości, tyle niepohamowanej potrzeby pokazania swojej dominacji. Zachowywał się jak sfiksowany ojciec.
Po kilku miesiącach zaczęłam intensywnie się od niego oddalać, początkowo próbował mnie przy sobie zatrzymać, potem machnął ręką. Spotkałam go kilka miesięcy temu, zupełnie przypadkowo, z jakąś kobietą i dzieckiem. Mam nadzieję, że ojcowskie zapędy przelał na dzieciaka, może się uspokoił i da się z nim teraz żyć? Wolę jednak trzymać się od niego z daleka.
Nie ma jak u taty
Mężczyzna, który chce zostać drugim tatusiem dla swojej partnerki wie, że aby tego dokonać, musi ją zdominować powoli, acz konsekwentnie. Technik jest wiele, najlepiej jednak jest kobietę oczarować, osaczyć i uzależnić.
Patrycja (29 lat, kasjerka z Inowrocławia):
— Kiedy Krzysiek się ze mną umówił, sądziłam, że to pomyłka, przecież tacy faceci mogą mieć każdą, a przynajmniej sprawiają takie wrażenie. Padło na mnie, trafiło się ślepej kurze ziarno. Krzysztof konsekwentnie przynosił mi kwiaty, prezenty, aż zgodziłam się na randkę, taką prawdziwą, z kolacją przy świecach, winem. Dla mnie była to nowość, do tej pory trafiałam raczej na prostaków, którzy niewiele sobą reprezentowali. Krzysiek był jak ten książę z bajki, więc bez problemu owinął mnie wokół palca.
Najpierw dał mi poczucie, że to ja dyktuję warunki – był na każde zawołanie, spełniał każdą zachciankę. Potem stopniowo się oddalał, a ja w panice robiłam wszystko, żeby został przy mnie. Kiedy byłam posłuszna, gładził mnie po główce jak małą dziewczynkę, a kiedy próbowałam się sprzeciwiać – odbierał przywileje, takie jak spotkania z koleżankami po pracy.
Na zakupach to on wybierał rzeczy, które powinnam nosić, zmusił mnie do przejścia na dietę, a ja jak idiotka mu przytakiwałam. Kiedy mu na czymś zależało, a ja się wahałam, znikał na dzień, dwa, a ja w rozpaczy zgadzałam się na wszystko, byle mnie nie zostawiał. To trwało prawie rok, zrobił mi niezłe pranie mózgu.
Kiedy odchodziłam, nawet go to nie ruszyło, powiedział, że na moje miejsce ma już trzy inne. Współczuję i sobie, i jego potencjalnym przyszłym partnerkom. Jeżeli kiedykolwiek facet będzie próbował zastąpić mi ojca, powiem mu: żegnaj. Nie mogę zrozumieć, jak mogłam pozwolić mu się tak urabiać, to musiało wyglądać komicznie, kobieta w moim wieku zachowująca się jak pięciolatka.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze