Kobiety pociągowe
REDAKCJA • dawno temuPani menedżer. Kostium, torebka, sznyt i szyk, samochód, obcas. Wraca z pracy. Kończy teoretycznie o siedemnastej, ale zanim dojedzie do domu... A po drodze jeszcze chleb, sera brakło, a inni jeżdżą jak pokopani, a znowu korek, a szef dziś wrzeszczał, a często-gęsto musi zostać kilka godzin dłużej. Ludzie kochani, co to za życie. W domu dwulatek. Spragniony mamy. Jest 18.30, za oknem ciemno, bo to zima. Jutro trzeba wstać o 6.30, a jeszcze trzeba przeczytać stos dokumentacji.
A mały wyje żałośnie „Maaaaama, mamaaaaa!” i wyciąga ręce. „Daj mamie spokój” – mówi i odsuwa dzieciaka. Wykłada zakupy do lodówki, mały wisi na nodze i już nie wyje, tylko się drze i zanosi. Wrzeszczy na niego, żeby się uspokoił, po czym opadają ją wyrzuty sumienia, porywa go na ręce i całuje i mówi, że mama kocha, tylko musi to, musi tamto, musi jeszcze…. A mały nie rozumie. Mały ma dwa lata i wszystkie mądre poradniki zalecają, że matka ma być z nim cały czas, czytać książeczki, rysować, opowiadać, spacerować, a nade wszystko nieustannie przytulać. Być.
Może zatem znaleźć inną pracę? Nie zarabiać kroci na wymarzony domek pod miastem, jak zakładała – parę lat wytężonej pracy i z ośmiolatkiem będzie można się turlać po trawie w ogrodzie, z tatą bujać w hamaku, z psami ganiać po ogrodzie, rwać maliny z krzaka i kopać tunele w przydomowej piaskownicy. Nie podnosić kwalifikacji, nie jeździć w weekendy na kurs, nie robić licencji, wrócić do wyuczonego zawodu nauczycielki…
Pani nauczycielka. Skromny ubiór, uśmiech na twarzy, nieco zmęczony, bo dzieci trochę dają popalić. W szkole niby osiemnaście godzin tygodniowo, plus trzy okienka, plus przyjść wcześniej bo coś tam, plus wyjść później, bo zebranie z rodzicami, próba teatrzyku, rada pedagogiczna. Plus sterta zeszytów, klasówek, plus przygotowanie lekcji, konspekty, plus szkolenia i warsztaty do awansu zawodowego plus, plus, plus… Minus dochody. Żeby nadłapać dochody, można dawać korepetycje. Regularnie, albo nie, bo uczeń chory, bo dziś nie ma pieniędzy. Plus stargane nerwy. Żeby zostać nauczycielką, musiałaby zacząć strzelać pierwsza. Wie, chwilę uczyła.
To może pani urzędnik. Pani policjant. Pani…
Kaza, jak teraz można być matką? W terrorze samodzielności, losu we własnych rękach, w stresie pragnień, żeby poprawiać sobie i rodzinie byt, dziecku zapewniać edukację, w kołowrocie zamierzeń, projektów, dawno zapomnianych hobby, w kółku dwunastogodzinnej tarczy zegara, na dobę okrążanej tylko dwa razy, dwa potwornie krótkie razy?
M.
* * *
Margola, Ty nie pytasz jak być matką. Ty pytasz — mimo, że sama wiesz doskonale – jak się zagonić na śmierć, jak się własnoręcznie zamęczyć.
Kiedyś matki wieszały dzieciom klucz na szyi i szły na osiem godzin do biura. Teraz wszędzie wymagają najwyższych kwalifikacji, doświadczenia, dyspozycyjności. Wszędzie. Nie tylko w pracy. Pełen profesjonalizm w każdej dziedzinie. I to jak najszybciej. Jeszcze przed trzydziestką. Potem już za późno. Młodą, wykwalifikowaną z doświadczeniem przyjmę. Trzydzieści dwa? Nie, dziękujemy. Za późno. Pierwsze dziecko po trzydziestce? Za późno.A żeby było szybciej — wszędzie pełno gotowych porad. „Idealny pracownik w trzy dni. Kurs przyspieszony”, „Bycie kobietą sukcesu dla opornych, początkujących i zaawansowanych”, „Jak wychować dziecko i przetrwać”.
Jako matka bądź mądra, wyrozumiała, cierpliwa. Czytaj, rysuj, spaceruj, przytulaj, rozmawiaj. Czasem odłóż pracę i poświęć dziecku całą swoją uwagę.
Jako pracownik zaliczaj bez zmrużenia oka wszystkie delegacje, szkolenia, nadgodziny, prace do domu, prace w weekendy, zły humor szefa: „Co mnie obchodzi pani życie prywatne!? Pani jest w pracy i nie ma prawa do życia prywatnego!”
Do tego bądź piękna, zrelaksowana, wypoczęta. A jeszcze zakupy, sprzątanie, pranie, obiad… Hobby? Naszym hobby jest wypruwanie sobie żył. Jakbyśmy zapomniały, że nie można wszystkiego naraz.
Wiesz, tak sobie myślę, że oprócz zdrowego rozsądku są jeszcze mężczyźni. I kiedy mnie pytasz jak w takich warunkach wychowywać dziecko – myślę, że warto wspomóc się jednym i drugim.
Ale, ale…czy ja przypadkiem nie jestem zbyt naiwna?
Kaza
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze