Tylko pies i aż pies…
CEGŁA • dawno temuCzęsto dzieje się tak, że stary, chory pies wytycza w sercu człowieka drogę do… starego, chorego człowieka. Daje rodzinie – zwłaszcza najmłodszym jej członkom – lekcję prawdziwej miłości. W takiej rodzinie żadna babcia czy dziadek nie muszą się martwić, że trafią do domu opieki. W takiej rodzinie wszyscy żyją bezpieczni i szczęśliwi tak długo, jak długo starczy im sił i ochoty do życia.
Droga Cegło!
Mamy suczkę podobną do labradora, wziętą 13 lat temu ze schroniska. Mądrą, wierną, pocieszną. Dwa miesiące temu zaczęła się potykać na spacerze, wkrótce przestała w ogóle chodzić. Dostawała mnóstwo mocnych lekarstw, przeszła wszelkie badania, ale diagnozy do tej pory nie postawiono. Jesteśmy odsyłani od lekarza do lekarza, każdy ma nowy pomysł. Przyplątują się też nowe choroby związane z tym, że Tinka nie ma ruchu i bierze dużo proszków, a to odleżyny, a to coś z wątrobą, a to znów infekcja. Opiekujemy się nią w domu, zmieniamy się, robimy co możemy. Psina jest szczęśliwa, weterynarze zapewniają, że nie czuje żadnego bólu. Ma wielki apetyt, szczeka, merda, łasi się jak dawniej. Jest wesoła, pełna animuszu. Nauczyła się już nawet czołgać.
Rodzina i niektórzy znajomi nie kibicują nam w wysiłkach. Wręcz przeciwnie. I mam żal o to, że coraz częściej wspominają o uśpieniu psa. Wypominają nam wydatki (psina jest ciężka, wozimy ją taksówkami, pożyczyliśmy już trochę pieniędzy od mojego brata i znajomych), brak czasu to, że zaniedbujemy innych ludzi i ważne dla nas sprawy. Ale przecież Tinka jest właśnie jedną z naszych spraw!
Mam męża i nastoletnią córkę. Odbyliśmy poważną rozmowę. Każdy wypowiedział szczerze swoje zdanie. Doszliśmy zgodnie do wniosku, że nie podejmiemy żadnej ostatecznej decyzji, zanim nie będziemy mieć pewności, że wszystko co trzeba, zostało zrobione, by Tinkę ratować. Nie żal nam sylwestra, którego spędziliśmy w domu, ani wyjścia na imieniny do rodziców. Coraz częściej słyszę jednak z lewa i z prawa, że to tylko pies, że dostałam bzika na jego punkcie i że go krzywdzę swoją nadzieją. Że zwierzę, które nie biega, strasznie się męczy i jak bym była odpowiedzialna, to bym już te męki skróciła, bo ona sama tego nie zrobi, ani mi nie powie. A ja w oczach Tinki widzę tylko radość. Czyżbym była zaślepiona?
Przywiązana
***
Droga i Przywiązana!
Mam dwie informacje dla Twoich znajomych „usypiaczy”: po pierwsze, bądźcie spokojni o pożyczkę, bo przecież zostanie oddana, możecie więc sami spać spokojnie. Po drugie, za przeproszeniem, wara wszystkim od psa Przywiązanej!
To w Waszym domu mieszka pies, Wy się nim zajmujecie jak najbliższą istotą – czyli tak, jak należy. To Wy bez szczególnego żalu rezygnujecie z pewnych rozrywek, by psina czuła się przy Was bezpieczna. Zawarliście z nią jednostronny pakt o odpowiedzialności i dotrzymujecie jego warunków. Proste. Tak bardzo normalne jest dla mnie Wasze zachowanie, że nie bardzo wiem, co mogłabym tu więcej podpowiedzieć lub skomentować – o radę przecież mnie nie prosisz, ponieważ decyzję już podjęłaś. Moim zdaniem słuszną.
Myślę też, że ludzie z bzikiem (takim prawdziwym!) na punkcie zwierząt są bardzo fajni. Nie tylko ci, którzy przygarniają przybłędy ze zwichniętą łapką. Także ci, którzy kupują rasowce, czeszą je, tresują, wożą po wystawach i walczą o medale, wydając nieraz na to wszystkie swoje pieniądze. Nie mam do nich pretensji o zarabianie na hodowli. To ich sposób na życie. Po prostu lubię ludzi, którzy lubią zwierzęta i gotowi są wiele dla nich poświęcić. W zamian za co? Wyraz pyska, machnięcie ogonem, polizanie ręki, mruczenie, miauczenie, miłe, bezinteresowne towarzystwo, nawet głupi dyplom na ścianie…
Twoje otoczenie nie ma racji jeszcze w jednym. Bądź pewna, pies „powiedziałby” Ci, gdyby miał dosyć swojego życia. Zobaczyłabyś to w jego oczach. Życzę Ci, żeby Twoja przygoda z Tiną zakończyła się szczęśliwie i zgodnie z naturą. Twoją i jej.
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze