Pan Tulipan
CEGŁA • dawno temuPoznałam ideał. Już wszyscy rechoczą ze śmiechu? OK. Chłopak starszy – około trzydziestki, z pracą, co dziś rzadkie, poukładane równo w dobrze ostrzyżonej głowie. Adorował mnie, a było to trudne. Mieszkamy 180 kilometrów od siebie, on pracuje non stop (w ubezpieczeniach), ciągle do dyspozycji. Jednak odpowiednio często znalazł czas, żeby podjechać bez zapowiedzi z kwiatami czy zabrać mnie do restauracji. Zadurzyłam się. Niestety, w końcu wyszło szydło z worka.
Kochana Cegło!
Jestem z tradycyjnej rodziny, a chciałam być pierwsza nowoczesna z rodu. W wieku 22 lat stwierdzam, że cały ten medialny feminizm jest o dupę potłuc i zgodziłam się z moją matką, która mi powtarzała: dziecko, nie rzucaj się tak. Cudem jest, jeśli trafisz na kogoś, kto od razu nie łapie za cyce. Wyzywałam ją od kretynek, a miała rację! Sęk w tym, że to symboliczne łapanie za cyce jest czasem głęboko zakamuflowane w facecie i wymaga wzmożonej czujności. Mnie jej zabrakło.
Poznałam ideał. Już wszyscy rechoczą ze śmiechu? OK. Chłopak starszy – około trzydziestki, z pracą, co dziś rzadkie, poukładane równo w dobrze ostrzyżonej głowie. Adorował mnie, a było to trudne. Mieszkamy 180 kilometrów od siebie, on pracuje non stop (w ubezpieczeniach), ciągle do dyspozycji. Jednak odpowiednio często znalazł czas, żeby podjechać bez zapowiedzi z kwiatami czy zabrać mnie do restauracji. Lecieliśmy nawet razem szybowcem, nie mam pojęcia po co. Zabrał mnie na koncert punkowy, nie interesując się kompletnie tą muzyką, polubiłam go za to poświęcenie – kiedyś w esemesie mu tylko raz wspomniałam o jednym zespole.
Zadurzyłam się. Nie jestem dziewicą i chciałam seksu, ale on tak niesamowicie się z tym cykał, uśmiać się można. Nawet jak był jakiś motel – wszystko z wyjątkiem stosunku, muszę być pewna – mówił mi. Wierzyłam i… niecierpliwiłam się trochę. Niecierpliwość została nagrodzona.
Facet ma byłą dziewczynę i trójkę dzieci. Mieszka ciągle z nimi i teściami „na razie, z oszczędności”. Kobieta wyczaiła nasze maile i esemesy, wsiadła z dziećmi w autobus, przyjechała do mnie do pracy. Nie była zła, mściwa, chamska. Nic z tych klimatów. Poradziła tylko, że pierwsza nie jestem. I żebym uważała, bo jak zacznę z nim spać, to codziennie będzie się pytał, jak się czuję i czy nie jestem w ciąży – prezerwatywy mu przeszkadzają w odczuciach. Od niej za każdym razem żądał aborcji, jedną zrobiła. Potem się obraził. Daje trochę pieniędzy i cały czas poszukuje „mądrej kobiety”, a nie takiej, co wystarczy na nią spojrzeć, a już jest w ciąży jak królik – cytat z niego.
Nie wiem, mogłam jej nie uwierzyć, uznać to za manipulację zapobiegliwej matki Polki. Ale nie, coś było prawdziwego w tej kobiecie, w jej prostocie, akceptacji stanu rzeczy co do, bądź co bądź, wyczynów ojca jej dzieci. I sprawiło to, że poczułam się winna, o niczym nie wiedząc wcześniej. Zaczęłam ją przepraszać. Chyba każdy umie się maskować na maksa, nie jest to domena nas, dziewczyn, albo tylko facetów. Ale też warto być bardziej dociekliwym, nie brać wszystkiego, jak ja, na piękne oczka.
Teraz tylko muszę się wyplątać, ale jak? O spotkaniu nic nie mówić, żeby tamtej nie wsypać, bo a nuż się na nią wścieknie, odetnie kasę na dzieci? Ale raczej nie, z tego co mówiła, wygodnie mu się tam mieszka, oszczędza facet na prądzie i zbiera na willę marzeń… Co w ogóle można powiedzieć o człowieku, jeśli po pół roku widywania nic się o nim nie wie? Czuję obrzydzenie do niego i do siebie, zwłaszcza kiedy pomyślę o jakichkolwiek pieszczotach. Codziennie drżę, co powiem, jak zadzwoni, a nie widzieliśmy się już trochę.
Niśka
***
Kochana Nisiu!
Obwinianie się, urazy psychiczne i fizyczne po nieudanym związku – to niestety typowe dla kobiet w naszej geografii i kulturze. Czasem patrzę tęsknie na zachodnie komedie i aż mnie skręca, dlaczego nasze dziewczyny, wzorem Amerykanek czy Francuzek, nie zaczynają rozglądać się za kolejną miłością w parę miesięcy po zerwaniu. Choćby tak dla zdrowia, żeby nie zwariować. Na przykład z wyimaginowanego poczucia winy.
Trudno, moja droga, żebyś każdego poznanego mężczyznę, który Ci się podoba i nie wypłakuje w mankiet problemów małżeńskich, traktowała jak potencjalnego oszusta lub zasypywała litanią pytań. Spotkanie oszusta należy po prostu wkalkulować w życiowe ryzyko.
Twój wybranek jest spryciarzem, szuka dziewczyny w długim promieniu od domu, ma swobodę ruchu, umie oczarować gestami i wstrzemięźliwością – o ile to nie tchórzostwo, jak sugerowała jego partnerka… Nie widzę twojej odpowiedzialności za to, co się stało. Nawet jeśli dziewczyna kręci, cierpi, nadal go kocha – na to wskazywałoby wspólne mieszkanie. Co bowiem – poza toksycznym uczuciem – powstrzymuje ją przed wyrzuceniem kogoś tak okrutnego i prymitywnego z domu i pójściem do sądu po solidne alimenty?
Oczywiście, dopuszczalnych scenariuszy jest więcej. Może narzeczona to obsesyjny potwór, a dzieci pożyczyła od sąsiadów, żeby Cię przepłoszyć… Całej prawdy nie poznasz i na Twoim miejscu nie zabiegałabym o to. Dowiedziałaś się dość, by przestać zaprzątać sobie głowę tym adoratorem i motywami jego „ascezy”. Jeszcze chwila, a doszłabyś do wniosku, że jesteś za mało atrakcyjna…
Tymczasem, dłuższa przerwa w kontaktach też daje do myślenia. Jeśli dowiedział się o Waszym spotkaniu, milczenie świadczy na jego niekorzyść. Mógłby przecież próbować ratować sytuację, tłumaczyć się, posilić się o własną wersję. To raczej nie zbieg okoliczności, lecz ucieczka z podkulonym ogonem, bez przeprosin. Dlatego tym bardziej nalegam, żebyś otrząsnęła się jak ze złego snu i wykorzystała resztę lata na radosny odpoczynek od randek. A telefonu (jeśli się zdarzy) nawet nie odbieraj, bo to nie Twoje zmartwienie, jak się wyplątać. Nie ma z czego.
Szybkiego powrotu do równowagi życzę.
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze