Zakup niekontrolowany
PAULINA MAJEWSKA-ŚWIGOŃ • dawno temuKim są zakupoholicy? Na czym polega ich problem? Dlaczego niektórzy nie potrafią sobie niczego odmówić... Wydają pieniądze na masę niepotrzebnych rzeczy, które zalegają potem w domu. Jak reagować kiedy żona/mąż każdego dnia przywozi do domu tony towarów, które potem albo niszczeją, bo są byle jakie, albo pokrywają się grubą warstwą kurzu, bo nie są używane? O swej miłości do zakupów opowiedziały trzy mieszkanki Poznania.
Justyna (21 lat, studentka):
— Od 3 lat jestem uzależniona od zakupów. Nie twierdzę, że to problem, po prostu to lubię. Zaczęło się niewinnie. Radek — mój chłopak kupił mi na Allegro sukienkę. Długo chodziliśmy po sklepach, ponieważ zbliżała się studniówka, a ja jak zwykle nie potrafiłam się na żaden ciuch zdecydować. Kiedy już byłam pewna, że to właśnie to, odstraszała mnie cena. No bo kto przy zdrowych zmysłach kupi suknię za 3000 zł! Poza tym bałam się, że któraś z koleżanek także przyjedzie na bal w takiej samej lub podobnej kreacji, bo przecież „buszowały” w tych samych salonach mody. W końcu, w akcie rozpaczy, Radek zaczął pokazywać mi suknie wieczorowe na Allegro. Po wygranej aukcji (sukienka była przecudna, nowa i bardzo tania) - postanowiłam założyć własne konto. I to był początek.
Każdą wolną chwilę poświęcam na przeglądanie różnych aukcji. Nie zastanawiam się nad tym, co mi jest potrzebne, dajmy na to, że nie mam porządnych butów zimowych. Ja oglądam wszystko, począwszy od tosterów, zraszaczy, przez pokarm dla rybek akwariowych, na częściach do samochodów osobowych kończąc. Kocham aukcje i ten dreszczyk emocji. Licytuję, tak jak wspomniałam wcześniej, nawet części do samochodów, bo może sprzedam je drożej, albo kiedyś będą mi do czegoś potrzebne…
Czasem uda mi się też zdobyć rzecz, która fajnie wygląda w moim pokoju, obraz na płótnie lub koszyczki wiklinowe. Cztery miesiące temu kupiłam serwis obiadowo- kawowy. Miał świetne kolory, a że u nas w domu zawsze pojawia się sporo znajomych — moi rodzice to bardzo gościnni ludzie, a zatem nie wahałam się ani chwili. Aukcja wygrana, zapłaciłam za niego tylko 213 zł. Mama była trochę zaskoczona, ale serwis włożyła do szafki w salonie. Z czystej ciekawości podglądałam inne aukcje tego allegrowicza. Wystawił ten sam serwis na dwóch innych aukcjach. Wygrałam obie. Zapłaciłam 320 zł i 283,01 zł. Nie rozumiem, dlaczego tak się stało, zapłaciłam w końcu więcej niż za ten kupiony na początku. Do domu przyszły dwa wielkie kartony. Rodzice zrobili mi wykład, że powinnam znaleźć sobie inne hobby, a nie wydawać wszystkie zarobione pieniądze (mam umowę o dzieło w osiedlowym przedszkolu) na bzdury. Są zdania, że to, że dobrze się nam powodzi, nie znaczy, że mają mieć 12 serwisów do kawy, bo w zupełności wystarczy im jeden. W każdym razie serwis się przydał, bo dostał go w prezencie mój kuzyn, który właśnie kupił sobie mieszkanie. Moje było na wierzchu! Ten trzeci leży jeszcze nie rozpakowany na strychu.
Nie wiem, o co ten hałas. Mina ojcu zrzednie jak kiedyś kupi BMW i siądzie mu na przykład układ hamulcowy, a ja z mojego pokoju przyniosę klocki. Będzie ubaw!
Sylwia (27 lat, prowadzi firmę):
— Nie kupuję dla siebie. Wolę obdarowywać niż dostawać prezenty, więc myślę, komu, co jest potrzebne i nie zastanawiam się, tylko to kupuję.
Po urodzeniu córeczki miałam bzika na punkcie małych ubranek, bucików oraz wszystkich innych gadżetów przeznaczonych dla niemowlaków. W rezultacie miałam dwie szafy z ubrankami, a pokój Natalki obfitował w różnego rodzaju zabawki. Kupiłam jej na przykład trzy nocniki z pozytywką. Pamiętam sytuację, kiedy po powrocie ze sklepu moja teściowa zapytała po co aż 3 — mnie się to wydawało oczywiste. Jeden był w kolorze różowym, więc dla dziewczynki, drugi był zielony, ale miał taką śmieszną melodyjkę, która rozbrzmiewała we wiadomej chwili. Trzeci miał deskę i spłuczkę.
Mąż uważa, że mam problem. Oświadczył, że nie ma nic przeciwko robieniu prezentów rodzinie i znajomym, ale kupowanie tylu rzeczy dla dziecka to totalna paranoja.
Kiedy byłam w ciąży, sporo czasu siedziałam przed komputerem. Czasem zamawiałam całe zestawy ubranek. Moja siostra mówiła, że to przynosi pecha, kiedy przed rozwiązaniem kupuje się rzeczy dla dziecka. Bzdura.
Fakt, że Natka nie założyła ponad połowy z nich, bo były niebieskie, brązowe (typowe dla chłopca). Wśród zestawów zdarzyły się także ubranka na zimę, a Natka urodziła się w kwietniu, więc zanim zrobiło się zimno, ona już się w nie nie mieściła.
Teraz kupuję tylko przez internet. Praktycznie z domu wychodzę tylko na spacer z małą, nie mam czasu łazić po sklepach, wolę ten czas poświęcić córce. A kiedy śpi, robię zakupy. Proszki, myjki, buty, worki na śmieci, krawaty, świeczniki, maskotki, pościel, karmę dla kota, doniczki, perfumy, skarpetki, wazoniki, torebki, majtki, niemiecką waniliową herbatę, a ostatnio kupiłam dywan. Cena wyjątkowo atrakcyjna.
Poczta Polska sporo na mnie zarabia, nie wspominając o firmach kurierskich. Dziennie dostarczają jakieś 5 — 7 paczek. Nie ma dnia, żebym czegoś nie kupiła. Sprawia mi to ogromną frajdę! Nie interesuje mnie, co mówią sąsiedzi na widok kolejnej dostawy towaru do naszego domu. W rzeczywistości nie zdają sobie sprawy, że tego dnia wydali w sklepie taką samą, no dobrze, zbliżoną do mojej, sumę pieniędzy.
Ala ( 33 lata, bezrobotna):
— Mąż świetnie zarabia, na nic nam nigdy nie brakuje. Kiedy mam dość sprzątania, dzieci w przedszkolu i szkole, obiad ugotowany — ruszam „na miasto”. W sumie chodzę po sklepach bez celu, lubię oglądać dobrą gatunkowo odzież, ale nigdy jej nie kupuję! Potrafię natomiast wydać w tygodniu 1000 zł na różne towary z promocji.
Obniżka — to słowo działa na mnie w niebywały sposób. Po prostu muszę wejść do sklepu! Czasem kupuję cztery pary butów przecenione z 99 zł na 39zł. Każde w innym kolorze. Do tego dobieram cztery torebki i biżuterię. Nie widzę w tym nic złego. Bogna — moja znajoma, twierdzi, że jestem nienormalna. Na każdym kroku wypomina mi, że znowu mam coś nowego i chyba nie wiem, co robić z pieniędzmi. Nie moja wina, że ja kupuję dwadzieścia rzeczy za 1000 zł, a ona cztery, bo musi mieć markowe. Nie jestem zakupoholiczką, bo przecież nie kupuję każdego dnia! No chyba, że jest promocja.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze