Jak zdradzają kobiety
MONIKA BOŁTRYK • dawno temuDo lamusa przeszedł stereotyp, że to tylko mężczyźni cudzołożą, a kobiety są poszkodowane. Badania prof. Zbigniewa Izdebskiego pokazały, że 15% pań w wieku 15-49 lat (a 26% panów) przyznaje się do niewierności. Kobiety zdradzają, kiedy w związku nie znajdują zrozumienia, uwagi, ciepła i bliskości. Jako przyczynę zdrady, często podają tęsknotę za miłością.
Do lamusa przeszedł stereotyp, że to tylko mężczyźni cudzołożą, a kobiety są poszkodowane. Badania prof. Zbigniewa Izdebskiego pokazały, że 15% pań w wieku 15–49 lat (a 26% panów) przyznaje się do niewierności.
Można przypuszczać, że kobiety zdradzają niemalże tak samo często jak mężczyźni, ale rzadziej o tym mówią. W badaniach prof. Zbigniewa Izdebskiego tyle samo pań odmówiło odpowiedzi na pytanie o niewierność, ile potwierdziło. Inne są też przyczyny niewierności. Panowie na skok w bok decydują się znudzeni rutyną wieloletniego związku. Dowartościowują się poprzez podrywanie często młodszych kobiet, szczególnie, kiedy dopada ich kryzys wieku średniego. Częściej szukają przygód, niż nowej partnerki na resztę życia. Kobiety zdradzają, kiedy w związku nie znajdują zrozumienia, uwagi, ciepła i bliskości. W ankietach, jako przyczynę zdrady, często podawały tęsknotę za miłością.
Co ułatwia zdradę?
Zdaniem prof. Izdebskiego małżeństwa zawierane ze strachu przed samotnością, dla korzyści majątkowych czy z powodu niechcianej ciąży, bardziej narażone są na zdradę, niż związki z głębokiego i szczerego uczucia. Bywa też i tak, chociaż dość rzadko, że zdradzając partnera, żony chcą zemścić się za jego niewierność.
Zdradom sprzyjają samotnie spędzane urlopy, wyjazdy w delegacje czy do sanatorium. Partner jest daleko, a nowo poznane osoby wydają się fascynujące, bo na razie nie znamy ich wad, za to widzimy same zalety. Dziś wiele kobiet dużą część swojego życia spędza w pracy. Łatwiej o zdradę, gdy kobieta nie jest zależna finansowo od mężczyzny, bo wtedy swojego poczucia bezpieczeństwa nie buduje wyłącznie na związku. Badania pokazały, że również bezdzietne pary częściej decydowały się na skok w bok, niż posiadające potomstwo, bo w razie rozpadu związku, mniej tracą. Okazuje się też, że powszechnie używany telefon komórkowy i Internet znacznie ułatwiają zarówno sam romans, jak i ukrywanie zdrady.
Podwójne życie
Z badań wynika, że mężczyźni częściej całymi latami żyją w podwójnym związku. To urozmaica ich nudne życie. Ale to nie znaczy, że zamierzają zniszczyć wszystko, co osiągnęli i odejść od swojej stałej partnerki, szczególnie jeśli mają dzieci. Kobiety na ogół są bardziej emocjonalne, a kiedy się zakochują, częściej są w stanie wszystko rzucić, zostawić mężowi majątek, zerwać kontakty z rodziną dla nowej miłości. Dla kobiet seks jest poważną sprawą, dla mężczyzny częściej bywa rozrywką.
Ze wspomnianych już badań prof. Lwa-Starowicza wynika, że 75% Polaków wybaczyłoby partnerowi skok w bok, a 10% zgodziłoby się żyć z osobą, która ma długotrwały romans. Z drugiej jednak strony, dla większości osób zdrada jest bardzo bolesnym doświadczeniem. Nawet jeśli nie kochają swojego partnera, traktują ją jak ujmę na honorze, upokorzenie. Czują się oszukani i poniżeni.
Anna (29 lat, graficzka z Warszawy):
— Jacek jest 6 lat ode mnie młodszy. To jeszcze dziecko. Poznaliśmy się u naszych wspólnych znajomych. Byłam wtedy sama, bo mąż musiał jechać do chorej teściowej. Poza tym od początku naszego związku przyjęliśmy, że nie robimy z małżeństwa więzienia. Pozwalamy sobie na pewną swobodę. On może iść z kolegami na mecz, a ja z przyjaciółkami na babskie pogaduchy. Nie tłumaczymy się z każdej godziny spędzonej oddzielnie.
Nie zdecydowałabym się na związek z Jackiem, ale nie umiem też zrezygnować z naszych spotkań, najczęściej w wynajętej przez jego rodziców kawalerce. Mówiąc kolokwialnie, on mnie po prostu kręci. Jego zapach, poczucie humoru, błyskotliwość. Przy nim czuję się kobietką — kokietką. Jest świetny w łóżku. Chwile z nim spędzone należą do najprzyjemniejszych w życiu. Nie zapomina o kwiatach i winie. Mój mąż jest zupełnie innym typem osobowości. To taki równiacha. Nigdy nie bawił się w kwiatki i szmatki - jak sam mówił. Ale jest mądrym i odpowiedzialnym gościem, który nie będzie płakał nad rozlanym mlekiem, ale szybko znajdzie dobre rozwiązanie sytuacji. Przy nim wiem, że nic złego nie może mnie spotkać.
Romans z Jackiem trwa już prawie dwa lata. On liczy na to, że odejdę od męża i będziemy mogli być razem. Czasami zastanawiam się nad tym, ale nie potrafię podjąć tej decyzji i związać się ze studentem. I co, wyprowadzę się do wynajętego mieszkania i znowu będę zaczynała wszystko od nowa? Nie mam na to ochoty. Z mężem mamy wspólny dom, niedawno spłaciliśmy kredyt, żyje nam się wygodnie, kocham go. Chociaż może trudno to zrozumieć, to kocham ich obu, chociaż każdego inaczej. Miłość do męża jest dojrzała, może więcej w tym przywiązania. Do Jacka bardziej dzika, dużo w naszych relacjach wzajemnej fascynacji.
Mam straszne poczucie winy wobec męża. Potrafię jednak poradzić sobie z nim. Coś dobrego ugotuję, po zdradzie jestem milsza, niż zwykle. Staram się mu to wszystko zrekompensować. A on jest wniebowzięty, czuje się dopieszczony i kochany.
Bożena (38 lat, ekonomistka z Opola):
— Tadeusza poznałam, bo był kontrahentem w firmie, w której pracuję. Spotykaliśmy się często i w pewnym momencie nie rozmawialiśmy już tylko o cenach i warunkach kupna, sprzedaży, ale też o tym, że w naszym życiu osobistym wieje chłodem, jest kompletna pustka. Poczułam, że on wie, o czym mówię. Nigdy nie doświadczyłam takiego zrozumienia ze strony innego faceta.
Wyszłam za mąż jeszcze na studiach, za kolegę z roku, był przystojny i wydawał się inteligentny. I dziś chyba sobie uświadomiłam, że my nigdy nie rozmawialiśmy o tym, co czujemy, co myślimy. Zawsze biegaliśmy między pracą, zakupami, odwożeniem dziecka do przedszkola, a potem szkoły. Pierwszy raz doświadczyłam nie tylko miłości do mężczyzny, ale przede wszystkim przyjaźni. Żałuję tylko, że mamy dla siebie tak mało czasu. Spotykamy się raz, dwa razy w tygodniu, wychodzę wcześniej z pracy, wyjeżdżamy do pobliskiego miasteczka, do uroczego pensjonatu, z domową atmosferą i dobrą kuchnią. Czasami uda nam się spędzić razem weekend. Mój mąż nawet nie zorientował się, że częściej późno wracam. Może dlatego, że zdarzało mi się wcześniej zostawać po godzinach. Nie muszę za dużo kłamać, bo do głowy mu nie przyjdzie, że mogłabym go zdradzić. Myśli, że ma mnie na własność.
Tadeusz ma dwójkę dzieci, w wieku 5 i 8 lat. One go bardzo potrzebują, tak jak mój syn potrzebuje rodziny. Ma 14 lat, jest wcześniakiem, bardzo wrażliwym, nadpobudliwym dzieckiem. Przeszliśmy niejedną konsultację z psychologiem i rozmowę z wychowawcą. Dziś całkiem dobrze się uczy, jest mądrym chłopcem. Niedługo wejdzie w trudny wiek dojrzewania. Nie chcę, żeby w tym momencie przeżywał traumę, bo właśnie rozpadł mu się dom i runął świat na głowę. Widzę, że ma dobry kontakt z ojcem. W przeciwieństwie do nas, bo już zupełnie przestaliśmy ze sobą rozmawiać. Jedyne zdania, jakie wypowiadamy do siebie: Co na obiad? Posprzątaj w końcu swój bajzel w piwnicy. Przycisz telewizor.
Moglibyśmy pójść na terapię rodzinną, kryzys można przeżyć, ja to wszystko wiem. Problem polega na tym, że ja nie chcę wałkować naszych problemów. Nie zależy mi na tym, żeby było, jak kiedyś, bo chyba nigdy nie było nam razem dobrze. Dopiero odkąd poznałam Tadeusza, zrozumiałam, jak powinien wyglądać związek. Mój mąż, Marek albo naprawdę niczego się nie domyśla, albo go to zupełnie nie obchodzi. Ma posprzątane i ugotowane. Myślę, że nasze rozstanie jest przesądzone, niech tylko syn jeszcze podrośnie.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze