Małżeński podział władzy
DARIA JAWORSKA • dawno temuJak dzielimy się władzą w małżeństwie? Jak wynika z badania Ipsos na temat opinii mężczyzn o podziale ról w rodzinie - siedmiu na dziesięciu pytanych mężczyzn twierdzi, że domowe prace mogą być dla kobiety tak samo satysfakcjonujące jak praca zawodowa. Czy tak jest w rzeczywistości... Tradycyjny podział ról, w którym mąż – zdobywca pracował na swoją rodzinę a żona czuwała nad domowym ogniskiem nadal jest realizowany? Czy w małżeństwie wciąż chcemy tego samego?
Tradycyjny model rodziny nakładał na mężczyznę konieczność zapewnienia żonie i dzieciom bezpieczeństwa materialnego, kobieta natomiast prowadziła dom, sprawowała opiekę nad dziećmi, dbała o potrzeby męża. Sytuacja między małżonkami była jasna – mąż zarabia, więc zdanie męża liczy się najbardziej. To on podejmuje decyzje. Odkąd jednak kobiety zaczęły pracować zawodowo, zarówno ze względów finansowych, jak i w związku z potrzebą samorealizacji, podział przedstawionych ról przestał być tak oczywisty. Oboje pracujemy, wspólnie podejmujemy decyzje, wspólnie prowadzimy dom. Obecny podział ról w małżeństwie nie określa młodym już jednoznacznie „miejsca” w rodzinie, niezależnie od tego jakie oczekiwania płyną od naszych rodziców czy dziadków. Nie oznacza to jednak, że żyjemy w oderwaniu od narzucanych nam przez pokolenia ról.
W tradycyjnym porządku reguły określające role małżonków były jasne i przez całe pokolenia niezmienne. Do obowiązków kobiety należało prowadzenie domu, opieka nad dziećmi oraz dbanie o wygodę męża. Mężczyzna natomiast miał za obowiązek zapewniać rodzinie środki do życia i w związku z tym to on podejmował najważniejsze decyzje. W ciągu ostatnich kilkunastu lat pozycja kobiety, jej możliwości zawodowe wzmocniły się jednak na tyle, że obowiązek prowadzenia domu i opieki nad dziećmi przesunął się w stronę mężczyzny. Małżonkowie, budując rodzinę, najczęściej wypracowują sobie jednak podział zadań i obowiązków, uwzględniając własne oczekiwania i finansowe realia.
Dwie rodziny, dwa modele życia, dwa przepisy na rodzinne szczęście:
Marzena i Jacek są małżeństwem od 11 lat. W ich związku od zawsze wszystko było jasne. On pracował, wyjeżdżał w delegacje, od rana do późnego popołudnia pochłonięty życiem zawodowym. Marzena zajmowała się obsługą klienta w tej samej firmie. Po urodzeniu pierwszego synka jasne było, że weźmie urlop wychowawczy. Potem urodziła się Zosia, kolejny urlop. Teraz Marzena nie wyobraża sobie powrotu do pracy w ciągu najbliższych lat. Prowadzi dom, zajmuje się dziećmi. Jest na każdym zebraniu, każdym przedstawieniu, aktywnie włącza się w szkolne życie dzieci. Jacek wraca do domu, w którym pachnie kolacją, jest czysto, dzieciaki zadowolone i stęsknione za tatą. Są szczęśliwi. W sąsiednim domu zamieszkało małżeństwo z 3-letnią córeczką, Karolina i Bartek. Oboje pracują, w opiece nad małą Tosią pomaga niania. Bartek pracuje w urzędzie, wraca do domu o stałej porze. Karolina jest handlowcem w prywatnej firmie, jest wciąż w trasie, często wyjeżdża na szkolenia. Bartek śmieje się, że on jest od pewnej wypłaty na kredyt a ona od zarabiania na wakacje, remont, przyjemności. On czuje, że daje rodzinie stabilizację, ona przynosi pieniądze. Są szczęśliwi.
Czy rezygnacja z pracy zawodowej na rzecz opieki nad dziećmi i prowadzenia domu musi oznaczać życie we frustracji? Czy robimy tak, bo poczucie obowiązku realizacji przypisanej nam roli jest silniejsze niż własne pragnienia i ambicje? Wiele kobiet przejmuje model życia, przekazywany z pokolenia na pokolenie, podtrzymuje schematy funkcjonujące w małżeństwach swoich dziadków, rodziców, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Zdarza się jednak, że potrzeby związane z innymi sferami życia są tak silne, że generują poczucie niespełnienia i niezadowolenia z obecnej sytuacji. Jeżeli kobieta nie podejmie wysiłku, aby coś zmienić, poczucie bycia nieszczęśliwym zacznie narastać. Rola matki i żony nie dla wszystkich jest wystarczająca a trwanie przy nich z jednoczesnym poczuciem niespełniania będzie nasilać frustrację.
Bardzo trudną i dość kontrowersyjną dyskusję o tradycyjnym podziale męskich i damskich ról w polskim społeczeństwie wywołała Danuta Wałęsa. Swoją książką sprowokowała do poważnych rozważań na temat małżeństwa oraz funkcjonujących w jego obrębie ról społecznych. Po ponad 40 latach małżeństwa ogłosiła, że była ignorowana przez swojego męża, niedoceniana jako kobieta, samotna w wychowywaniu ich ośmiorga dzieci.
Model przypisujący kobietom i mężczyznom tradycyjną rolę społeczną utrzymuje się i będzie się utrzymywał jeszcze bardzo długo — podkreśla prof. Henryk Domański, czołowy polski socjolog. Kształtowany jest przecież od najmłodszych lat. Dopóki dzieci będą wychowywane według takiego modelu, nie ma co liczyć na zmiany. Chłopcy od dziecka bawią się w wojny, policjantów, a dziewczynki bawią się lalkami. W wieku szkolnym dziewczęta uczone są, jak być dobrymi matkami, a chłopcy, jak mają zapewnić rodzinie byt.
W Polsce zmywanie, pranie i inne czynności porządkowe są nadal czynnością przypisywaną kobietom. Przypisuje się im również cudowny zmysł lepszego, szybszego i bardziej efektywnego wykonania tych czynności. Natomiast prace remontowo-naprawcze -mężczyznom. Męskie zaangażowanie w prace domowe jest imponujące, czyni ich szczególnymi, wyjątkowymi, wrażliwymi na potrzeby kobiet, natomiast kobieta, która siedzi w domu, a nie ugotuje mężowi obiadu, częściej zostanie uznana za leniwą niż niezależną.
Dzieje się tak, bo jesteśmy do tego podziału ról przyuczani od dziecka - twierdzi prof. Domański.
Sytuacja na rynku pracy uczyniła również finanse czynnikiem niezwykle istotnym dla podziału małżeńskich ról. Obecnie zdarza się coraz częściej i nikogo już nie dziwi, że mężczyzna przyjmuje na siebie obowiązki tradycyjnie przypisane kobiecie. Zdarza się, że rezygnuje z pracy zawodowej z uwagi na lepsze możliwości zarobkowe żony. Czy dla męskiego ego, zdobywcy i żywiciela stanowi to źródło frustracji?
Jeżeli taka sytuacja ma charakter przejściowy, to nie stanowi to żadnego problemu - twierdzi Alina Henzel — Korzeniowska, psycholog, psychoanalityk, ekspert na forum www.seksuolog.org.pl. Na dłuższą metę taki układ prowadzi do zamiany tradycyjnych ról w związku. Kobieta przyjmuje pozycję decyzyjną, dominującą, a mężczyzna zaczyna się czuć ubezwłasnowolniony. Jest to wbrew porządkowi społecznemu. Jednak coraz częściej tak się dzieje. Panom coraz trudniej jest sprostać oczekiwaniom, jakie się wiążą z rolą mężczyzny.
Z jednej strony więc kobieta oczekuje od mężczyzny siły i władzy, z drugiej próbuje podporządkować go sobie, wchodzi w rywalizację. W efekcie trudno odnaleźć się w jakiejkolwiek roli, samemu czuć się dobrze ze sobą, a co dopiero uszczęśliwić drugą osobę.
Czy jest więc nadzieja dla młodych małżeństw, próbujących pogodzić narzucone lub wpojone role z wymogami rynku a także własnymi pragnieniami?
Najważniejsze jest zachowanie elastyczności – wyjaśnia Alina Henzel – Korzeniowska. Podział ról powinien opierać się na indywidualnych preferencjach i możliwościach każdego z partnerów. Przykładowo, gotowaniem powinien się zajmować ten, komu sprawia to większą przyjemność i kto w danym momencie ma czas. Nie jest powiedziane, że musi to być kobieta. Dobrze, jeżeli partnerzy nie usztywniają się raz na zawsze w przyjętych rolach, ale są zdolni zamieniać się nimi w zależności od sytuacji. Na tym polega związek partnerski.
Niestety zmiana w podejściu kobiet, które pragną podążać za potrzebą realizacji, nie zawsze idzie w parze ze zmianą w podejściu mężczyzn. Kobiety pracują, wykonują wszystkie prace domowe, poświęcają każdą pozostałą chwilę opiece nad dziećmi. Próbują łączyć różne role i w każdej z nich być perfekcyjne. Odczuwają zmęczenie, przeciążenie i ostatecznie ogromne poczucie porażki i osamotnienia, gdyż mężczyźnie trudno jest domyśleć się wagi problemów partnerki. Kobieta natomiast czeka bezskutecznie na docenienie przez męża i narasta jej frustracja.
Z drugiej strony również mężczyzna może poczuć się przytłoczony brakiem jasności w podziale małżeńskich ról. Dorota Zawadzka, znana i rozpoznawana jako „Superniania”, zwróciła uwagę na pogłębiający się kryzys ojcostwa.
Mówi się, że ojcowie już dzisiaj stają na wysokości zadania, rozumieją odpowiedzialność bycia ojcem. Wtedy pada pytanie "To dlaczego nie ma was w przedszkolach, na wywiadówkach." Widzę jednak, że młodzi mężczyźni potrafią już dzisiaj świetnie wejść w rolę ojca. O dziwo, opór pojawia się ze strony matek. Kobieta potrafi go trochę zepchnąć - powiedziała Zawadzka w rozmowie z Tomaszem Machałą w programie naTemat. Trochę tak jest, że to my, kobiety, musimy być zawsze na siódemkę, i często nie dopuszczamy do wychowywania ojców – podkreśliła.
Rozwiązanie może stanowić… rozmowa. Szczera dyskusja o uczuciach, potrzebach, problemach, o tym co jest ważne i wartościowe a czego brakuje małżonkom. Stereotypy są trudne do zmiany w szerokim aspekcie, dla jednostki stanowią jednak jedynie skróty myślowe. A przecież uświadomienie sobie, że zaczęliśmy myśleć i podążać na skróty stanowi najlepszy wstęp do tego, aby się… zatrzymać. I jeszcze raz pomyśleć.
Zdjęcie: Fotolia
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze