„Zwrotnik Ukraina”, red. Jurij Andruchowycz
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuJeśli chcemy zrozumieć to, co wydarzyło się na Ukrainie, sięgnijmy po książkę zredagowaną przez Jurija Andruchowycza. Może nie znajdziemy w niej tego, czym epatują współczesne mass media, wykorzystujące skrót, wyolbrzymienie, przejaskrawienie. Bo „Zwrotnik Ukraina” to książka pisana przez ludzi świadomych wartości słowa, ceniących sobie otwarte myślenie o świecie, nieograniczone poprawnością polityczną i strachem przed represjami.
Kiedy rozpoczął się konflikt rosyjsko-ukraiński, wszystkie media na bieżąco śledziły to, co dzieje się za naszą wschodnią granicą. Dzięki temu mieliśmy szansę poznać przynajmniej niektóre fakty dotyczące rewolucji na Majdanie, zajęcia Krymu i walk na wschodzie Ukrainy. Dziś już wojna na Ukrainie straciła na medialnej popularności, bo – zabrzmi to brutalnie – widzowie, słuchacze i czytelnicy przyzwyczaili się do widoku spalonych i zburzonych domów, strzelających armat i pędzących na oślep czołgów. A skoro „temat” stracił siłę rażenia, to i mass media zaczęły szukać innych pomysłów na newsy. Na szczęście jednak na polskim rynku wydawniczym pojawiają się książki, dzięki którym możemy poznać prawdziwą, pełną szczegółów historię tamtych wydarzeń, i zrozumieć to, co dzieje się obecnie na Ukrainie. Wydawnictwo Czarne opublikowało niedawno wstrząsającą, ale i niezmiernie interesującą pracę pod redakcją znanego ukraińskiego pisarza Jurija Andruchowycza. To "Zwrotnik Ukraina” - zbiór tekstów dziennikarzy, naukowców, publicystów, artystów i pisarzy związanych z Ukrainą lub interesujących się problematyką konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. Wśród autorów jest między innymi Timothy Snyder, Andrzej Stasiuk, Martin Pollack i Serhij Żadan.
To, co łączy artykuły opublikowane w „Zwrotniku Ukraina”, to skupienie na losach ludzi podejmujących walkę o niepodległość swojej ojczyzny. W określeniu tym nie ma za grosz przesady: rewolucja na Majdanie była reakcją na działania polityków, którzy z Ukrainy uczynili prywatne przedsiębiorstwo, czerpiąc z niego niewyobrażalne zyski. Ukraińscy obywatele nie mieli wyjścia: dla nich była to ostatnia szansa na samodecydowanie o losach kraju. Taki zryw zaskoczył nie tylko Wiktora Janukowycza. Również Rosjanie, zainteresowani utrzymaniem wpływów na Ukrainie, poczuli się zagrożeni. Na fakt ten szybko zareagowała propaganda. Timothy Snyder, w tekście z marca 2014 roku, pisze:
Propaganda nie ustawała w wysiłkach. Uciekający Janukowycz nagrał gdzieś po drodze wypowiedź w języku rosyjskim. Utrzymywał, że padł ofiarą nazistowskiego zamachu stanu. Rosyjscy przywódcy twierdzili, że do władzy doszli ekstremiści i że Rosjanie na Ukrainie są zagrożeni. Choć niektóre szczegóły zmiany konstytucyjnej są istotnie dyskusyjne, oskarżenia o prawicowy zamach stanu to nonsens.
Snyder, wnikliwie analizując działania rosyjskich mediów, rysuje nieciekawy scenariusz dla Europy. Mówi nam bowiem o tym, co grozi tym, którzy tracą zdrowy rozsądek i ulegają propagandzie. Tak się stało w przypadku polityków europejskich, opóźniających podjęcie właściwych działań politycznych. Dlatego Snyder stwierdza:
Skoro zależy nam na pokoju i demokracji, będziemy musieli zacząć od właściwej oceny wydarzeń.
Całkowicie inny jest tekst pisarza i eseisty Andrzeja Stasiuka. Autor ten nie pisze o bieżących wydarzeniach na Ukrainie. Nie interesuje go polityka, propaganda, ruchy wojsk. Stasiuk próbuje bowiem zrozumieć fenomen rosyjskiej przestrzeni; czegoś, co w Rosji jest nie tylko siatką kartograficzną i odległością wyznaczaną przez mapę. Przestrzeń dla Rosjan ma charakter filozoficzny, metafizyczny i wpływa na ich postrzeganie świata i relacje z innymi narodami. Stasiuk pisze:
Wciąż przypomina mi się stary dowcip jeszcze z czasów sowieckich: Z kim graniczy Związek Radziecki? Z kim chce. W tym dowcipie kryje się jednak głębsza prawda, ponieważ historia Rosji to historia dziejąca się bardziej w przestrzeni niż w czasie, to historia będąca w istocie geografią. Gdy Europa zajmowała się doskonaleniem własnego ustalonego terytorium, jego zabudową, urbanizacją, katedrami, miastami, następującymi po sobie epokami, renesansem, barokiem, wciąż i nieustannie aktualizującą się przyszłością, Rosję absorbował jej rozmiar.
Stąd, wyjaśnia Stasiuk (chociaż nie szuka usprawiedliwienia dla tego kraju), Rosja wciąż próbowała określić swoją przestrzeń, prąc na przód, zdobywając, pochłaniając to, co stawało jej na drodze. Inne kraje rozwijały się, doskonaliły, poprawiały status życia swoich obywateli, więc Rosji pozostawała ekspansja, określenie swojej tożsamości nie poprzez zrozumienie Innego, a jego wchłonięcie. Stasiuk rysuje genialną analogię:
Wszystko było zajęte i skutecznie pilnowane przez Amerykę […] Został więc kosmos. To było coś więcej niż podbój Syberii, to było znacznie dalej niż wyprawa Kolumba za ocean. Gagarin nadał aneksji terytorialnej sankcję niejako metafizyczną. Rosja rzeczywiście wkroczyła w dziedzinę nieskończoności.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze