„Papierowy motyl”, Marika Krajniewska
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuHistoria, która może dzieje się gdzieś za ścianą naszego mieszkania. Walkę z rakiem prowadzą: kilkuletnia Sonia, chora na białaczkę, oraz jej matka Lidia – kobieta, która stara się uratować córkę, musi zmierzyć się z przerastającym ją przeciwnikiem. Ciekawa, niebanalna i wzruszająca opowieść. Pokazuje, że człowiek szczęśliwy w jednej chwili stracić może wszystko, a przed tym, kto stracił nadzieję, mogą nagle otworzyć się nowe możliwości. Zaskakujące zakończenie.
Jeśli mielibyśmy wymienić chorobę, która w najbardziej okrutny, bezwzględny, zaskakujący sposób zabija człowieka, na pewno byłby to nowotwór. Wystarczy odwiedzić oddział onkologiczny w jakimkolwiek szpitalu, by przekonać się, że rak nie oszczędza nikogo ani dzieci, ani dorosłych. I rzadko kiedy daje się pokonać. Walkę z rakiem prowadzą dwie bohaterki powieści Mariki Krajniewskiej – malutka, kilkuletnia Sonia, chora na białaczkę, oraz jej matka Lidia – kobieta, która za wszelką cenę stara się uratować córkę przed śmiercią. Papierowy motyl to książka smutna, wzruszająca. Pokazuje nam bowiem, jak kruche jest ludzie życie i jak bardzo powinniśmy doceniać każdą jego sekundę. Bo przecież nigdy nie możemy być pewni tego, co przyniesie nam kolejny dzień. Człowiek szczęśliwy w jednej chwili stracić może wszystko, a przed tym, kto stracił nadzieję, mogą nagle otworzyć się nowe możliwości. Powieść Mariki Krajniewskiej to historia, która może właśnie teraz dzieje się gdzieś za ścianą naszego mieszkania.
Lidia to samotna matka, która w trzecim miesiącu ciąży odeszła od swojego mężczyzny, kiedy dowiedziała się, że ten miał w Wielkiej Brytanii żonę i dziecko. Teraz musi zmagać się nie tylko z samotnością, ale i z wycieńczającą chorobą swojej córki, która przeszła pierwszą chemioterapię i czeka na wyniki leczenia. Lidia nie może liczyć na pomoc rodziny – z prostego powodu: całe dzieciństwo i młodość spędziła w sierocińcu, porzucona przez niepełnoletnią matkę, której rodzice nie zgodzili się na to, by wychowywała dziecko. Kobieta, ze względu na chorą córeczkę, nie chce pracować w ciągu dnia, dlatego nocą występuje na scenie jako tancerka erotyczna. Chociaż chciałaby znaleźć bardziej odpowiednią dla siebie pracę, dzięki striptizowi może utrzymać siebie i Sonię.
Jeśli chcemy dowiedzieć się, czy Sonia pokona chorobę nowotworową, czy Lidka odnajdzie kogoś, kogo będzie mogła znów pokochać, sięgnijmy po książkę Mariki Krajniewskiej. Lektura tej powieści na pewno będzie ciekawym doświadczeniem. Papierowy motyl to spokojna, stonowana narracja, bez eksperymentów formalnych, ekwilibrystyki stylu lub dwuznacznych postaci. Czytając powieść Krajniewskiej doskonale wiemy, że tu liczy się historia, opowieść z życia wzięta, dokładnie to, czego poszukujmy, idąc np. do teatru. Tu chodzi o katharsis, o doświadczenie uczuć i emocji: skrajnych, bolesnych, prowadzących do transgresji. Dzięki książce możemy przeżywać to w zaciszu naszych domów, siedząc w fotelu, pijąc gorącą herbatę. Analizujemy decyzje Lidii, zastanawiając się, co byśmy zrobili na jej miejscu: może odezwalibyśmy się do ojca dziecka, skontaktowali z sierocińcem, poszukali życzliwej przyjaciółki? Trudno nie związać się z tymi bohaterkami, bo trudno nie współczuć dziecku i jej matce. I na tym właśnie polega siła literatury.
Nie znajdziemy w tej książce oryginalnych rozważań na temat śmierci, Boga, wiary, ludzkiego przeznaczenia. Bohaterka nie zastanawia się, dlaczego choroba dotknęła właśnie jej dziecko, dlaczego jej matka musiała oddać ją do sierocińca, dlaczego wciąż nie potrafi przebaczyć mężczyźnie, którego wciąż kocha? Wprost przeciwnie: zamiast rozpamiętywać przeszłość, Lidka wytrwale walczy o zdrowie swojego dziecka, a jej energią można by obdzielić kilka osób. I dzięki temu zaangażowaniu uda się jej osiągnąć coś, co wywróci świat do góry nogami. Czytelnik na pewno nie będzie spodziewał się takiego zakończenia.
Papierowy motyl Mariki Krajniewskiej ocenić można na piątkę z plusem. To ciekawa, niebanalna opowieść o młodej matce, która zmierzyć się musi z przerastającym ją przeciwnikiem. Krajniewska na pewno potrafi pisać, a w tym przypadku należy docenić to, że zdecydowała się na skromną, prostą opowieść o życiu, rezygnując z niepotrzebnych wątków, rozważań, nie wprowadzając dodatkowych bohaterów. Czekamy więc na kolejną książkę.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze