Wkrótce ślub, a ja mam tyle wątpliwości. List do psychologa
KASIA KOSIK • dawno temuNarzeczeństwo powinno być radosnym oczekiwaniem na ślub, czasem przygotowań. Nasza Czytelniczka ma jednak masę wątpliwości i wiele zarzutów pod adresem przyszłego męża. Diagnozę stawia nasza ekspertka, trenerka rozwoju osobistego Agnieszka Orłowska.
Narzeczeństwo powinno być radosnym oczekiwaniem na ślub, czasem przygotowań. Nasza Czytelniczka ma jednak masę wątpliwości i wiele zarzutów pod adresem przyszłego męża. Diagnozę stawia nasza ekspertka, trenerka rozwoju osobistego Agnieszka Orłowska.
Witam,
z tej strony Magda, mam prawie 30 lat, czytałam ostatnio felietony na temat różnych sytuacji w relacjach damsko-męskich, mam pytanie i wątpliwości.
5 lat temu poznałam chłopaka na dyskotece, no i się zaczęło – randki, różne spotkania ze znajomymi, wyjazdy we dwójkę, okazało się, że jesteśmy na tej samej uczelni, że mamy wspólnych znajomych i się kręciło… Do czasu kiedy on już przestał chcieć spotykać się z moimi znajomymi i ograniczał mój czas kontaktu z rodziną.
Pracowałam jak zwykle, a on ciągle widział we mnie coś nie tak, ciągle mnie strofował, że nie nadaję się do tego i do tego. Sytuację rodzinną ma nieciekawą, mieszka jeszcze z mamą, która jest po rozwodzie, z ojcem ostatnio kontakt miał dawno temu. Pracuje na etat w dobrej firmie, ale mając 30 lat chyba jest niezbyt przygotowany do życia ogólnie, bo wszystko robi jego mama, ja za to mam problem ze znalezieniem normalnej pracy na umowę o pracę. Dzwoni do mnie wieczorami, a wie, że powinnam pisać pracę magisterską.
Oświadczył się, narzeczeństwo trwa już ponad rok, ale odnośnie ślubu to ja praktycznie zarządzam, i nie jestem do końca przekonana co do jego zamiarów. Powiem szczerze, jestem katoliczką, a jemu trudno przyswoić to, że chcę być "czysta aż do ślubu", albo nie chce chodzić na mszę, kiedy ja idę.
Często bagatelizuje problemy, chyba jak każdy facet. Kiedyś płakałam bardzo dużo z tego jaki on jest, teraz to już się zmieniło, nie wpadam już w takie doły — stany depresyjne. On zarabia więcej, a ja mam pracę na umowę zlecenie, a i tak potrafi jeszcze ode mnie coś zawsze wyciągnąć. Często zakazywał mi pracy, bo twierdził, że zlecenie to śmieciówki, czułam się niefajnie, nie potrafiłam już być sobą.
Jest jedynakiem, może to dlatego jeszcze nigdy nie zrobił sam obiadu dla mnie, a mama pomagała mu wybrać prezent dla mnie. Jeśli tak będzie w naszym małżeństwie, to nie wiem, co z tego będzie?
Chyba potrzebuję prawdziwego odpowiedzialnego mężczyzny, a nie księcia z bajki. Chyba jestem głupia, zgadzając się na wszystkie jego pragnienia, czuję się nieraz, jakbym była z rozkapryszonym dzieckiem.
Pomożesz mi ocenić stan mojej sytuacji?
Magda
Agnieszka Ostrowska – jestem trenerką rozwoju osobistego, absolwentką Akademii TROP, pasjonatką słowa pisanego, kultury, fotografii i podróży. Kocham stan bycia w drodze — wewnętrznej i fizycznej, rozwijając siebie i innych. Jestem singiel-mamą dwóch nastoletnich córek, opiekunką kotki i dwóch suczek. Prowadzę autorski program coachingowy Droga kobiet czyli 7 drogowskazów do harmonii i spełnienia. Pomagam zagubionym i sfrustrowanym kobietom odnaleźć równowagę i spełnienie w życiu zawodowym i osobistym. Wkrótce nakładem mojego wydawnictwa ukaże się książka "Droga kobiet.pl. One sieją moc".
Pani Magdo,
Aby związek między dwojgiem ludzi był dobry i spełniony, oprócz miłości, jaka łączy kobietę i mężczyznę, niezbędny jest wzajemny szacunek, zrozumienie, fizyczna harmonia i przyjaźń.
Z Pani słów trudno wywnioskować, cóż takiego, poza pięcioletnim przyzwyczajeniem i narzeczeńskim zobowiązaniem, łączy Państwa. Nie znajduję tu ani radości przebywania z partnerem, wspólnego robienia różnych rzeczy, budowania bliskości, czy po prostu zwyczajnej sympatii do siebie nawzajem.
Poza tym, że Pani narzeczony ma dobrą pracę na etacie, nic dobrego nie napisała Pani ani o nim ani o Waszej obecnej relacji. Jest to tym bardziej niepokojące, biorąc pod uwagę, że planują Państwo ślub, a raczej to Pani jest w pełni zaangażowana w przygotowania tego wydarzenia, a aktywność Pani partnera skończyła się przed rokiem na oświadczynach.
Cieszę się, że teraz napisała Pani do mnie list, a nie już po ślubie. Być może odważne stanięcie twarzą w twarz z obecną sytuacją pomoże Pani z rozwagą przygotować się do zrobienia tak ważnego życiowego kroku, jakim jest zamążpójście.
Jeśli na etapie narzeczeństwa pojawia się w Pani tak wiele wątpliwości, obaw i niespełnionych potrzeb, śmiem przypuszczać, że sam fakt zawarcia małżeństwa nie zmieni na lepsze tego aspektu Pani życia, a wręcz przeciwnie, spis odczuwanych przez Panią deficytów tylko się wydłuży.
Proszę pamiętać, jak ważny i odpowiedzialny krok przed Panią; ślub to decyzja, która bezpowrotnie wpłynie na Pani życie. Jeśli teraz partner ciągle Panią strofuje i, okazując dezaprobatę, próbuje Panią poprawiać, ślub to tylko zaostrzy. Na Pani miejscu nie liczyłabym na to, że narzeczony zabraniający Pani pracować, zmieni swoje postępowanie na lepsze, gdy będzie Pani jego żoną. Zakazy i nakazy mogą zacząć się piętrzyć. Pisze Pani, że nie raz czuła się Pani „niefajnie” i nie potrafiła już być sobą, czyli doświadczała Pani stanu wyobcowania i samotności w związku. Gratuluję, że zauważyła Pani brak samodzielności, jakiejkolwiek kreatywności i odpowiedzialności za Wasz związek ze strony Pani przyszłego męża, którego przyrównuje Pani do rozkapryszonego dziecka.
Moim zdaniem warto podjąć dojrzałą i dobrą dla Was obojga decyzję o odbyciu szczerej rozmowy z narzeczonym. W miłej i przyjaznej atmosferze, na przykład podczas wspólnej kolacji, może Pani podzielić się z narzeczonym swoimi niepokojami i obawami. Być może okaże się, że Pani ukochany z uwagą wszystkiego wysłucha, a nawet otworzy się przed Panią i ujawni jakieś swoje uczucia i przemyślenia. Budowanie dobrego związku to codzienna praca obojga ludzi, na którą składać się powinny także szczere i otwarte rozmowy. Bez nich trudno rozwijać partnerstwo i bliskość. Zanim zrobią Państwo tak ważny i odpowiedzialny krok, jakim jest stanięcie na ślubnym kobiercu, warto wszechstronnie się poznać. Wówczas Wasza decyzja o wspólnym życiu będzie świadoma, dojrzała i zbudowana na pewności, że jesteście dla siebie tymi jedynymi, z którymi pragniecie iść przez życie.
I na koniec odniosę się do kwestii wiary i jej praktykowania. Każdy człowiek ma prawo do swoich poglądów, także do wyboru religii lub rezygnacji z niej. Są to bardzo osobiste sprawy. Przymuszanie kogokolwiek do chodzenia do kościoła zawsze pozostanie tylko przymusem, czyli działaniem niezgodnym z szacunkiem i uznaniem integralności drugiego człowieka. Ma Pani prawo powiedzieć narzeczonemu, jak ważna jest dla Pani wiara i praktyka religijna oraz że chciałaby Pani przeżywać to wspólnie z nim. Ale nie może Pani oczekiwać, że narzeczony będzie postępował wbrew sobie i chodził do kościoła tylko ze względu na Panią.
Życzę Pani i narzeczonemu wielu mądrych i rozwijających rozmów.
Agnieszka Ostrowska
Kontakt do trenerki rozwoju osobistego: Droga kobiet, www.drogakobiet.pl, e-mail: agnieszka@drogakobiet.pl, tel. 507 145 119
Masz problem, wyślij do nas list z pytaniem do trenerki: magda.trawinska@kafeteria.pl (z dopiskiem List do psychologa)
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze