Podobne rozmowy przywoływać muszą, już na starcie, najgorszewidma - myśl o rozpadzie, niepogadzalnych różnicy zdań i ostrych konfliktach.Tym bardziej, że ostrze takiej umowy wykierowane jest z reguły w jedną, słabsząstronę układu, a zapisy prawne utrwalać mają dysproporcje majątkowe małżonków,co samo z siebie jest czymś kłócącym się z ogólnym poczuciem przyzwoitościi dobrego obyczaju.
Umowa przedmałżeńska reguluje kwestie podziału majątku po ewentualnymrozwodzie, niejednokroć uzależniając warunki rzeczonego podziału od czasutrwania związku, posiadania dzieci i przewinień stron.
Takie "transakacje", czy to między zwykłymi ludźmi czy to między gwiazdami,są towarzyskim skandalem. Doniesienia mediów amerykańskich pozwalająnam być na bieżąco z zapisami prenuptials pary Lopez-Affleck, którerzekomo przyćmić mogą szczegółowością i stopniem złożoności ewentualnychrozliczeń sławną umowę przedmałżeńską Micheala Douglasa i skrupulatnejCatherine Zeta-Jones.
Jednak czy zgorszenie, jakie wywołuje podobny "handel" przed ślubem,jest z pragmatycznego punktu widzenia czymś sensownym? Podobne umowychronią ludzi zarówno przed własną naiwnością, jak i zmiennością uczuć partnera,który może zechcieć wyzyskać prawną instytucję małżeństwa - a może należałobypowiedzieć instytucję rozwodu - dla wzbogacenia się.
Osobiście jestem za wprowadzaniem stanowczych rozgraniczeń w przypadkumałżonków o odmiennym statusie majątkowym (lub odmiennych perspektywachzdobycia majątku), a głosy potępienia powinny ustąpić zdroworozsądkowemu spojrzeniuna całą sytuację. Czy podobne umowy mogą być krzywdzące i czy rujnują zaufanie?Tak, ale tylko wtedy, gdy nie zawierają asekuracji dla obu stron, lub występujekrzywdząca asymetria. Uważam, że klarowne zapisy przedmałżeńskie, chroniącejedną stronę przed utratą dorobku, a drugą przed koniecznością startu w życiepo rozwodzie bez środków finansowych, zachęcają strony układu do codziennejtroski o powodzenie związku, jednocześnie dając im swobodę wyjścia, któregonie trzeba okupić stratami czy biedą.
Czym szybciej społeczną normą staną się podobne kontrakty, tym więcej zamożnychprzedstawicieli klasy średniej zacznie się pobierać i płodzić dzieci.
Przychodzi mi jeszcze do głowy, że ustawodawca mógłby nas wyręczyć, czyniącwspólnotę majątkową małżonków wolontaryjną, nie automatyczną. Tym sposobemmożliwe byłoby "wstąpienie", akcesja małżonków do wspólnoty, jednak nie byłobyto regułą.