Odrobina niezwykłości
ŁUKASZ ORBITOWSKI • dawno temuBardzo rzadko zgadzam się z katolikami. Chesterton powiedział kiedyś, że człowiek, który przestał wierzyć w Boga, natychmiast uwierzy w dowolny nonsens.
Leżę jak trup na marach w pokoju hotelowym, ciesząc podkrążone oczy urokami polskiej telewizji. Tej nie mam na co dzień i poziom szmiry wgniata mnie jeszcze mocniej w poduchy. Przełączam kanały. Na jednym z nich pojawia się facet koło trzydziestki, w barwnej koszuli, o twarzy żółtawej i pociągłej. Grube okulary nie zakryją obłędu kryjącego się w płytkich oczkach.
Facet rozkłada karty. Prócz nich ma jakiś dyplom zwrócony frontem do kamery, kawałek kryształu zawieszony na nadgarstku i zdjęcie patrona w wolnej dłoni. Patron, uchwycony na fotografii promieniuje mocą. Facet odbiera telefon od jakiejś nieszczęsnej kobieciny, pyta o wiek i bezbłędnie rozpoznaje problemy, jakie ją trapią (siedemdziesiąt lat, a więc zdrowie i pieniądze), coś tam mruczy, czaruje, wreszcie oświadcza, że przesłał magiczną energię i wszystko będzie superspoko.
Siadam na łóżku, szczęka uderza mi o złączone kolana. Facet czeka na kolejny telefon i doczekać się nie może, niemniej musi kłapać paszczą. Dobiegają do mnie echa jakiejś wewnętrznej walki, trawiącej środowisko polskich czarodziei. Facet gada, że metoda, którą się posługuje należy do niego i trzeba uważać na oszustów. Tylko on, ze swoim patronem i kryształkiem gwarantuje, powtarzam, gwarantuje uzdrowienie, a jest tak dobry, że zastrzegł swój sposób na czarowanie w urzędzie patentowym. Z dumą pcha do kamery odpowiedni certyfikat.
Wyobrażam sobie teraz minę polskiego urzędnika w biurze patentowym, który przyjmuje owego czarodzieja i jest zmuszony do zatwierdzenia jego metody magicznej. Uświadamiam sobie również, że ten program jest dla kogoś. Przecież ludzie tam dzwonią, płacąc niemałe pieniądze. Programów takich jest od groma, widywałem ich fragmenty wiele lat wcześniej, ale nigdy nie zawiesiłem oka na dłużej.
Przecież ten facet – ewidentnie postrzelony — nie jest żadnym wyjątkiem. Więcej, takich są miliony. Jeden kolega za żadne skarby nie położy plecaka na podłodze, gdyż boi się, że uciekną mu pieniądze. Spędziłem kiedyś pół dnia przepychając wyjątkowo ciężkie meble w pokoju zupełnie mi obojętnej koleżanki. Poprosiła mnie o pomoc, gdyż zależało jej, aby energia kosmiczna uzyskała właściwy tor.
Niedawno byłem świadkiem, jak starsza kobieta o wyglądzie nauczycielki przedmiotów ścisłych kupowała sobie kryształ przynoszący pomyślność. Następnie zapytała sprzedawczynię o coś na temat tajemnego nauczania samego Chrystusa. Tajemne nauczanie dostępne w zwyczajnej księgarni — to jest coś, pomyślałem sobie.
Spotkałem człowieka, który uprawiał seks z Matką Boską na planie astralnym.Znałem gościa, który zmienił sobie nazwisko na Magia. Znajomy udzielał czarodziejskich ślubów i to w różnych formacjach: lucyferycznych, satanistycznych, pogańskich, wiccańskich, a jak go znam, skusiłby się i na kościelny, gdyby go opłacono.
Akcja rodzi reakcję i stąd magazyny poświęcone egzorcystom i współcześni łowcy czarownic polujący na nowe diabły w salach koncertowych i salonach książki. Jedno małe szaleństwo nakręca inny, niewielki obłędzik, co w niedalekiej przyszłości może wygenerować gigantycznego zajoba.
Jestem ostatnim człowiekiem, który nabijałby się z magii. Naprawdę, swoje widziałem. Racjonalizm wydaje mi się najbardziej nierozsądną z postaw jakie może przyjąć człowiek. Życie jest naprawdę niewytłumaczalne i przepełnione tajemnicą.
Tak jak nie ma – obawiam się, niestety – żadnego Boga, który przejmowałaby się naszym losem, jednostkowym czy też ogólnym, tak próżno szukać pocieszenia w mistyce instant. Nie wiem, ile razy należy powtórzyć, że ona po prostu nie działa. Nie da się uzdrowić nikogo przez telewizor, a jeśli gwiazdy mają jakieś przeznaczenie, to nie uwzględnia ono ani mojego losu, ani kogokolwiek innego.
Ksiądz ostrzega przed czarodziejem, czarodziej odmawia kompetencji księdzu, błądzą wszyscy po równo.
Popularność magii – telewizyjnej, gazetowej, uzdrawiających wisiorków za siedem złotych – tylko na pozór wydaje się niezrozumiała. Przecież każdy, średnio rozgarnięty człowiek umie stwierdzić, że to bzdura. Układ kart, gwiazd, jakieś fale może mają swoje tajemne znaczenie, lecz nie tak proste, aby wyjaśnić je w audycji i artykule. Magia jest tajemnicą tak samo jak życie, a zajmowanie się nią przypomina wyprawę na ośmiotysięcznik. Wymaga długich przygotowań, odpowiedniego osprzętu, przewodnika, no i można nie wrócić. Przynajmniej tak twierdzą prawdziwi czarodzieje.
Ludzie wierzą w te bzdury, dostępne na każdym rogu, ponieważ rozpaczliwie potrzebują, aby ktoś wyjaśnił im świat, powiedział co i jak, nadał sens życiu. To banalna prawda, ale właśnie tak jest. Innej nie będzie. Uwierzymy w dowolny nonsens, gdyż wolimy go od poczucia bezsensu. W ten sposób, wybór nonsensu zyskuje pozór sensowności i to naprawdę, naprawdę jest przegwizdane. Jakby to dziwnie nie brzmiało.
Tak naprawdę nie dzieje się nic nowego. Czarodzieje, wróże, cała ta magiczna banda jest z nami od zawsze. Teraz, po prostu, korzysta z możliwości oferowanych przez media i nie należy się dziwić esemesom z horoskopem, przychodzącym na komórkę. Kiedyś wróżono z ręki i fusów, dziś robi się to zdalnie i wszystko jest w porządku.
A jeśli chcecie wróżby, mam akurat jedną:
Będzie źle.
Niezależnie od tego, o co zapytacie. Będzie źle i cześć.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze