Lekceważyły ciążę
ANETA RZYSKO • dawno temuCiąża to piękny stan, który zmienia życie kobiety pod każdym względem. Przyszła matka jest w stanie znieść wszystko, byle jej maleństwo urodziło się zdrowe. Więź pomiędzy matką a dzieckiem jest niepowtarzalna. Dlaczego więc coraz więcej kobiet bardziej troszczy się o siebie niż o nienarodzone dziecko?
Marta (32 lata, dziennikarka z Sopotu):
— Od zawsze byłam indywidualistką kochającą życie. Wszędzie było mnie pełno… studiowałam dwa kierunki naraz, łączyłam to z imprezami i tzw. studenckim życiem. Czułam, że chcę więcej od życia, chcę zdobywać, poznawać, uczestniczyć w czymś wielkim, co sprawi, że będę potrzebną i spełnioną kobietą sukcesu.
W wieku 29 lat pojawiło się w moim brzuchu dziecko. Pomyślałam, że to wspaniale, jest mężczyzna, z którym jesteśmy już od dłuższego czasu, kochamy się, moja kariera się rozwija, więc życie wspaniale mi się układa. Pomyślałam sobie, że nie chcę być jak te wszystkie kobiety, które uważają, że ciąża to jakiś wyjątkowy stan, biorą zwolnienia z pracy. Nie chciałam zmieniać swojego życia, poza tym zawsze uważałam, że ciąża to piękny moment, ale nie choroba. Nie przestałam pracować, nie przestałam spotykać się z przyjaciółmi, nie odwołałam również zbliżających się wakacji. Pomimo ostrzeżeń lekarzy wiedziałam lepiej, co jest dla mnie i dla mojego dziecka dobre.
Teraz jestem już mamą. Moja córeczka ma dwa lata i nigdy nie będzie w pełni sprawna fizycznie i umysłowo. Urodziła się w połowie siódmego miesiąca — zdecydowanie za wcześnie. Nie chodzimy na spacery, nie bawimy się, nie żyjemy normalnie, bo moja córeczka cały czas jest w szpitalu.
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że ciąża to nie jest moje życie, ale nasze życie. Taki dwupak, który zobowiązuje do pewnych rzeczy, czy to się nam podoba, czy nie.
Anna (22 lata, fotoreporterka z Warszawy):
— Ciąża spadła na mnie bardzo niespodziewanie. W dziwnym momencie mojego życia! Chyba jestem za młoda… niedoświadczona no i tyle jeszcze chciałam zrobić, tyle projektów zrealizować. Zajmuję się fotografią, a to czasochłonne i energochłonne zajęcie, które bardzo lubię. Z tym związana jest także moja praca. Podczas dyżurów jeżdżę w teren i wykonuję zdjęcia do prezentacji w mediach, głównie w gazetach. Nie przeszkadza mi w tych zajęciach mój sześciomiesięczny brzuszek.
Podczas ostatnich kontrolnych badań lekarz oznajmił mi jednak, że pojawiły się pewne problemy z ciążą. Nigdy bym nie pomyślała, że praca może być przyczyną jakichkolwiek powikłań. Zaczyna być niebezpiecznie a to przecież dopiero szósty miesiąc. Okazało się, że przyczyną jest praca. Intensywna, w szybkim tempie, stresująca. W tej pracy nie ma zmiłuj… musi być zrobione i to na teraz… nie ma innego wyjścia, bo przecież gazeta nie zostanie wydana bez zdjęć. I chociaż moi współpracownicy namawiają mnie, żebym poszła już na urlop i nie trudziła się tak bardzo, ja kocham moją pracę. Wiem, że nie jest to dobra praca, dla kogoś, kto jest w ciąży, ale czuję, że dam radę. Jestem aktywną osobą i gdyby nie to zajęcie, na pewno za chwilę wymyśliłabym sobie ze sto innych. Ja po prostu nie potrafię siedzieć w miejscu. Druga sprawa to fakt, że nie chcę być bezużyteczna. Pożyjemy i zobaczymy!
Mariola (26 lat, sekretarka z Otwocka):
— Od zawsze wiedziałam, że chcę mieć dziecko. Małego bobaska, którego będę tuliła i kochała. Moja przyszłość w moich marzeniach była wspaniała – cudowny i kochający mąż, piękny jednorodzinny dom, pies i ja strażniczka ogniska domowego. Wiedziałam, że ten plan jest do zrealizowania i że ja go zrealizuję. Po prostu to wiedziałam.
Jestem perfekcjonistką w każdym calu, plan zaczęłam od razu wprowadzać w życie. I udało się. Mam przystojnego męża, piękny dom, wiernego psa… i tyle. Nie mam dzieci. Nie mam, bo los nie pozwolił mi osiągnąć pełni szczęścia. A już byłam tak blisko. Byłam w ładnej i szczęśliwej ciąży, jednak poroniłam.
Straciłam dziecko, bo ważniejszy był dla mnie dobry wizerunek wśród przyjaciół. Trzeba się przecież pochwalić tym, że będzie się miało dziecko. Najlepiej pochwalić się podczas przyjęcia i do tego pokazać, że mimo ciąży nie jestem niepełnoprawna, że nadal jestem w formie. Przyjęcie wypadło wspaniale. Wszyscy doskonale się bawili, jedli, pili i palili. No właśnie, okropnie dużo palili. Kiedyś słyszałam, że palenie szkodzi ciąży, ale nie sądziłam, że wdychanie dymu również. Ja sama nie chciałam psuć przyjęcia i jakoś reagować na tą sytuację… zresztą trochę papierosów nie zaszkodzi! Tak wtedy myślałam. Podobnie myślałam o alkoholu. Bo przecież czy lampka wina może zaszkodzić dziecku? Mały łyczek?
I tak sobie żyłam. Regularnie odwiedzałam kosmetyczkę i fryzjera wybierając najlepsze zestawy z ich cennika. Chciałam pokazać innym, że kobieta w ciąży potrafi o siebie zadbać. Chciałam też być piękna dla mojego Marcina, który upatrywał we mnie prawdziwy obiekt seksualny, odkąd zaszłam w ciążę. Ponieważ była późna zima i nie było co liczyć na słońce, regularnie odwiedzałam również solarium. Prowadziłam naprawdę bezstresowy tryb życia, więc tak naprawdę nic nie powinno się stać. A jednak się stało.
W trzecim miesiącu poroniłam. Tak nagle, niespodziewanie. Dziś już jestem mądrzejsza. Wiem, że w dużej mierze to ja przyczyniłam się do śmierci mojego dziecka. Cały czas zadaję sobie pytanie: jak mogłam być tak głupia, nieodpowiedzialna… Wystarczyło posłuchać lekarza, wziąć pierwszą lepszą książkę o ciąży i wiedziałabym, jak ogromne błędy popełniam. Wystarczyło tylko bardziej interesować się dzieckiem niż sobą i swoim „idealnym” życiem.
***
Coraz częściej można spotkać lekceważące podejście kobiet do ciąży. Wyzwolone i niezależne, nie chcą zostać przez cokolwiek ograniczone. Według nich ciąża nie jest wyjątkowym stanem, podczas którego trzeba się oszczędzać, a często zrezygnować z dotychczasowego trybu życia. Coraz więcej kobiet uważa, że taka rezygnacja jest niesprawiedliwa, nie chcą być zmuszane do zmiany swojego życia.
Ogromny brak wiedzy przyszłych rodziców na temat ciąży zaskakuje. Zaskakujące, że mądre i wykształcone kobiety, które potrafią aktualizować wiedzę w zakresie swojej pracy zawodowej, nie potrafią zdobyć jej w zakresie własnego zdrowia. Nie potrafią bądź nie chcą. Osobną sprawą jest fakt, że w naszym społeczeństwie nie ma dostatecznej edukacji zdrowotnej. Lekarz ginekolog przekazuje jedynie istotne medyczne fakty, ale nie prezentuje postawy, która wpłynęłaby znacząco na pacjentki. Nie jest on nauczycielem, ale medykiem, który ogranicza swoje działania do leczenia.
Większość przyszłych mam jest w stanie zrobić dla swojego dziecka wszystko, co tylko niezbędne, aby urodziło się ono zdrowe i w pełni sprawne. Kobiety często diametralnie zmieniają swoje życie, aby zapewnić sobie i przyszłemu dziecku jak najwięcej spokoju. Niestety są także takie, których zachowanie jest nieodpowiedzialne, samolubne. Spędzają tyle samo godzin w pracy, tak samo pozostają aktywne, nie zmieniają diety i nie dostosowują jej do potrzeb dziecka. Nie dbają o swoją psychikę, o fizyczności nie wspominając. Czym takie zachowanie jest spowodowane… Czy wynika z braku wiedzy, z niechęci do zmian, które w kobietach zachodzą?
Zgodzicie się ze mną — niezależnie, czy kobietom się to podoba, czy też nie, z chwilą, kiedy zaszły w ciążę, muszą zacząć zdawać sobie sprawę z faktu, że teraz nie odpowiadają jedynie za siebie, ale także za dziecko…
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze