„Sin City 2: Damulka warta grzechu”, Robert Rodriguez, Frank Miller
RAFAŁ BŁASZCZAK • dawno temuFani Millera i Rodrigueza czekali na ten film prawie 10. lat. Już po kwadransie projekcji orientujemy się, że stworzony przez spółkę Rodriguez-Miller format to istny samograj. To owszem, popowy, ale jednak kanon.
Fani Millera i Rodrigueza czekali na ten film prawie 10. lat. Ciągnące się latami zapowiedzi, przecieki z castingów, ukazujące nowych bohaterów plansze… Znając namiętność Rodrigueza do zabawy małymi formami (dość wspomnieć całą serię trailerów nieistniejących filmów w stylu exploitation) powoli przestałem wierzyć, że kiedykolwiek zobaczymy pełny metraż. A tu proszę: na nasze ekrany wchodzi właśnie kontynuacja kultowego „Sin City”.
„Damulka warta grzechu” ponownie wprowadza nas w świat Miasta Grzechu. Komiksowy pop miesza się z estetyką kina noir: na wierzchu widzimy przeżarte korupcją, ogarnięte zbrodnią miasto, pod podszewką wibrujące namiętności. Cyniczni twardziele, zabójcze femme fatale, detektywi w prochowcach, wszechwładni królowie przestępczego świata. Szemrane kasyna, ociekające bogactwem rezydencje, broń, przemoc, szantaż i seks. W tym otoczeniu brylują znani z „jedynki” bohaterowie m.in. Marv (Mickey Rourke), Hartigan (Bruce Willis), Nancy (Jessica Alba) i Gail (Rosario Dawson). Na pierwszym planie mamy oczywiście (stała obsesja Millera) wielką miłość, zdradę i pragnienie zemsty: tak w skrócie wygląda historia znajomości demonicznej Avy (jak zwykle hipnotyzująca Eva Green) i Dwighta (Josh Brolin).
[Wrzuta]http://filmwppl.wrzuta.pl/film/4xfaLm8FKFL/34_sin-city_damulka_warta_grzechu_34_-_zwiastun&autoplay=true[/Wrzuta]
Krytycy będą narzekać, że serwuje nam się tu odgrzewane kotlety. Ale mam przeczucie, że widzowie puszczą to mimo uszu. I słusznie: już po kwadransie projekcji orientujemy się, że stworzony przez spółkę Rodriguez-Miller format to istny samograj. Łatwo wybaczyć (w końcu oglądamy adaptację komiksu) schematyczny scenariusz, czy wspomniane powtórki: fani oczekują sugestywnej atmosfery i wizualnych fajerwerków. A tych nie brakuje. To ponownie kino (świadomie i programowo) przeestetyzowane. De facto ruchomy, ożywiony komiks. Złowrogie, czarno-białe, wyostrzone kadry; rozbijające ich monotonię, przejaskrawione plamy kolorów; charakterystyczne ujęcia kamery; slow motion i przede wszystkim niekończące się (to właśnie one wypadają najefektowniej) cytaty z Millerowskich plansz. Rodriguez wykorzystuje je (gwałtownie wstrzymując ruch w kadrze) naprawdę bezbłędnie. Tym razem z wykorzystaniem (adekwatnej jak rzadko) techniki 3D.
[Wrzuta]http://filmwppl.wrzuta.pl/film/4g9ENU8BiBT/eva_green_w_34_sin_city_damulka_warta_grzechu_34[/Wrzuta]
Pozostałe elementy to również powtórka z rozrywki, swoisty hołd dla kina, które w latach 90. stworzyli Tarantino i właśnie Rodriguez. Fetyszem będzie więc seks i (wzięta w tzw. umowny nawias) przemoc; charakterystyczne, cyniczne bon moty; humor na granicy dobrego smaku, wystylizowane stroje itd. O dziwo stare patenty okazują się zaskakująco żywotne, a całość, jako niezobowiązująca rozrywka, sprawdza się nad wyraz przyzwoicie. Oczywiście, znajdą się wytykający wtórność sceptycy, ale wyobrażam sobie ich z pasją krytykujących wszelkie próby „podrasowania” Miasta Grzechu. To owszem, popowy, ale jednak kanon. Klasyczne ujęcie sprawdza się tu doskonale.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze