„Panna Huragan. Dzienniki amerykańskie”, Katarzyna Klimasińska
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temu„Panna Huragan” nie jest – na szczęście – książką reporterską poświęconą polityce, gospodarce i sprawom międzynarodowym. Chociaż tematy te pojawiają się na kartach dziennika Klimasińskiej, autorka opisuje przede wszystkim swoje przygody obyczajowe, związane m. in. z pobieżną i teoretyczną (na początku) znajomością kultury amerykańskiej. Dlatego w „Dzienniku amerykańskim” znajdziemy mnóstwo przezabawnych historii, które trafią do każdego czytelnika, bez względu na płeć i wiek.
Do historii polskiego dziennikarstwa przeszły słynne reportaże Mariusza Maxa Kolonko. Pamiętamy także Tomasza Lisa, przenoszącego do Polski najlepsze tradycje amerykańskiego dziennikarstwa telewizyjnego. Ostatnio o Ameryce pisała Dorota Warakomska w swojej książce „Droga 66”. Teraz do tego zacnego grona autorów dołączyła Katarzyna Klimasińska, która w swoich „Dziennikach amerykańskich” opisuje fenomen Stanów Zjednoczonych – kraju zamieszkanego przez ciekawy, charakterystyczny, rozpoznawalny w innych częściach świata naród. Klimasińska wyjechała do USA w 2009 roku jako reporterka prestiżowej agencji informacyjnej Bloomberg. Wcześniej pracowała jako dziennikarka Polskiej Agencji Prasowej i Radia PiN w Warszawie, zdobywając szlify w tym trudnym i wymagającym zawodzie. A potem przyszło Houston w stanie Teksas i… – wielka dziennikarska przygoda!
„Panna Huragan” nie jest – na szczęście – książką reporterską poświęconą polityce, gospodarce i sprawom międzynarodowym. Chociaż tematy te pojawiają się na kartach dziennika Klimasińskiej, autorka opisuje przede wszystkim swoje przygody obyczajowe, związane m. in. z pobieżną i teoretyczną (na początku) znajomością kultury amerykańskiej. Dlatego w „Dzienniku amerykańskim” znajdziemy mnóstwo przezabawnych historii, które trafią do każdego czytelnika, bez względu na płeć i wiek. Tym bardziej, że dziennik pisany jest w formie zabawnych listów-felietonów, podpisywanych przez autorkę za każdym razem inaczej, w zależności od tematu i nastroju tekstu: „życzliwie katastroficzna Kasia”, „kosmopolityczna krakowianka”, „Kwiatuszek” i „Kaś Włóczykij”.
W jednym z felietonów autorka opisuje perypetie związane z wyrabianiem prawa jazdy. W Stanach dokument ten pełni funkcję dowodu osobistego, więc bez niego nie załatwi się żadnej sprawy. Osoba, która posiada amerykańskie prawo jazdy, może więc być z siebie dumna, czując się człowiekiem sukcesu; kimś, przed kim Ameryka stoi otworem. To, że wszyscy chcą mieć w Stanach prawo jazdy (podobnie jak w Polsce), nie znaczy, że łatwo jest je zdobyć. Przekonuje się o tym Katarzyna Klimasińska, która w trakcie egzaminu usłyszała z urządzenia GPS przypiętego do szyby: „Za pół mili zjazdem w lewo przenieś się na drogę numer 610”. Odpowiedź była natychmiastowa: „Koleżanko – krzyknęłam do głupiej baby. — Po pierwsze, nie wiem, ile to jest pół mili. A po drugie, siedzisz tyłem do przedniej szyby, to nie widzisz, jaki tu jest ruch! Nawet za tysiąc kilometrów co najwyżej zjadę na sąsiedni pas, a nie – osiem pasów dalej!” Po uzyskaniu prawa jazdy Klimasińska poszła z nowym dokumentem do banku, żeby założyć sobie konto. Tu także czekały na nią niespodzianki, między innymi pani z okienka, która od razu otworzyła autorce dwa konta i była rozczarowana, że Klimasińska nie chce swojego zdjęcia na karcie debetowej. Do codziennych przygód reporterki dorzućmy jeszcze wybuch platformy wiertniczej w Zatoce Meksykańskiej, podróż za koło podbiegunowe oraz naukę zumby i tańców afrykańskich. Takie zestawienie to naprawdę gwarancja dobrej zabawy.
Reporterzy nie są nudnymi ludźmi w świetnie skrojonych garniturach lub garsonkach. I nie zawsze muszą opowiadać o katastrofach ekologicznych lub rządowych aferach. Wprost przeciwnie: fakt, że jest się w obcym kraju i ma się okazję mówić o nim do rodaków, pozwala na przekroczenie granic wyobraźni i zaproponowanie wciągających historii o życiu zwyczajnych obywateli, zmagających się z typowymi ludzkimi problemami. Kiedy jednak do tych opowieści dodamy smaczki obyczajowe dotyczące np. seksu, pieniędzy i wychowywania dzieci, to okaże się, że będziemy mogli godzinami wysłuchiwać reporterskich opowieści z życia wziętych. I to właśnie robi w swojej książce Katarzyna Klimasińska, udowadniając, że ma zmysł obserwacji świata i potrafi rozmawiać z ludźmi. Taka umiejętność jest dla reportera bezcenna.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze