Szatan opłacany przez podatników
MONIKA SZYMANOWSKA • dawno temuCzy tego chcemy, czy nie, biegli mają czas do końca stycznia na zaopiniowanie stanu Mariusza Trynkiewicza, sąd zaś zbierze się w jego sprawie 10 lutego, dzień przed zwolnieniem. Prawa nie zmienia się na kolanie, pod wpływem nagłego olśnienia – o kurczę, ten facet się nie zresocjalizował! Ciekawe, swoją drogą, jak polskie więziennictwo skłania wynaturzonych zabójców do skruchy i postanowienia poprawy…
Czy tego chcemy, czy nie, biegli mają czas do końca stycznia na zaopiniowanie stanu Mariusza Trynkiewicza, sąd zaś zbierze się w jego sprawie 10 lutego, dzień przed zwolnieniem. Prawa nie zmienia się na kolanie, pod wpływem nagłego olśnienia – o kurczę, ten facet się nie zresocjalizował! Ciekawe, swoją drogą, jak polskie więziennictwo skłania wynaturzonych zabójców do skruchy i postanowienia poprawy…
A jednak – 22 stycznia ustawa o ochronie społeczeństwa przed groźnymi przestępcami zaczęła obowiązywać i na tej podstawie kuriozalna sprawa Trynkiewicza ma dalszy bieg. A wszystko dzięki szefowi zakładu karnego, który pod koniec odsiadki swojego pensjonariusza wysłał do sądu wniosek o uznanie go za osobę z zaburzeniami psychicznymi stwarzającą zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych.
Byłoby miło doinformować opinię publiczną, w jakim trybie znaleźli się w ośrodku specjalnym w Gostyninie (wyglądającym na zdjęciach jak kolorowa sala terapeutyczna dla dzieci) inni groźni mordercy, jaka była procedura, na czym polegały ich patologie i kwalifikacja czynów podpadająca pod izolację od społeczeństwa. W tej chwili można bowiem odnieść wrażenie, że Trynkiewicz to jedyna bestia ludzka w kosmosie i trzeba było specjalnie dla niego ostro pogmerać w Konstytucji.
Jak wiadomo, w „konserwatywnych” Stanach Zjednoczonych słynna Piąta Poprawka zabrania oskarżać, sądzić i skazywać obywatela więcej niż raz za to samo przestępstwo (-a). Z prawem nie ma żartów. Nawet jeśli wydaje nam się, że do Trynkiewicza słowo „obywatel” nie ma zastosowania, niefortunnie rozpętano spór emocjonalno-moralno-lingwistyczny. Winowajca w całości odbył zasądzoną karę. Jeśli skazano go jako osobę poczytalną i działającą z premedytacją, karę śmierci zmieniono na więzienie, nie można po 25 latach uczynić go wariatem, bo byłoby to przyznanie się do błędu. Zresztą, o ile mi wiadomo, wariaci dostają lżejsze wyroki – z powodu niepoczytalności właśnie.
Przypadek Szatana z Piotrkowa skłania ludzi do szerszych (i gorzkich) refleksji na temat tzw. sprawiedliwości.
„Fakt” doniósł na przykład, że: „Trynkiewicz przepracował dwa lata jako nauczyciel. Potem, przez 25 lat w więzieniu, państwo na niego łożyło co miesiąc 3000 złotych. Jeśli wyjdzie 11 lutego, nadal może liczyć na pieniądze podatników — zasiłek z opieki społecznej, zasiłek dla bezrobotnych, dodatek mieszkaniowy, gotówkę na zakup ubrania, wyżywienie i bilet w dowolne miejsce w kraju, w sumie 1200 zł”.
Ponadto, Trynkiewicz ma przydzielonego adwokata z urzędu. Pełnomocnik nie chce wypowiadać się na temat rozmów z klientem ani swojej ewentualnej linii obrony. Większość zwykłych ludzi uważa zapewne, że takiemu potworowi żadna obrona się nie należy.
Pamiętajmy jednak, że budząca kontrowersje i wprowadzona naprędce ustawa to jedno, a zbrodnia i kara to drugie. Teoretycznie 11 lutego Trynkiewicz miał stać się człowiekiem wolnym, który powróci przed sąd pod jednym warunkiem: że ponownie popełni przestępstwo. Nie dlatego, że tak się odgraża.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze