Wredna suka
MARIANNA KALINOWSKA • dawno temuNasza wilczyca umarła, kiedy córka miała cztery lata. Obiecaliśmy jej wtedy, zrozpaczonej śmiercią przyjaciółki, że kiedy pójdzie do szkoły, dostanie nowego psa. Wydawało nam się, że mamy jeszcze mnóstwo czasu. Trzy lata później, dokładnie pierwszego września, Lenka zapytała: „Poszłam do szkoły, gdzie mój pies?”. Trzeba było zachować twarz. I tak w naszym domu znalazła się Fela.
Nasza wilczyca umarła, kiedy córka miała cztery lata. Obiecaliśmy jej wtedy, zrozpaczonej śmiercią przyjaciółki, że kiedy pójdzie do szkoły, dostanie nowego psa. Wydawało nam się, że mamy jeszcze mnóstwo czasu. Trzy lata później, dokładnie pierwszego września, Lenka zapytała: „Poszłam do szkoły, gdzie mój pies?”. Trzeba było zachować twarz. I tak w naszym domu znalazła się Fela.
Fela od felix, po łacinie – szczęśliwy. Jacek przyniósł psa wieczorem, po pracy. Niespodzianka dla córeczki patrzyła na nas dwojgiem przerażonych oczu: biglówna Fela miała sześć tygodni i były to jej pierwsze w życiu chwile z dala od matki.
Od tamtego październikowego wieczoru Fela zadziwia nas każdego dnia. Dla Feli cały świat jest żarciem, jakby Fela składała się z przewodu pokarmowego, niczego więcej, jakby jelita zamiast zwojów mózgowych miała. Michę wchłania w pół minuty, żre na wdechu, dziwnie zassana do środka (teraz dopiero przyszło mi do głowy, że może działa jak odkurzacz?). Plaśnięcie lodówki wyrywa ją z najgłębszego snu. Fela wyżera wszystko: surową kukurydzę ptakom, głowy karpi kotom, przechodniom zakupy z reklamówek. Co znajdzie, kradnie bez względu na karę, jaka ją za to spotka. Wczoraj, gdy tylko odwróciłam się po łyżkę, zastałam ją przy kuchennym stole, z jęzorem w mojej bardzo gorącej zupie rybnej. Wygięła się przy tym tak nienaturalnie i napięła, że w pierwszej chwili pomyślałam, że ją opętał szatan: wyglądała jak Emily Rose podczas egzorcyzmów.
Na spacerze spotykam kobietę z beaglem i pytam, czy jej suka też wypija herbatę z kubków stojących na ławie? Nie, jej Gaja woli kawę, żadnej kawie nie odpuści. Ustalamy, że obie suki mają wielki pociąg do alkoholu. Też wypijają z kieliszków, jak się tylko człowiek odwróci, wylizują szyjki butelek i cieszą się na widok porzuconych puszek po piwie. Zawsze jakaś kropelka zostaje.
Rany, myślę sobie, Fela ma dopiero pięć miesięcy. Czym się będzie odurzać, jak dorośnie? Ze zgrozą przypominam sobie teraz, że jakiś czas temu znalazłam na jej posłaniu pod kocykiem kilka papierosów. Skąd je wzięła, komu ukradła? I po co je tam trzymała? Czekała, aż buchnie komuś zapałki, żeby potem zapalić sobie gdzieś w krzakach na spacerze?
Fela nie ma żadnych hamulców. Zeżre wszystko: cukierek z papierkiem, łańcuch z choinki, cebulę, cytrynę, stokrotkę, trutkę na szczury. Zaliczyła już noc w szpitalu i płukanie żołądka. Na spacerze w parku podchodzi wczoraj do mnie jakaś kobieta i pyta z troską: czy to pani piesek zjadł napę? Nie, proszę pani, mój zjadł trutkę na szczury. I żyje. W pewnym sensie jestem dumna z mojej Feli. Co tam jakaś napa, nie rozdrabniajmy się! Jak coś połknąć, to coś spektakularnego, żeby wszyscy dookoła wiedzieli, że nie ma granic dla Feli.
Ta bigielka od napy to musi być Feli siostra, mieszka w pobliżu. Mamy wspólnego znajomego, porównujemy czasem na spacerach, która suka głupsza? Siostra Feli wskoczyła ostatnio na łóżko, niosąc coś ostrożnie w pysku. Oj, to nie był patyk, ale kupa, którą psica chciała się pobawić przed zjedzeniem. Bo taką ma namiętność. Pies perpetuum-mobile, można go na tydzień zostawić samego w domu, wyżywi się sam?
Obie uporczywie robią kupę w domu. Po półtoragodzinnym spacerze wzdłuż rzeki Fela biegnie do domu. Nim zdejmę buty, na dywanie stygnie już… kurr… Czemu na dywanie, debilu? – pytam z wyrzutem. Czemu? Jacek spokojnie tłumaczy psa: ja go rozumiem. Ja na jej miejscu też bym wolał w komforcie. I żeby mi było ciepło w łapki.
Cholerna hedonistka.
Jedna z sąsiadek ma teorię: w naszym mieszkaniu mieszkali wcześniej ludzie z suką, która też robiła długo w domu. Może to wina domu, może to jakaś klątwa?
Chwilami zastanawiamy się, czy może Fela jest: samcem (teoria teściowej: transpłciowość wśród psów, bardzo ciekawe!), pół-krową, pół-psem (tak wynika z maści), kotem (robi, co chce), wiewiórką (jak stojąc na czubkach tylnych łapek na oparciu kanapy szuka na półkach regału ogryzków od jabłek), bobrem (gdy ogryza namiętnie nogi taboretu) czy też może wysłannikiem z obcej planety (kiedy przez godzinę wylizuje metalowe pedały od mojego roweru)? Ostatnio pojawiła się też nowa teoria – sąsiadka wraca z siatami i wykrzykuje na widok Feli: o Jezus, jak ona na mnie spojrzała! Jak człowiek, proszę pani! Ten pies patrzy jak człowiek! Więc Fela jest może i trochę człowiekiem?
Patrzę na Felę, kiedy śpi, ostrożnie dotykam jej aksamitnych uszu. Mimo tego że jest wredną suką, kocham ją. Przypomina mi się Jarosław Iwaszkiewicz i jego miłość do Tropa. Tak pisał w jednym ze swoich dzienników: „Okropnie pokochałem małego Tropika. Hania pyta się, co ty widzisz w tym psie? Jak to co? Pokochał mnie i będzie kochał do końca mojego czy swojego życia, nie będzie się żenił ani rozwodził, nie będzie naciągał mnie na pieniądze, nie będzie pisał książek i szukał protekcji, nie obszczeka mnie wśród innych piesków, nie będzie miał ambicji, które przerosną jego uczucia, a najwyżej będzie się napierał kawałka sera. Czyż to nie najlepszy przyjaciel?".
Czy miłość do psa można ująć lepiej? Przyjaciółka ze zranionym sercem płakała ostatnio w parku i przybiegł do niej jamnik ze świecącą diodową obróżką. „Tylko pies kocha cię naprawdę”, powiedziała. Przypominają mi się jej słowa za każdym razem, kiedy przychodzę do domu. Nikt się tak nie cieszy z moich powrotów, jak moja kochana Fela.
Z drugiej strony przypomina mi się żart. Zapytano mędrca, co to jest wolność? Długo dumał, wreszcie odpowiedział: „Wolność jest wtedy, kiedy dzieci się wyprowadzą, a pies wreszcie zdechnie”. Beagle żyją nawet i piętnaście lat w dobrym zdrowiu. Za piętnaście lat Lenka powinna kończyć studia.
Wtedy wyjdę z paki.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze