List do niego
CEGŁA • dawno temuMogłabym wydrukować ten list i potajemnie wsunąć adresatowi do kieszeni kurtki… Wiem, że nie ma internetu. Ale boję się, że kiedy go przeczyta, to przestraszy się i zniknie. Odkąd go znam, poprawiła mi się kondycja, znikło nadciśnienie i zdenerwowanie, do pracy przybiegam zarumieniona i szczęśliwa, z rozwianym włosem. Koleżanki coś widzą, domyślają się, ale co ja mam im powiedzieć...
Kochana Cegło!
Mogłabym wydrukować ten list i potajemnie wsunąć adresatowi do kieszeni kurtki… Wiem, że nie ma internetu. Ale boję się, że kiedy go przeczyta, to przestraszy się i zniknie.
Mamy ze sobą trochę wspólnego. Dwadzieścia kilka lat życia za sobą, miłość do patrzenia bez końca na Wisłę, mimo że w mieście wcale nie jest ładna. Nierealne marzenia – im bardziej nieziszczalne, tym lepiej. Inaczej przestałyby być marzeniami, prawda?
Pierwszy raz zobaczyłam Cię w maju. Rano, gdy tylko zaczyna się rozwidniać, biorę psa i idę nad Wisłę na wyhasanie. Ty przychodzisz tam po łupy, zostawione przez nocnych imprezowiczów.
Jesteś „nowy” w branży, w zeszłym roku Cię nie widziałam. Masz plecak albo wózek. Twój dzienny urobek mi zaimponował, gdy mi go raz pokazałeś: okulary przeciwsłoneczne, bluza z kapturem, książka Stasiuka, perfumy, latarka, 20 złotych, 3 nietknięte puszki piwa i pół butelki wódki, torba petów – fajnie, że sprzątasz miasto:). Potem siadasz na ławce z gazetą na kolanach i z anielską cierpliwością obcinasz niedopałki nożyczkami do paznokci, żeby wykruszyć z nich nienadpalony tytoń. Wychodzi Ci niezła górka. Możesz skręcić w palcach papierosy na cały dzień.
Najlepsze są soboty i niedziele. Uginasz się pod ciężarem skarbów. Potem musisz pisać kartki i rozwieszać je na pobliskich drzewach, domach: kluczyki do hondy, łańcuszek z wisiorkiem, portfel, damska torebka… Wisła ma magiczną moc – ludzie tracą głowy, gdy za długo posiedzą na brzegu:).
Rzadko znajdujesz jedzenie. Chciałam przynosić Ci kanapki, aspirynę, ale odmówiłeś. Podobno znalezione co jakiś czas pieniądze wystarczają Ci na wszystko, co niezbędne do życia. Powiedziałeś nawet, że to raczej ja wyglądam na niedożywioną:).
Kim jesteś? Masz stary telefon komórkowy, czyste paznokcie (zbierasz w rękawiczkach), przyzwoite ubranie. Czasem dostrzegam w Twoich włosach gołębi puch, ale to niczego nie dowodzi. Mnóstwo czytasz, wszystkie gazety i tygodniki pochłaniasz z jednodniowym opóźnieniem. Przegadaliśmy już tyle poranków, a ja nie wiem, czy w ogóle gdzieś mieszkasz. Też głupieję od tego szumu Wisły, a może od patrzenia Ci w te jasnobrązowe ślepia? Bo chciałam zaprosić Cię do domu, na herbatę, na śniadanie bez kolacji:). Powiedziałeś wtedy coś dziwnego: że nie nadajesz się do normalnych ludzi. Że najbardziej na świecie to chciałbyś być łazikiem na Marsie. A potem się przestraszyłeś i przez dwa dni Cię nie widziałam. Ale wróciłeś. Dlatego z listem już nie zaryzykuję.
Ostatnio próbowałeś dać mi prezent. Tusz do rzęs w pięknym złocistym etui. Szkoda, że mam uczulenie… Ale to chyba znaczy, że jesteś sam. Poprawiła mi się kondycja, znikło nadciśnienie i zdenerwowanie, do pracy przybiegam zarumieniona i szczęśliwa, z rozwianym włosem. Wschód słońca to cudowna rzecz, rzeczywiście nigdy się nie nudzi. A dzięki Tobie wiem też, że mój wychuchany pies chętnie i ślicznie pływa!
Koleżanki coś widzą, domyślają się, ale co ja mam im powiedzieć, chłopaku?
Żanna
***
Kochana Żanno!
Wręcz mu list, jawnie, nie ukradkiem. Jest przecież piękny, szczery i dobrze o tym wiesz. Powiedz, że jesteś nieśmiała, poproś, żeby przeczytał później, w samotności. Zejdź na moment z chmur i pomyśl: czy te treści są na tyle przerażające, że skłonią go do rezygnacji z dobrego terenu łowieckiego? :)
I zwierz się jeszcze komuś, może nie od razu koleżankom z pracy, ale na przykład dobrej przyjaciółce. Chyba że się wstydzisz? Jeśli tak, to daj sobie spokój. Nie licz w każdym razie na szybką przemianę koczownika w lwa salonowego. Zresztą, po co go zmieniać! Jest nietuzinkowy i tajemniczy, w przeciwnym razie byś się nie zakochała, nazwijmy rzecz po imieniu. Modne kawiarnie są pełne „normalnych” facetów, a jakoś tam nie szukasz…
Tak czy inaczej, musisz go rozgryźć. Jego inicjatywa wydaje się mało prawdopodobna. Pierwsze gesty zainteresowania okazaliście oboje, ale z wycofaniem. A trzy miesiące to sporo, by znajomość oddaliła się chociaż o parę metrów od rzeki:). Chłopak ma komórkę – nic nie stoi na przeszkodzie poza… tym, co go blokuje. Nie będzie łatwo się do niego przebić. Dlatego zanim w ogóle się do tego zabierzesz, zastanów się, czy naprawdę chcesz. Czy to coś więcej niż wiosenna fascynacja innością. Bo zaburzanie jego świata i wciąganie go w swój to spora odpowiedzialność.
On znalazł kryjówkę i z jakichś powodów jest mu w niej wygodnie, czuje się bezpieczny. Ma zapewne problem z emocjami, z przystosowaniem się, jest nieufny. Nie wolno oczywiście wprost i brutalnie zapytać, jak do tego doszło. Musisz cierpliwie zbierać z rozmów strzępki prawdy i zszywać w całość, tak jak on wykrusza sobie tytoń z niedopałków. Mozolna to praca, bo i materia delikatna.
Sprawa byłaby prosta, gdyby i on był prosty: ot, leniwy nieuk, unikający zobowiązań, który się stoczył. Liczne tropy wskazują jednak na coś innego. Może nie jest bezdomny, a „jedynie” bezrobotny, do tego musi opiekować się rodzicami, rodzeństwem? Może przeżył jakąś tragedię, która skłoniła go do ucieczki w alternatywną rzeczywistość? Może świadomie i konsekwentnie postanowił żyć poza tzw. układem, zraził się do ludzi i codziennego przymusu? Odpowiedzi jest wiele, ale każda oznacza, że łatwo nie będzie. Weź to pod uwagę. Nie dasz rady udomowić dorosłego człowieka wbrew jego woli, jeśli mroczną stroną jego natury jest pewna „dzikość”. A oswajanie to długi proces, nie zawsze uwieńczony sukcesem.
Wiem, że gderam jak stara belfrzyca. Nie chcę psuć Ci euforii, jaką przeżywasz, obcując z kimś oryginalnym i nieuchwytnym. Frapuje nas to, co nietypowe. Nie wiem jednak, jaki jest na niego sposób… Poproszenie o numer telefonu może zakończyć się fiaskiem. A może warto raz jeszcze spróbować z tą herbatą, tylko na neutralnym gruncie? Najlepiej zacznij od termosu, poranki są coraz chłodniejsze:). Niczego nie ryzykujesz. Sytuacja pozostaje czysta i romantyczna, aż szkoda to na razie burzyć.
Zawsze możesz też podejść go żartem. Na przykład zapytać od niechcenia, co porabia zimą i czy da się zaprosić na sylwestra pod gwiazdami. Takie pytanie nie jest w żadnym sensie ofensywne i może uchylić jakieś drzwi.
Na koniec zacytuję bohatera mojego ukochanego filmu Fisher King: nawet w śmieciach można odnaleźć coś pięknego. Podejrzewam, że Twój znajomy podziela tę wiarę.
Trzymam palce za to, żebyście odnaleźli do siebie drogę. Tę najważniejszą, w środku.
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze