Terapia to nie wstyd
EWA ORACZ • dawno temuGdy nas boli ząb, idziemy do dentysty, a gdy nas boli dusza, gdzie możemy iść? Wstydzimy się chodzić na terapię. Śmiejemy się z zachodniego zwyczaju posiadania własnego terapeuty. Z jednej strony wydaje się, że świadomość społeczna stale wzrasta... Ciągle jednak trudno obronić się przed myślą, że do psychologa chodzą wyłącznie osoby „psychiczne”.
Ileż to razy słyszałam zdanie wypowiadane z westchnieniem: — Gdzie są normalni faceci? Wszyscy zajęci? Znajoma psycholożka powiedziała mi kiedyś: — Są normalni mężczyźni, po terapii.
Wstydzimy się chodzić na terapię? Śmiejemy się z zachodniego zwyczaju posiadania własnego terapeuty. Gdy nas boli ząb, idziemy do dentysty, a gdy nas boli dusza, gdzie możemy iść? Z jednej strony wydaje się, że świadomość społeczna stale wzrasta… Ciągle jednak trudno obronić się przed myślą, że do psychologa chodzą wyłącznie osoby „zaburzone”.
Czas pędzi, niewiele osób sobie z tym radzi na tyle, żeby nie szukać pocieszenia w czymś innym. Jedni uciekają w zakupy, seks, alkohol. Wypijanie piwa na sen wydaje się bardzo niewinne. Nawet jak robimy to codziennie. Zapalenie trawki po pracy, jakże rozluźniające, niektórym wydaje się niegroźne. Media od kilku lat zwracają uwagę na rosnącą ilość pijących kobiet. Nie wydaje mi się, żeby było ich więcej niż kiedyś. Są bardziej widoczne, co jest spowodowane oczywiście wyzwoleniem się spod męskiej dominacji. Jeszcze 20 lat temu niedopuszczalne było, aby kobieta sama wypiła piwo przy barze, żeby nie otrzymać etykiety „lekkiej”. Teraz coraz częściej można spotkać kobiety koło trzydziestki, które w koszyku z zakupami obok pudełka czekoladek mają butelkę wina. Jeśli do tego ta kobieta jest twoją sąsiadką i wiesz, że mieszka sama, a widujesz ją z takimi zakupami codziennie, to wniosek jest prosty. To uogólnienie oczywiście.
Mam wrażenie, że średnia wieku palących marihuanę podwyższyła się. Nie mam na myśli starych hipisów, ale pewne nowe środowisko. Najczęściej pracujących na dobrych stanowiskach, samotnych. Cały tydzień pracują czekając na weekend, kiedy to będą mogli zamknąć się w domu z towarzystwem lub bez i zapalić. Część z nich nie czeka nawet do weekendu. Palą codziennie. Nie widzą w tym nic niebezpiecznego, przecież to tylko „zioło”. Nie uzależnia fizycznie. Uzależnienie psychiczne nie wydaje się być problemem. Nie chcą sobie zadać pytania dlaczego palą, a może nie potrafią przestać?
Rozmawiając ze znajomymi słyszę często rodzinne historie o pijącej matce lub ojcu. Takie osoby najczęściej mają dziwny stosunek do alkoholu. Nie piją wcale, albo jak zaczną, nie mogą się zatrzymać. Nie potrafią skończyć na jednym, dwóch piwach. Czekają na weekendowe imprezy, kiedy to będzie możliwość osiągnięcia pewnego stanu, gdy mogą pójść na całość. Nie potrafią się bawić bez alkoholu. Wszystko w normie? Czy na pewno?
Wiele kobiet pakuje się w toksyczne związki, wiążąc się z mężczyznami przypominającymi ojca? Powtarza ten schemat, aż do nich dotrze, że same wybierają takich parterów. Nie istnieje coś takiego jak: - Ciągle mi się tacy trafiają… Może, żeby to sobie uświadomić, warto porozmawiać z kimś, kto przez wiele lat uczył się o konstrukcji naszej duszy?
Dorosłe dziecko alkoholika – DDA. Większość będąc DDA nie wie nawet, co ten skrót oznacza. — Cóż z tego, że w moim domu był alkohol? Ja nie mam tego problemu. Wychowanie w rodzinie dysfunkcyjnej pozostawia ślad. Nie radzisz sobie z emocjami? Złość oznacza agresję słowną lub fizyczną? Wpadasz w obsesyjne miłości? Jesz na pocieszenie? Rozejrzyj się wokół. Jakie są twoje relacje z najbliższymi?
Nie próbuję namawiać na terapię wszystkich, ale na refleksję. Nie wymawiajmy się brakiem pieniędzy, są przychodnie realizujące świadczenia w ramach ubezpieczenia. Spotkania z psychologiem nie oznaczają faszerowania się pigułką szczęścia, taką przepisuje zwykle psychiatra. Mam koleżankę, która od wielu lat walczy z bezsennością. Uznała, że tak ma i nawet nie próbowała szukać przyczyny bezsenności. Inna ma powracające migreny, też uznaje to za przypadłość, z którą musi żyć. Kolejna cierpi na bóle brzucha, powtarzające się w określonych, nerwowych sytuacjach. Na nic tłumaczenia, że nie ma bólu bez przyczyny. Twierdzi, że jest zdrowa. A choroba duszy?
Zaczyna się od chęci zrobienia porządku w głowie. Psycholog daje narzędzia do ręki, reszta należy do nas. Jeśli możemy poprawić sobie życie, to dlaczego tak się przed tym bronimy?
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze