Seks groźny i zbawienny
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuOdsłonięte ciała intensywnie działają na wyobraźnię, skłaniając do myślenia o seksie. Może dlatego latem pracuje nam się znacznie gorzej. Seks to samo zdrowie. Problem pojawia się, kiedy jesteśmy od niego uzależnieni i nie możemy normalnie funkcjonować, prowadząc samochód, jedząc obiad i robiąc zakupy. Mamy wtedy do czynienia z chorobą, która niszczy nam życie. Dlatego kolejny przegląd prasy poświęciliśmy miłości erotycznej, jej blaskom i cieniom.
Odsłonięte ciała intensywnie działają na naszą wyobraźnię, skłaniając do myślenia o seksie (może dlatego latem pracuje nam się znacznie gorzej, bo gdzieś umyka nasza umiejętność skupienia się na sprawach zawodowych, a rozwija erotyczna wyobraźnia). I nikt z nas nie powinien się tego wstydzić. Problem pojawia się jednak wtedy, kiedy jesteśmy uzależnieni od seksu i nie możemy normalnie funkcjonować, np. prowadząc samochód, spotykając się ze znajomymi, jedząc obiad albo robiąc zakupy. Mamy wtedy do czynienia z poważną chorobą, która może zniszczyć nam życie. Dlatego kolejny przegląd prasy warto poświęcić miłości erotycznej, jej blaskom i cieniom.
Ciekawe wnioski płyną z artykułu Izabeli Filc Redlińskiej, opublikowanego w Rzeczpospolitej. Otóż autorka stwierdza, przytaczając opinie terapeutów, że w dzisiejszym świecie rośnie liczba seksoholików. Opinia zdecydowanie nie nowa! Ale przyczyna tego zjawiska okazuje się być daleka od stereotypów. Otóż uzależnienie od seksu nie wiąże się wyłącznie ze zjawiskami w obrębie współczesnej kultury, epatującej nagością, niefrasobliwością i rozpasaniem, a przez to wzmagającej nasz apetyt seksualny. Źródło seksoholizmu tkwi w nieumiejętności radzenia sobie z emocjami.
Z takim problemem zmaga się słynny golfista Tiger Woods, wokalistka Black Eyed Peas, Fergie, a i mąż Sandry Bullock, Jesse James, nie potrafił dochować wierności swojej uroczej żonie, zdradzając ją z co najmniej czterema kobietami. Na szczęście postawa gwiazd show biznesu może przynieść korzyść przeciętnemu obywatelowi. Bowiem przyznanie się do seksoholizmu kogoś z pierwszych stron gazet zachęcić może do wizyty u terapeuty.
Paradoksalnie: rodzi się tu wspólnota w cierpieniu, bo seksoholizm to coraz powszechniejsza choroba, z której można i powinno się leczyć. Potrzebna jest tylko pomoc psychoterapeuty. Na poparcie tej tezy Filc Redlińska przytacza opinię Sławomira Jakimy, lekarza, psychiatry, seksuologa zajmującego się terapią nałogowych erotomanów: W ciągu ostatnich pięciu lat liczba moich pacjentów wzrosła prawie o 100 procent. Coraz więcej jest wśród nich osób młodych, poniżej 30. roku życia. Przybywa kobiet, choć wciąż dwie trzecie to mężczyźni. Zmieniają się też formy uzależnienia. O ile kilkanaście lat temu głównym narzędziem seksoholików były pisma pornograficzne, o tyle dzisiaj jest nim Internet.
Autorka tekstu zwraca uwagę na fundamentalną, chociaż często trywializowaną kwestię: uzależnienie od seksu nie jest niczym przyjemnym, bo rodzi przejmujący ból i cierpienie. W artykule znajdziemy m.in. historie ludzi, których seksoholizm doprowadził na skraj przepaści. Powodowali oni np. wypadki drogowe, onanizując się podczas prowadzenia samochodu lub doprowadzali do uszkodzeń organizmu na skutek częstego stosowania wibratora. Tekst z Rzeczpospolitej przymawia do wyobraźni, pokazując, w jaki sposób funkcjonuje ludzki organizm i jakich kłopotów może przysporzyć nieostrożnemu użytkownikowi.
Jednym z poważniejszych problemów tego uzależnienia jest poczucie wstydu. Stąd bierze się lęk seksoholików przed wyznaniem prawdy partnerowi. Wiedzą, że żona szybciej wybaczyłaby im alkoholizm niż coś takiego. Dlatego wytwarzają system iluzji i zaprzeczeń dla wytłumaczenia swoich zachowań, np. „w każdej chwili mogę przerwać”. Sprawa nie jest jednak tak prosta, bowiem prędzej czy później pojawiają się destrukcyjne emocje, depresja i myśli samobójcze.
Dlaczego stajemy się seksoholikami? Trauma z dzieciństwa? Niskie poczucie wartości? Zaburzenia relacji rodzic – dziecko? Czy seksoholizm wiąże się z innymi nałogami? O tym m.in. przeczytamy w artykule Kiedy rządzą żądze Izabeli Filc Redlińskiej.
Źródło: Kiedy rządzą żądze, Rzeczpospolita
***
Z powyższą problematyką idealnie współgra tekst opublikowany na stronie internetowej CNN. Elizabeth Cohen pisze w nim o pewnym małżeństwie, które wpadło na oryginalny pomysł. Sadie Nardini i jej mąż zdecydowali się uprawiać seks codziennie przez cały grudzień, by pomóc sobie w podwójnym uzależnieniu od papierosów i czekolady. Takie rozwiązanie okazało się niezwykle skuteczne. Pomogło również na lepszy sen i samopoczucie. Nardini stwierdziła, podejmując decyzję o przedłużeniu kuracji, że regularny seks daje jej przede wszystkim więcej energii. Dzięki temu zimą przestała marznąć i pozbyła się przeziębienia.
Naukowcy twierdzą, że seks (z właściwą osobą) jest nie tylko zabawny i przyjemny, ale i zdrowy. Regularne stosunki (to profesjonalne, niezbyt dobrze brzmiące, określenie) przedłużają życie, poprawiają rytm pracy serca, zmniejszają ryzyko zachorowania na raka i obniżają ciśnienie krwi. Aktywne życie seksualne pozwala mężczyznom zachować wysoką jakość nasienia, a kobietom obniżyć negatywne symptomy menopauzy.
Oto kilka dodatkowych korzyści, płynących z regularnego, ustabilizowanego życia seksualnego:
1. Dłuższe życie. Takie wnioski płyną z brytyjskich badań. Mężczyźni, którzy mieli stosunek przynajmniej dwa razy w tygodniu żyli dłużej niż mężczyźni, uprawiający seks raz w miesiącu. Do podobnych wniosków doszli Amerykanie i Szwedzi, badając mężczyzn w wieku około 70 lat. Okazało się później, że ci, którzy zakończyli życie seksualne w młodości i wieku dorosłym, nie dożywali 76. roku życia. Podobne wnioski płyną z rozmów z kobietami mieszkającymi w Stanach Zjednoczonych, w Północnej Karolinie. Pacjentki, które czerpały radość z pożycia seksualnego, żyły dłużej niż ich koleżanki, skarżące się na problemy z seksem.
2. Zdrowsze serce. Z badań brytyjskich naukowców wynika, że ludzie, uprawiający seks dwa razy w tygodniu lub częściej, rzadziej miewają ataki serca i problemy z chorobami wieńcowymi.
3. Niższe ryzyko zachorowań na raka piersi. Wyniki opublikowane przez francuskich uczonych wskazują na złowrogą prawidłowość: kobiety, które nigdy nie miały stosunku waginalnego lub bardzo rzadko, narażone są na trzykrotnie wyższe ryzyko zachorowań na raka piersi niż kobiety aktywne seksualnie.
4. Niższe ryzyko zachorowań na raka prostaty. Według badań przeprowadzonych w Minnesocie, mężczyźni, którzy uprawiają seks częściej niż 3 tysiące razy w życiu mają 50% więcej szans na uniknięcie raka prostaty niż abstynenci seksualni.
5. Zgrabniejsza figura. W trakcie seksu spalamy od 50 do 60 kalorii. Seks uprawiany trzy razy w tygodniu przez miesiąc pozwala na spalenie około 700 kalorii, co jest ekwiwalentem wysiłku włożonego w przebiegnięcie 7 mil, czyli ponad 11 kilometrów.
6. Wyższy poziom testosteronu. Mężczyźni, którzy uprawiają seks przynajmniej 8 razy w miesiącu, mają większy współczynnik testosteronu niż ci, którzy kochają się rzadziej.
7. Mniej objawów menopauzy. Nigeryjskie kobiety, które często uprawiały seks, w okresie menopauzy odczuwały mniejszą ilość uderzeń gorąca. Naukowcy twierdzą, że aktywność seksualna reguluje poziom hormonów, odpowiadających za objawy menopauzy.
Źródło: New Year’s resolution: Have more sex, www.cnn.com
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze