Chcę być aktywną a nie grubą staruszką
DOROTA ROSŁOŃSKA • dawno temuJak schudnąć? Na to pytanie odpowiedzą specjaliści podczas ogólnopolskiej kampanii "Odchudzamy Polaków", która rusza 6 marca. W ponad 1600 ośrodkach w Polsce będzie można skorzystać z bezpłatnych badań i porad lekarskich. Dodatkowo w ośmiu miastach pojawi się Mobilna Przychodnia. Do zrzucania zbędnych kilogramów zachęca ambasadorka kampanii, aktorka Kasia Figura. Jej nowa sylwetka i styl życia to niepodważalny argument, że mądre odchudzanie przynosi efekty.
Nie bez przyczyny została Pani ambasadorką kampanii "Odchudzamy Polaków". Schudła Pani znacznie i zdumiewająco szybko. Ile kilogramów Pani zrzuciła i w jakim czasie?
— Zaczęłam się odchudzać dokładnie w Walentynki 2008 roku. Wtedy zaczęłam treningi do "Tańca z gwiazdami". Gdy zobaczyłam się w wielkich lustrach sali treningowej, pomyślałam tylko jedno: muszę schudnąć i wzmocnić kondycję. Nie wiem, ile kilogramów zrzuciłam. Bardziej widzę różnicę po rozmiarach ubrań. Z 42 przeszłam do 38, czasami wchodzę w 36.
Nie wierzę, że aż za taką metamorfozę odpowiedzialne są jedynie treningi w "Tańcu z gwiazdami"?
— Oczywiście, że nie. Tym bardziej, że szybko odpadłam z konkurencji. Na początku poszłam do lekarza specjalisty, który opracował dla mnie dietę. Zaczęłam też chodzić na siłownię, gdzie moja trenerka Maja wyciskała ze mnie siódme poty.
Podobno wstawała Pani o 5.30, by o 6 zjawić się na siłowni…
— Tak było na początku, gdy pracowałam nad zdjęciami do filmu "To nie tak jak myślisz kotku". Plan zdjęciowy zaczynał się o ósmej. Teraz poranki spędzam z moimi córkami. Jemy razem śniadanie, odwożę je do przedszkola. Na siłownię idę po próbach w teatrze, po południu. Wtedy mam godzinny trening z Mają zakończony 40 minutowym truchtem na bieżni.
A dieta? Co Pani teraz je?
— Głównie warzywa i ryby z pysznymi azjatyckimi przyprawami.
To straszne!
— Wręcz przeciwnie. Uwielbiam te dania i źle się czuję, gdy zmuszona jestem zjeść na przyjęciu wieprzowinę z ziemniakami. Podobnie jest z ćwiczeniami. Gdy przez tydzień leżałam w łóżku z grypą, brakowało mi wysiłku fizycznego.
A nie tęskni Pani za dawnymi potrawami?
— Uwielbiam makaron, zwłaszcza we włoskich knajpach, dlatego raz w miesiącu pozwalam sobie na pastę. Uwielbiam też foie gras w taco z gruszkowym chutney’em, które serwujemy w naszej warszawskiej restauracji KOM. Nigdy nie lubiłam słodyczy, dlatego rozstanie z nimi nie było tragedią. Słodycz znajduję w winie.
Sama Pani gotuje?
— Czasami tak, ale na codzienne przygotowywanie posiłków nie mam niestety czasu. Często też jem poza domem. W kontraktach filmowych mam zapewnione odpowiednie menu podczas pracy.
Najtrudniej odchudzać się, gdy rodzina je "po staremu" i zapachy z ich talerzy osłabiają silną wolę. Jak to było w Pani domu?
— Mój 21-letni syn, który jest trenerem tenisa, dopinguje mnie od początku. Mąż sceptycznie podchodził do tego pomysłu, ale widząc rezultaty, stał się fanem mojego nowego stylu życia. Sam też zamierza się odchudzić, ale jest mu trudno. Tryb jego pracy zmusza go do szybkiego i nieregularnego jedzenia. Córeczki (6 i 4 lata) natomiast szybko zaakceptowały nową kuchnię. Mamy świetną zabawę, gdy wspólnie łuskamy fasolkę sojową (jej strączki wypełniają cały zamrażalnik).
A słodycze? Dziewczynki nie chcą batoników?
— Moje dzieci nigdy nie były w McDonaldzie, nie znają chipsów. Czasami daję im czekoladę lub kakao.
Menu w Pani restauracji też się zmieniło?
— Tak się złożyło, że w naszej restauracji KOM za sprawą mojego męża Kai'a, pojawił się wybitny szef kuchni Daniel Isberg, który wcześniej pracował m.in. dla Kate Moss czy Bono. Potrawy, które Daniel przyrządza, inspirowane są kuchnią kalifornijską i orientalną — są smaczne i wyszukane, a zarazem zdrowe i niskokaloryczne.
Gdy chudnie się w tak szybkim tempie trzeba uważać na ciało. Jakie zabiegi kosmetyczne Pani poleca?
— Faktycznie skóra jest wtedy rozciągnięta, warto o nią zadbać. Chodzę do SPA, które sąsiaduje z siłownią. Najlepsze są wszelkie zabiegi ze skarbami oceanu np. algami.
Jest Pani chyba jedną z nielicznych kobiet, które po czterdziestce miały sesję zdjęciową w Playboyu.
— Jestem szczęśliwa, że to zrobiłam. Te zdjęcia oglądają nie tylko mężczyźni, ale i kobiety. Mam nadzieję, że zainspirują je do zmiany trybu życia. Skoro widzą, że ja — kobieta, która urodziła trójkę dzieci, może tak wyglądać — to widocznie jest to możliwe do osiągnięcia.
Schudła już Pani wystarczająco. Koniec zatem z dietą i siłownią?
— Nie uda mi się utrzymać figury bez diety i ćwiczeń. Poza tym tak mnie to wciągnęło, że nie umiem już sobie odmówić przyjemności z aktywnego ruchu. To chyba najzdrowszy nałóg! Oczywiście dieta i zestaw ćwiczeń ewoluuje w miarę utraty wagi i zmiany sylwetki. Nie chodzi tu tylko o odchudzanie, ale o zdrowy i nowy styl życia. W przyszłości wolę być aktywną staruszką niż grubą babą.
Na stronie internetowej kampanii "Odchudzamy Polaków" są ciekawe blogi osób, które zmagały się z otyłością. Czy nie myśli Pani o napisaniu książki o swojej metamorfozie?
— Już niebawem będzie i książka, i płyta, i program w telewizji.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze