Rutyna mnie zabija
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuNic tak nie wzbogaca nas o wiedzę i doświadczenie jak nowe miejsca i ludzie, których spotykamy na swojej drodze. Najprzyjemniej podróżuje się nam, kiedy mamy pewność, że w każdym miejscu na świecie znajdziemy dobry, niedrogi hotelik i smaczne jedzenie. Wie to Małgorzata Piłacińska (dziennikarka, podróżniczka, autorka scenariuszy i pisarka), która gości zagranicznych turystów w Warszawie. Jest założycielką i właścicielką Hostelu Helvetia.
Na pytanie, skąd pomysł, by zająć się branżą hotelarską, Małgorzata odpowiada:
— Pomysł na hostel przyszedł dość nieoczekiwanie podczas podróży autobusem z Boliwii do Argentyny w 2003 roku. W trakcie naszych wypraw z mężem zawsze zatrzymywaliśmy się w hostelach lub u miejscowych. Lubiliśmy domową atmosferę, kontakt z tubylcami i innymi backpackersami. Takiego miejsca wówczas w Warszawie nie było. Najpierw narysowałam na kolanie projekt wymarzonego hostelu. Potem mój mąż zrobił wstępną kalkulację, czy taki biznes by się opłacił. Kiedy dojechaliśmy do argentyńskiej Salty, wiedzieliśmy, że chcemy spróbować. Hostel Helvetia otworzyliśmy dwa lata później. W międzyczasie pojawił się nasz syn (jeździłam z nim do urzędów i na budowę). Byliśmy trzecim hostelem w mieście.
Mnóstwo ludzi marzy o byciu dziennikarzem, nie zdając sobie sprawy, jak bardzo wymagający jest to zawód. Małgorzata Piłacińska, która była dziennikarką w magazynach kobiecych, doskonale to rozumiała. Ostatnie pismo, w którym pracowała na etacie, należało do niemieckiego koncernu. Właśnie tam narzucono autorom szablonowy styl pisania oraz tworzenie tekstu pod dyktando działu marketingu. To przyspieszyło decyzję o założeniu własnego biznesu. Jak sama przyznaje, nie chciała pisać dla pieniędzy. Dlatego wymyśliła, że hostel będzie źródłem utrzymania! A ono pozwoli jej oddać się literaturze:
— Zawsze o tym marzyłam. Ostatecznie to się sprawdziło, ale prowadzenie biznesu i wychowywanie dziecka tak wypełniały mój dzień, że początkowo w ogóle nie miałam siły na pisanie. Po pięciu latach moja pisarska dusza zaczęła się domagać swego, ale kompletnie straciłam wiarę w to, czy jeszcze potrafię to robić. Zapisałam się na kurs scenariopisarstwa. Poznałam świetnych ludzi. W zeszłym roku mój pierwszy scenariusz na film pełnometrażowy „Tęsknię za tobą” znalazł się wśród najlepszych dwunastu scenariuszy z Europy Wschodniej wybieranych w programie Scripteast. Teraz pisanie wciąga mnie coraz bardziej, ale dobrze wiem, że będę mogła zachować twórczą niezależność tak długo, jak hostel mi na to pozwoli. Nie mogę więc zaniedbać prowadzenia biznesu. Jeśli ktoś ma pomysł na biznes i czuje, że się dusi na etacie, powinien pomyśleć o własnej działalności.
Własny biznes wymaga odpowiedzialności i pełnego zaangażowania. Dlatego nie każdemu pasuje taki rodzaj pracy. Wielu etat w firmie wydaje się najbezpieczniejszym rozwiązaniem. Małgorzata Piłacińska uważa jednak, że w dzisiejszych czasach nikt nikomu nie da gwarancji na dożywotne zatrudnienie. Ona sama lubi zmiany i niezależność. Trudno jest się jej podporządkować, jeśli nie rozumie jakichś zasad:
— Rutyna mnie zabija. Moją ambicją nie było nigdy wspinanie się po szczeblach kariery i kierownicze stanowisko. Nie jestem też tak naprawdę typem biznes woman (i nie cierpię, kiedy tak się o mnie mówi). Wszystko co mam, to bujna wyobraźnia i silny charakter. Uwielbiam tworzyć. Okazało się, że wszystko jedno czy reportaże, czy hostel w centrum Warszawy. Za to z zarządzaniem, systematycznością — mam wciąż spore problemy. Na szczęście mój mąż jest w tym świetny.
Prowadzony przez Małgorzatę Piłacińską hostel to biznes rodzinny. W pracy wspiera ją mąż, tata i wujek. To oni dość szybko wybrali ją na własną szefową, bo jej – jak zdradza w rozmowie – chyba najłatwiej przychodzi podejmowanie decyzji. Pani Małgorzata nie lubi za długo nad czymś dywagować, bo jej domeną jest działanie:
— Panowie zgodnie przyznają, że nie znoszą mnie jako szefowej. Jestem ich zdaniem bezwzględna, krytyczna, nie przebieram w słowach i każę im… pracować. Za to na spotkaniach rodzinnych przemieniam się w uroczą córkę, czułą żonę i jestem ponoć całkiem miła.
Małgorzata Piłacińska uważa, że polskie kobiety są jednymi z najbardziej przedsiębiorczych w Europie. Gdzie się nie rozejrzeć, rozkręcają interesy. Obok Hostelu Helvetia, przy ulicy Sewerynów 7, panie prowadzą bar z domowym jedzeniem. Inna kobieta — herbaciarnię. Pani Małgorzata robi zakupy w osiedlowym sklepiku prowadzonym przez kobietę. Kiedy zatrzymuje się w górskim pensjonacie, również prowadzi go kobieta:
— Kiedyś pewien gość z Włoch zapytał mnie, co w tym kraju robią mężczyźni, bo od momentu, kiedy wysiadł z pociągu, spotykał same kobiety. W dodatku wszystkie piękne. Ta zaradność polskich kobiet to podobno efekt wielu lat zaborów i faktu, że mężczyźni ginęli na wojnach. Pewnie coś w tym jest. Z drugiej strony myślę sobie, że Polki za bardzo przejmują się łączeniem tych wszystkich ról. Chcą być samodzielne i idealne, a w efekcie są zmęczone i spięte. Powinnyśmy dać na luz i częściej zadawać sobie pytanie: czego ja tak naprawdę chcę? Nie musimy się wszystkim podobać. Ważne, żebyśmy podobały się sobie.
Powiedzmy słów kilka o samym hostelu. Hostel Helvetia wyróżnia się domową atmosferą i indywidualnym podejściem do gości. Kiedy pojawił się na mapie miasta, w Warszawie naprawdę niewiele się działo. Dlatego dla klientów hostelu Małgorzata Piłacińska organizowała wycieczki piesze i rowerowe, zarażając ich miłością do stolicy. Teraz ci ludzie wracają do stolicy i cieszą się, że Warszawa robi się coraz piękniejsza. Pojawiły się też firmy, które specjalizują się w imprezach dla turystów. Z nimi Helvetia również współpracuje. Recepcjoniści hostelu to warszawscy studenci, którzy jak nikt znają miasto, wiedzą, co w trawie piszczy i potrafią każdemu gościowi polecić coś według jego zainteresowań:
— Naszym celem będzie teraz promowanie Polski wśród zagranicznych backpackersów. Chcemy, żeby ich wizyty nie ograniczały się do Warszawy i Krakowa. Będziemy im podpowiadać, jak zapuścić się w najdziksze rejony tego kraju. Szukamy partnerów w różnych regionach, zapaleńców takich, jak my, którzy pomogą nam w tym projekcie.
Oficjalne instytucje zajmujące się promocją turystyczną wciąż po macoszemu traktują indywidualnych turystów. Jeszcze się nie nauczyły opowiadać o Polsce w inspirujący sposób:
— Wróciłam właśnie z Gruzji. Na lotnisku w Kutaisi był telebim, na którym wyświetlano film o tym, co w Gruzji można robić zimą. Wyjeżdżaliśmy stamtąd z myślą, że chcemy wrócić na… narty.
Małgorzata Piłacińska twierdzi, że wszystko tak naprawdę zależy od nas. Chociaż ważny jest „punkt startu” – to, w jakiej rodzinie się wychowaliśmy, gdzie mieszkamy i z kim żyjemy, nasze możliwości ostatecznie tkwią w naszych głowach:
— To pewnie zabrzmi banalnie, ale najważniejsze to mieć marzenia. Potem samo pójdzie. Wiem, co mówię. Ostatnio często pytam ludzi, o czym marzą, a oni nie mogą lub boją się odpowiedzieć na to pytanie. To smutne.
Mimo że Małgorzata mnóstwo czasu poświęca na prowadzenie hostelu, nie rezygnuje ze swoich pasji. Jedną z nich, oprócz pisania, są podróże. Okazuje się, że ani własny biznes ani wychowywanie dziecka nie przeszkadza w poznawaniu nowych miejsc i ludzi.
— Chcę zachęcić kobiety, żeby nie bały się podróżować same czy z przyjaciółkami. Mam na myśli słynne "żony" i "Matki Polki". Nie bójcie się babskiego wyjazdu na weekend. Nie musicie zaraz ciągnąć całej rodziny, nie potrzebujecie wcale dużo pieniędzy, ani super racjonalnego powodu, żeby to zrobić. Wsiadacie w pociąg, rezerwujecie miejsce w hostelu (mamy dormitorium dla kobiet i pokoje prywatne) i przez dwa dni plotkujecie i robicie to, na co macie ochotę. To jest zastrzyk energii na kilka miesięcy! Podróżuję tak z moimi przyjaciółkami i obserwuję podobne grupki w moim hostelu. Rzadko kiedy są to jednak Polki. Kiedyś wpadło do nas pięć Norweżek po czterdziestce. Oznajmiły, że razem mają dwanaścioro uroczych dzieci i przyjechały do Warszawy, żeby od nich odpocząć.
Okazuje się więc, że to, co dla niektórych jest niemożliwe, dla innych jest sprawą dziecinnie łatwą. Bo Małgorzata Piłacińska udowadnia, że realizowanie życiowych pasji, wychowywanie dziecka i prowadzenie biznesu jest możliwe i może przynosić satysfakcję.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze