Dojrzały czy dorosły?
KAJA FIETKIEWICZ • dawno temuNominalnie w 18 roku życia, a tak naprawdę prędzej czy później - nadchodzi TEN moment: człowiek staje się dorosły. I nie ma już odwrotu. Nie mówię o nieuchronnie mijającym czasie czy o osiągnięciu wieku rzekomo pełnoletniego, odebraniu dowodu osobistego, tudzież przystąpieniu do egzaminu szumnie zwanego „egzaminem dojrzałości”. Myślę raczej o nieuchronnie i bezwzględnie przygniatających nas, coraz to nowych doświadczeniach.
Nominalnie w 18 roku życia, a tak naprawdę prędzej czy później — nadchodzi TEN moment: człowiek staje się dorosły. I nie ma już odwrotu. Nie mówię tu bynajmniej o nieuchronnie mijającym czasie czy właśnie o osiągnięciu wieku rzekomo pełnoletniego, odebraniu dowodu osobistego, tudzież przystąpieniu do egzaminu szumnie zwanego „egzaminem dojrzałości”. Myślę raczej o nieuchronnie i bezwzględnie przygniatających nas, coraz to nowych doświadczeniach.
Dorosłym można stać się na długo zanim przeżyje się owe 216 miesięcy dzieciństwa. Można oczywiście nie stać się nim i długo po tej granicy. Przychodzi mi na myśl historia młodzieńca, który uparcie, rok w rok, przychodził do ojca z pytaniem, czy jest wystarczająco dojrzały, żeby opuścić dom rodzinny i zacząć własne życie. Odpowiedź była za każdym razem taka sama: — Nie, synu, nie jesteś jeszcze dojrzały. I tak mijały dni, miesiące, lata. Syn wydoroślał, zestarzał się, a mimo to otrzymywał wciąż tę samą odpowiedź. Gdy ojciec znalazł się już na łożu śmierci, pełen żalu syn zapytał wreszcie, dlaczego ten zmarnował mu życie i nigdy nie pozwolił opuścić domu, założyć własnej rodziny. Dlaczego zawsze sądził, że nie jest dostatecznie dojrzały? Odpowiedź była prosta: - Gdybyś był wystarczająco dojrzały, nie pytałbyś mnie o zgodę, sam podjąłbyś decyzję.
Opuszczenie domu rodzinnego bez nadmiernej przesady uznać należy za jeden z najistotniejszych kamieni milowych na drodze ku dojrzałości. Temat stale aktualny dla niemałej części populacji – choćby dla maturzystów, którzy w naturalny sposób podejmują decyzję o wyprowadzce z domu rodzinnego i rozpoczęciu studiów (w innym mieście, kraju) lub najlepiej od razu kariery zawodowej. Temat i mnie bardzo bliski: jestem jedną z tych osób opuszczających (w celu kontynuowania edukacji) nie tylko bezpieczne, rodzinne progi, ale też Polskę. Podobno świat stoi przede mną otworem. Ale z drugiej strony, to ja stoję przed tym światem. Zupełnie sama, bezradna, niedoświadczona „prawdziwym” życiem. Nie wiem jeszcze, co będzie w tym wszystkim najtrudniejsze. Poznanie nowego języka, nowych ludzi, nowych reguł, znalezienie nowej pracy i ułożenie sobie nowego życia? Czy raczej zerwanie ze starym życiem, oddalenie się od dawnych przyjaciół i odcięcie tzw. pępowiny?
Rodzice, którzy w naturalny sposób są obecni, wspierają, chronią, podtrzymują na duchu, nie mogą jednak przeżyć za nas życia, wziąć na siebie naszych problemów i zebrać za nas doświadczeń. Ile to razy dotąd, gdy czułam zbyt natrętną ingerencję rodziców w moją prywatność, słyszałam: — Nie chcę, żebyś popełniała te same błędy. A przecież dorosły człowiek nie może nie wiedzieć — nie da się żyć, nie popełniając błędów, każdy ma prawo do niepowodzeń. Nie ma innej drogi: każdy ma przywilej odczucia na własnej skórze tej banalnej prawdy, że świat nie jest idealny, a życie nie jest bajką.
Pytanie o dorosłość i dojrzałość jest pytaniem otwartym. Słyszy się o zbuntowanych nastolatkach uciekających z domu, żeby zacząć samodzielne - „dorosłe” życie (czyt. nie słuchać narzekań rodziców i nie musieć chodzić do szkoły). Czy dzięki temu, „heroicznemu“ (impulsywnemu czy lepiej — bezmyślnemu) czynowi, można ich nazwać dojrzałymi? W tym miejscu czas na pytanie, czy „dorosłość“ i „dojrzałość“ to słowa wymienne. Raczej nie, zresztą słychać to już w obiegowych zwrotach typu: Dorosły facet, a taki niedojrzały lub Ma dopiero kilka lat, a jest taki dojrzały. Te słowa nie tylko nie są synonimami, one niejednokrotnie wręcz się wykluczają. Obok młodych ludzi, którzy na siłę chcą być dorośli, obok tych, którzy mimo młodego wieku są dojrzali, pojawiają się prawnie dorośli, których metryka wygląda już imponująco, ale nie potrafią nadążyć za doświadczeniami, których dostarczyło im życie.
Prędzej czy później nadchodzi TEN moment, kiedy człowiek musi stać się zarówno dorosły, jak i dojrzały. Oby każdy z nas miał wystarczająco dużo odwagi, siły i chęci, by podołać temu zadaniu. Najlepiej we właściwym czasie.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze