Zdradzi ją na wyjeździe?
CEGŁA • dawno temuPoznałam Dominika na wakacjach w Karkonoszach. Idylla trwała przez kilka miesięcy, po czym przyszedł rok otwartej walki z jego rodzicami. Myślę, że już skapituluję i dam sobie spokój, brakuje mi sił i zaczynam myśleć, że jestem nic nie warta. Dopięli swego… On che wyjechać na rok za granicę. Nie chciałabym któregoś dnia, jak tyle innych dziewczyn, dostać maila: „Wiesz, poznałem kogoś…”.
Droga Cegło!
Poznałam Dominika na wakacjach w Karkonoszach. Idylla trwała przez kilka miesięcy, po czym przyszedł rok otwartej walki z Jego rodzicami. Myślę, że już skapituluję i dam sobie spokój, brakuje mi sił i zaczynam myśleć, że jestem nic nie warta. Dopięli swego…
W czerwcu zaraz po mojej maturze był ten cudowny wyjazd w góry. Spotkaliśmy się przy ognisku, przez 2 tygodnie byliśmy nierozłączni. Ale rodzice Dominika byli czujni i od razu wkroczyli do akcji. To specyficzni, bardzo zamożni ludzie, prowadzą pensjonat w popularnej miejscowości. Kiedy przyszłam do nich na obiad, od pierwszej chwili zaczęli mnie gnębić. Jeszcze zupy nie podano, a ja już usłyszałam pierwszy sympatyczny tekst, że do nich co roku przyjeżdżają tabuny ślicznych dziewczyn z całej Polski. To taki niby komplement ze zjadliwym uśmieszkiem, a komunikat pod spodem oczywisty: Dominik ma w czym wybierać.
Wydaje mi się, że niechęć tych ludzi wzięła się z chęci zatrzymania go przy sobie na zawsze, krzywo więc patrzyli na dziewczynę z innego miasta, a nawet końca Polski. Dominik spędził u mnie całe lato, klamka zapadła, musieliśmy być razem. We wrześniu mieliśmy startować na studia. Moi rodzice zaproponowali, że wynajmą nam najtańsze mieszkanie, jakie znajdziemy, ale na życie i naukę musimy zarobić sami. Nie jestem zakochana w swoich rodzicach, mimo to uważam, że zachowali się wspaniale, zaakceptowali od razu mojego chłopaka i nasze plany, potraktowali nas jak dorosłych.
Zapisałam się na prawo, w dwa tygodnie znalazłam pracę. Dominik w codziennych rozmowach telefonicznych prowadził boje z rodzicami: od kilku lat marzył o weterynarii, ale oni żądali, żeby poszedł na turystykę z myślą o przejęciu rodzinnego biznesu. Chcieli rozbudować i zmodernizować swoją posiadłość, zaadaptować drugi budynek na gospodarstwo agroturystyczne – nawiasem mówiąc, weterynaria tak samo dobrze do tego pasuje, gdyby nawet Dominik naprawdę chciał tam wrócić. Ale wiem, że nie chce, i oni też to wiedzą. Dla pewności jeszcze zagrozili mu odcięciem wszelkiej pomocy.
Rozmawialiśmy o tym kilka nocy. W końcu Dominik uległ i wybrał kierunek zgodnie z życzeniem rodziców. Tłumaczył mi, że to niska cena za to, że może zostać i mieszkać ze mną. Niestety, był to tylko ordynarny podstęp. Dominik męczył się na studiach, męczył się w pracy, bo ten pierwszy rok prowadził go donikąd. A tego lata jego rodzice poprosili, żeby… „zrobił sobie roczny urlop” i wrócił do nich pomagać w remoncie! Byłam pewna, że jesteśmy ze sobą już tak blisko, przetrwaliśmy tyle, że tym razem on nie ulegnie, i miałam rację, tylko co z tego?
Dominik się wściekł i zerwał kontakty z domem. Zapowiedział, że za rok idzie na dzienną weterynarię, ale najpierw musi gdzieś pojechać i zarobić porządne pieniądze (ja studiuję zaocznie), bo te studia ciężko połączyć z dobrze płatną pracą, żebyśmy byli samowystarczalni. Życie jest pokrętne. Jeszcze kilka miesięcy temu snuliśmy różne plany, nawet wyznaczyliśmy sobie przypuszczalny rok ślubu, a teraz Dominik szykuje się do wyjazdu za granicę, zostawia mnie samą – żeby pokazać rodzicom, kto tu rządzi. Moje zdanie się nie liczy. Ja wyjeżdżać nie chcę i nigdy nie chciałam. Z roku robią się 3, znam to ze słyszenia. A tu jest moja rodzina, przyjaciele, mój cały świat, którego nie poświęcę dla żadnych pieniędzy.
Dominik zaklina się, że to tylko rok i damy radę, ale jesteśmy w kryzysie. Wspólnie urządziliśmy nasze mieszkanie, teraz mam zostać w nim sama… W sumie nasze rozstanie można uznać za sukces jego rodziców, połowiczny, ale sukces. Może lepiej nie liczyć na cud, tylko rzucić to wszystko? Nie chciałabym któregoś dnia, jak tyle innych dziewczyn, dostać maila: „Wiesz, poznałem kogoś…”. Albo w ogóle przestać cokolwiek dostawać. Jak myślisz?
Serfeta
***
Droga Serfetko!
Rok wspólnego mieszkania to sporo, a Ty kompletnie nie ufasz Dominikowi, nie wierzysz w Wasz związek. Czemu tak jest, skoro był to rok udany i szczęśliwy, a wszystko to dzięki kompromisom z Jego, nie z Twojej strony? Wydaje mi się, że to drugie całkowicie Ci umyka.
Nawet jeśli Dominik i tak chciał wyrwać się spod dominacji rodziców i realizować własne marzenia, niezależnie od znajomości z Tobą, to los zdecydował, że do ostatecznych decyzji popchnęło Go uczucie między Wami. Oceń realistycznie fakty. W krótkim czasie opuścił rodzinny dom i okolicę, skonfliktował się poważnie z rodziną (na pewno mógłby studiować bliżej swoich stron). Na niechciane studia poszedł na odczepnego, by móc zostać z Tobą. Ty tymczasem szczęśliwie nie musiałaś z niczego rezygnować, a rodzice wspierają Cię, jak mogą, i na dodatek nie muszą cierpieć z powodu oddalenia, mają Cię na wyciągnięcie ręki. Jesteś w sytuacji uprzywilejowanej, nawet decyzja o wyjeździe z Dominikiem jest poza dyskusją – nie chcesz jechać i koniec.
Tymczasem Dominik jest pod wielką presją, doszedł do granic wytrzymałości i został zmuszony do szybkich, nie zawsze może wygodnych dla Niego wyborów. Skąd pewność, że wyjazd był w sferze Jego marzeń, że Mu się ta opcja podoba? Przecież nigdy tego nie planowaliście. Raczej tylko w tym widzi szansę samorealizacji – teraz, gdy poczuł się wolny i odpowiedzialny za siebie. Pamiętaj, że poza Waszymi wspólnymi planami istnieje jeszcze Jego osobna strefa marzeń. Ma prawo do nich dążyć, nie podporządkowując absolutnie wszystkiego Waszemu związkowi. To byłoby wręcz niezdrowe.
Nie musiałaś z niczego rezygnować, jesteś „u siebie”, robisz to, co lubisz. Myślę, że powinnaś rozważyć „poświęcenie się” dla dobra Dominika i zgodę na tę rozłąkę. To dobra próba dla Was obojga, ponieważ każde z Was ma swoje problemy do rozwiązania i może nawet lepiej będzie nad tym popracować w samotności. Odradzam Ci oglądanie się na doświadczenia innych i snucie czarnych wizji. Nie rozumiem, skąd pomysł, że Wasza historia skończy się banalną zdradą. Czemu podchodzisz do tego tak pesymistycznie? Spróbuj wykrzesać z siebie trochę więcej odwagi, bo Dominik fatalnie będzie czuł się ze świadomością Twoich obaw. Jedzie zrobić coś dla siebie i w efekcie dla Was, a zostawia w domu rozżaloną, dręczoną podejrzeniami dziewczynę… Przydałoby Mu się raczej nieco wsparcia, pozytywnego dopingu i wiary z Twojej strony. Niech widzi, że rozumiesz i doceniasz Jego walkę na każdym etapie – nie tylko wtedy, gdy możecie codziennie gotować sobie kolację przy świecach.
Pamiętaj, Serfetko, że szczęście nie składa się wyłącznie z takich wieczorów. I pomyśl o tym, że zostajesz pod kuratelą kochających rodziców, wśród przyjaciół, a Dominik może po raz pierwszy w życiu będzie całkiem samotny… Kto ma Mu dodać otuchy, jeśli nie Ty?
Mocno za Was trzymam palce!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze