Po co podróżować?
KATARZYNA GAPSKA • dawno temuPo co ruszać się z domu, zapytają osoby, które nie lubią zmian, przezwyciężania przyzwyczajeń i niespodzianek. Jak można nie podróżować? – zdziwią się osoby rozsmakowane w poznawaniu świata. Przed nami letnie weekendy i długie wakacje. Dlaczego warto wyjeżdżać zapytałam doświadczonych i początkujących podróżników.
Beata (34 lata, jedna podróż do Afryki, samotna wyprawa do Rosji, wypady po Polsce, setki wypraw w wyobraźni):
— Podróże, szczególnie te w pojedynkę to dla mnie autoterapia. Widzę ludzi z większymi problemami, takimi jak bieda, brak edukacji i dostępu do lekarza. Nabieram dystansu. Wszystkie moje problemy są jakby mniejsze. Druga sprawa to niezwykłość oglądanych rzeczy. Sprawa niezapłaconego rachunku wydaje się śmieszna wobec naturalnego piękna. Nagle okazuje się, że bardzo niewiele potrzebuję do szczęścia. W domu goni mnie przymus posiadania i bycia coraz lepszą. W podróży uwalniam się od tego przymusu.
Małgorzata (45 lat, wyprawy do kilkudziesięciu krajów na wszystkich kontynentach):
— Mogę powiedzieć, że dużo osiągnęłam. Skończyłam bardzo trudne studia, zbudowałam dom, zrobiłam tzw. "karierę ", ale tak naprawdę najwięcej zawdzięczam podróżom i temu, co widziałam i przeżyłam. Podróże zawsze odbudowywały mnie po katastrofach życia. Łapałam dystans do siebie. Z perspektywy lat widzę, że każdy wyjazd to rzeźbienie osobowości. Najpierw potrzebowałam hartu ducha, by zgromadzić odpowiednie środki finansowe na miesięczny lub dwumiesięczny wyjazd w amazońską puszczę lub afrykańskie góry, trzeba było zorganizować swoje życie zawodowe i osobiste na czas wyprawy. Podczas podróży też musiałam się sprawdzić w trudnych warunkach, umieć godzić się z sytuacją, np. z faktem, że uciekł mi autobus, że pada deszcz, albo ktoś mi ukradł wszystkie dokumenty. Jednak w tym pokonywaniu trudności kształtuje się charakter. Podróżowanie to nie tylko oglądanie świata to również najlepsza szkoła życia. Tego uczę swoją nastoletnią córkę. Chcę pokazać jej sens poznania różnorodności, doświadczenia wyrzeczeń i odnajdywania prostych radości. Często mam ochotę mówić jej i innym ludziom — nie odkładajcie podróży na później, bo później może nigdy nie nadejść.
Robert (28 lat, wyprawy do Azji i Ameryki Południowej, samotne poznawanie Europy):
— Wyprawy autostopowe odbywałem podczas wszystkich studenckich wakacji. Potem założyłem rodzinę, zatrudniłem się na etat. Ale wciąż wyjeżdżam. Raz na rok, czasami dwa razy. Zawsze to było dla mnie bardzo ważne. Nie chodzi o to, że poszukuję nowych wrażeń, choć po trosze na pewno też. To po prostu wypływa gdzieś z wnętrza, taka potrzeba poczucia się częścią świata, drobnym elementem olbrzymiej konstrukcji. Gdy długo nie wyjeżdżam, to się duszę. Może tu chodzi o zachowanie równowagi? Mam dobrą pracę, dom, rodzinę. Mam do kogo i do czego wracać. Ale żeby móc wrócić trzeba wyjechać.
Monika (40 lat, początkowo wyjazdy z biurem podróży, potem samodzielne eskapady, w sumie blisko 50 odwiedzonych krajów):
— Od niedawna podróżujemy rodzinnie. Ja, mąż a także synek. Wcześniej jeździłam z mężem lub z grupą przyjaciół. W sumie moje podróże to już 18 lat, ale wciąż nie mam dosyć. Oboje jednocześnie pracujemy zawodowo. Czasami ciężko jest zgrać urlopy lub wziąć cały urlop od razu, ale najczęściej osiągamy jakiś kompromis. Dziecko stało się dla nas dodatkową motywacją. Chcemy, by Krzyś poznawał świat od maleńkości. Uważamy, że podróże to najlepsza lokata i najlepsze, co możemy dać dziecku. Mamy mieszkanie i samochód. Wszystkie oszczędności przeznaczmy na kolejne wyjazdy. Nie przejadły się nam podróże, bo robimy też inne rzeczy. Ciągle jesteśmy głodni wrażeń i mam nadzieję, że jeszcze długo tak będzie.
Karolina (25 lat, Czechy, Irlandia, przygotowuje wyprawę do Ameryki Południowej):
— Przez całe swoje życie nie miałam okazji podróżować. Wychowałam się na wsi, gdzie podczas wakacji zawsze było coś do zrobienia. Teraz, kiedy skończyłam studia, rodzina oczekuje ode mnie, że pójdę znanym schematem, wyjdę za mąż, urodzę dzieci i przejmę gospodarstwo. Ale ja potrzebuję czegoś innego. Dlatego razem z moim chłopakiem postanowiłam wyruszyć do Ameryki Południowej. Obydwoje nie mamy doświadczenia, może przyłączymy się do jakiejś grupy. Jeszcze nie wiem jak to zorganizować. Wiem jednak, że muszę to zrobić! Chcę zebrać doświadczenia, coś zobaczyć, żeby potem nie żałować, że czegoś nie zrobiłam. Mama mówi, że to nierozsądne, że tam niebezpiecznie, że wydam pieniądze, które powinnam przeznaczyć na meble lub samochód. Nie chcę mebli, nie chcę żyć jak ona. Ciągnie mnie w nieznane. Jeżeli nie wyjadę, to będę się czuła wewnętrznie martwa.
Tadeusz (72 lata, prywatnie i zawodowo był prawie wszędzie):
— Jestem tłumaczem i fotoreporterem. Ten zawód pozwolił mi zobaczyć świat. Cały czas podróżuję, ale trochę wolniej i najczęściej samotnie. Żyję z wynajmu mieszkania, mam niewielkie potrzeby i dlatego mogę odłożyć na wyjazdy. Pasjonuje mnie historia. Szukam jej śladów. Lubię spotkania z ludźmi. W nieznanym miejscu jestem dla nich samotnym człowiekiem, któremu chcą pomagać i są go ciekawi. Nie liczy się moja narodowość, wiek lub zawód. Mam przyjaciół w każdym miejscu, w którym byłem.
Agata (30 lat, wycieczki po Europie):
— Z natury jestem lękliwa. Nie czuję się dobrze, kiedy nie znam planu, nie wiem, gdzie będę spała, co jadła. Dlatego zawsze wyjeżdżam z biurem podróży. Ale i tak mam dużo wrażeń. Moja najwspanialsza podróż? Trzy lata temu do Zakopanego. Wyjechałam, żeby zapomnieć o problemach i poznałam obecnego męża.
Kiedy wyruszamy w podróż, to w naszej walizce oprócz ubrań i kosmetyków układamy również możliwości. Wszystko może się zdarzyć. Niespodziewany deszcz i awaria bankomatu to najdrobniejsze z kataklizmów. Piękny zachód słońca to nie jedyna z czekających nas przyjemności. Czasami jadąc w poszukiwaniu odpoczynku odnajdujemy nową miłość, egzotyczne smaki lub prostą ludzką życzliwość. Zdarza się, że za nieproszonych towarzyszy mamy strach, głód lub rozczarowanie. Ale nawet nieprzyjemne doznania uczą nas czegoś o sobie. Oprócz mnogości wad podróże mają jedną, najważniejszą zaletę. Intensyfikują wrażenia. Gdy po dwóch tygodniach wakacji wracamy do domu, czujemy, jakby nas nie było pół roku, tyle nazbierało się rzeczy godnych opowieści. W tym sensie podróże przedłużają życie. Nie trzeba od razu jechać na drugi kontynent, czasami wystarczy do sąsiedniego miasta. W końcu nie ważne dokąd! Ważne, aby podróżować!
Nie odkładajcie podróży na później, bo później może nigdy nie nadejść.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze