Palacz też ma prawa
URSZULA • dawno temuUtrudnianie ludziom ulubionego trucia się nie ma większego sensu, bo i tak znajdą sposób, żeby je praktykować. Domagam się, żeby państwo zostawiło mi wolność wyboru w postaci chociaż kilku knajp w mieście, w których będę mogła truć siebie i sobie podobnych do woli. Prawo do trucia się dla każdego!
No i stało się. Już niedługo nasz kraj dołączy do szacownego grona cywilizowanych państw, w których nie można zapalić papierosa w knajpie. Miło mi, naprawdę mi miło, że drogie państwo postanowiło zadbać o moje zdrowie i zdrowie innych, którym do tej pory chuchałam w twarz śmiercionośnym dymem. Teraz będę zmuszona marznąć przed knajpą na minus trzydziestostopniowym mrozie, paląc ukochanego papierosa, ale bez ukochanego drinka, ponieważ drinka będę mogła pić tylko wewnątrz knajpy, pozbawiona papierosa. Ale cóż, trzeba się przecież podporządkować ogółowi, który ma już dosyć duszenia się w klubach od dymu z papierosów ludzi, którzy z premedytacją niszczą sobie w ten sposób zdrowie i życie. Ogółu, który ma już dosyć powrotów do domu i tego okropnego poczucia, że wszystkie ubrania śmierdzą fajkami.
Oczywiście każde państwo ma swój własny pomysł na to, jak uchronić swoich obywateli przed zgubnym dymem. U nas nie wolno truć ludzi niepalących w knajpach oraz innych budynkach publicznych, a na ulicy proszę bardzo, można palić, aż dym pójdzie uszami. A w takiej Japonii na przykład nie wolno palić na ulicy (chyba, że stoi się na specjalnie w tym celu wymalowanym na chodniku kwadracie), w knajpach natomiast można jarać, ile dusza zapragnie i dmuchać ludziom dymem w twarz. Wytłumaczenie? Palony na ulicy papieros znajduje się na wysokości twarzy dziecka. A w knajpach przecież nie ma dzieci. Absurdalne? No właśnie.
Nie tylko palenie spotyka się ze zdecydowanymi atakami opiekuńczego państwa. Przebywając ostatnio u koleżanki w Oslo, miałam okazję podziwiać intrygujące zwyczaje alkoholowe Norwegów. Pić oczywiście w Norwegii wolno, no a jakże, w końcu XXI wiek mamy i demokrację, więc można sobie robić, co się chce. Ale najlepiej robić to w domu po cichu, ponieważ kiedy pije się publicznie, można być pewnym, że opiekuńcze państwo zrobi wszystko, żeby utrudnić swoim obywatelom marnowanie sobie życia i zdrowia.
A było to tak. Na proszonej kolacji u znajomych było milutko i przyjemnie, aż tu od słowa do słowa skończyło się wino. A tymczasem dochodziła północ, więc noc była jeszcze młoda i postanowiliśmy wysłać delegację po kolejną butelkę. Nasi norwescy znajomi zaczęli nam tłumaczyć, że po 11:00 w Oslo nie można w ogóle kupić alkoholu, bo zakaz jest i już. No ale towarzystwo było raczej starsze, spokojne i chodziło o butelkę wina przecież, a nie o hektolitry wódy, więc postanowiliśmy się nie poddawać i spróbować nabyć trunek w knajpie. Okazało się jednak, że nie będzie to sprawa łatwa, lekka i przyjemna. Delegacja w postaci kolegi wróciła po 15 minutach jak niepyszna i oznajmiła, że pan barman odmówił sprzedania mu butelki wina, wyjaśniając, że nie może pozwolić na to, by sam jeden jak palec wypił całą butelkę, no kto widział takie rzeczy, naprawdę. Ponieważ na tym etapie zaczęliśmy traktować zdobycie owej butelki wina jako punkt honoru, wysłaliśmy do knajpy kolejną delegację, tym razem w postaci kolegi i koleżanki. No bo przecież butelka wina na dwoje to jeszcze nie tak wielka zbrodnia. Barman dłuższą chwilę przyglądał im się podejrzliwie, w końcu wyraził na głos swoje obawy, czy na pewno zamierzają wypić to wino na miejscu. Zapewniali go bardzo gorliwie o tym, że będą pili trunek tu i teraz, ale zaraz po tym, jak otworzył butelkę i nalał odrobinę do kieliszków schwycili butelkę (wcześniej za nią zapłaciwszy, żeby nie było) i pędem wybiegli z knajpy. Żeby było śmieszniej, barman zaczął ich gonić. Sporo wina wychlapało się po drodze, ale przynajmniej poczuliśmy się jak we wczesnym liceum. Państwo wystąpiło w roli rodzica i jasno wyjaśniło nam, co dla nas dobre, a co nie.
Rozumiem państwową walkę z dopalaczami, bo kto to w końcu widział, żeby na legalu sprzedawać środki, których działanie jest niezbadane i które zawierają jakieś tajemnicze substancje? Ale idąc tropem uzdrawiania społeczeństwa, trzeba by oprócz palenia w knajpach zakazać również picia i to najlepiej nie tylko w knajpach, ale w ogóle, po co się ludzie mają truć szkodliwymi substancjami? Niezdrowe jest także nadmierne objadanie się, więc czemu go nie zakazać, a do tego nie wprowadzić obowiązkowych zajęć z fitness i aqua aerobiku dla wszystkich? Jak państwo ma dbać o swoich obywateli, to dlaczego nie na całego?
Bo tak się składa, że od dawien dawna większa część ludzkości po prostu lubi się truć w ten czy inny sposób. Zastanówmy się przez chwilę — w jakim celu najczęściej udajemy się do knajpy/klubu? Czy po to, żeby potańczyć? A może po to, żeby poznać nowych ludzi? W pewnym sensie można tak powiedzieć, ale również prawdą jest to, że udajemy się do knajpy po to, żeby zrobić to wszystko pod wpływem substancji z gruntu złych i niszczycielskich. Tylko że każdy ma swojego konika – jedni piją, inni palą, jeszcze inni zażywają inne rzeczy. (Dlaczego w knajpach zawsze przeciw truciu innych papierosami najgłośniej buntują się ludzie, którzy właśnie wypili co najmniej butelkę wódki?) Utrudnianie ludziom ulubionego trucia się nie ma większego sensu, bo i tak znajdą sposób, żeby je praktykować.
A argument, że to przeszkadza innym? No cóż, taka jest cena życia w demokratycznym. Mnie też wiele rzeczy przeszkadza. Na przykład to, że spora część Polaków wciąż praktykuje średniowieczny zwyczaj mycia się raz w tygodniu i z tego powodu każda podróż komunikacją miejską przypomina drogę przez piekło. Albo to, że moi sąsiedzi w rozmowach nadużywają kilku brzydkich słów i codzienne wysłuchiwanie ich dialogów powoduje, że mnie skręca. I co? Jakoś nie wychodzę na ulicę i nie domagam się, żeby ludzie przestali śmierdzieć i przeklinać.
Domagam się natomiast, żeby państwo zostawiło mi wolność wyboru w postaci chociaż kilku knajp w mieście, w których będę mogła truć siebie i sobie podobnych do woli. Prawo do trucia się dla każdego!
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze