Kobieta - trofeum bez prawa głosu?
MONIKA SZYMANOWSKA • dawno temuJeśli ci się wydaje, że równouprawnienie stało się faktem i nie ma już po co wychodzić na ulice ani reformować mężczyzn w zaciszu domowym, zastanów się, jak naprawdę wygląda współczesna „nowoczesna” rzeczywistość i w jakim punkcie jesteśmy my, kobiety. Nadal w tym samym, czyli w martwym, niestety. Zwłaszcza, gdy za punkt wyjścia uznamy… łóżko.
Emancypacja, której nie ma
Kultura oparta na patriarchacie i tradycyjnym podziale ról płciowych ma się wspaniale. Nie należy sądzić po pozorach. Partnerstwo to nie jest mężczyzna płaczący ze wzruszenia, zmywający gary, biorący urlop tacierzyński i będący obiektem rozanielonych damskich spojrzeń w parku, kiedy pcha dziecięcy wózeczek. Partnerstwo to również nie jest kobieta-majsterkowicz, nielubiąca kwiatów, za to ochoczo remontująca po godzinach mieszkanie i naprawiająca auto, bo jest taka zręczna, silna i dzielna.
Partnerstwo nie nastanie nawet wtedy, gdy kobiety w nocnych lokalach będą osłaniać mężów i kochanków swoim ciałem w obronie przed pijanymi osiłkami – choć miejmy nadzieję, że do takich heroicznych przejawów miłości nie dojdzie.
Dlaczego? Bo w sprawach seksu i prokreacji zgadzamy się nadal na troglodytę, a seks to dziedzina rzutująca na całokształt związku. Szczególnie na psychikę i emocje kobiety.
Nowoczesna młodzież z Yale obnaża prawdę
W czasopiśmie naukowym Sex Roles opublikowano wyniki badań przeprowadzonych przez zespół pod kierownictwem Lisy Rosenthal z uniwersytetu Yale. Przebadano 357 kobiet i 126 mężczyzn, studentów i pracowników uniwersyteckich, heteroseksualnych i seksualnie aktywnych. Ludzi w końcu młodych i reprezentatywnych dla problemu!
Badani dostali do wypełnienia ankietę, w której pytano między innymi o otwartość względem własnych i partnera potrzeb w sypialni, o podejście do roli kobiet w społeczeństwie, o kwestie molestowania seksualnego oraz tzw. zdrowia reprodukcyjnego (w tym o metody antykoncepcji). Uczestnicy mieli do dyspozycji w zasięgu ręki bonusy w postaci kobiecych prezerwatyw – mogli zabrać dowolną ich liczbę dla siebie, koleżanki lub partnerki. Skorzystała tylko część.
Eksperyment wykazał duży odsetek tradycjonalizmu czy wręcz zapóźnienia, zresztą u obu płci, pod względem podejścia do swoich potrzeb, do wzajemnej satysfakcji i poczucia bezpieczeństwa. Osoby akceptujące, w uproszczeniu, dominację mężczyzn, identyczne przekonania wnosiły do sypialni.
U kobiet uległość życiowa to także uległość w łóżku: ukrywanie zahamowań i pragnień, zgoda na brak orgazmu i bezpiecznego zabezpieczenia przed ciążą i chorobami wenerycznymi. Rezygnują z prezerwatywy, bo „nie lubi” jej mężczyzna – rzekomo z powodu osłabiania doznań. Ten typ mężczyzny z kolei zrzuca na kobietę odpowiedzialność za zabezpieczenie się podczas stosunku (pigułki są najpewniejsze, ale mimo postępów farmakologii nadal nie stuprocentowo obojętne dla organizmu). I nie chronią przed groźnymi zakażeniami i zarażeniami.
Kobieca prezerwatywa powstała z myślą o kobiecej anatomii i kobiecych potrzebach. Odrzucenie lub zlekceważenie tej formy antykoncepcji przez mężczyznę to bagatelizowanie zdrowia i wolności „partnerki”. Odrzucenie jej przez same kobiety to dowód ich stosunku do samych siebie – czują się gorsze, podporządkowane, niezasługujące na komfort i troskę. Z takim „wsparciem” mężczyzn kobiety same ograniczają swoje prawa, swoją wolność i dostęp do szczęścia, zresztą w każdej dziedzinie, nie tylko w seksie. Mężczyźni tymczasem cieszą się pełnią wolności na każdym polu. Oto definicja dominacji w stanie czystym.
Podążaj za swoimi potrzebami
Takie zjawiska, jak handel kobietami, nagość w reklamach czy domowa przemoc nie znikną z dnia na dzień. Trzeba o nich myśleć, trzeba je małymi kroczkami zwalczać. Ale w swoim własnym życiu, tu i teraz, w Europie XXI wieku, mamy optymalne warunki do tego, by rozwinąć asertywność, w pościeli i poza nią.
To nie wojna, to konwenans
Nie umiemy wymagać, prosić, nawet sugerować, bo czego innego nas nauczono. Czekamy, aż szef łaskawie da nam podwyżkę w pracy — i czekamy w łóżku, aż nasz domowy „szef” zrobi nam dobrze i… bezpiecznie, tak, jak najbardziej lubimy. Błąd. Paradoksalnie, warto naśladować mężczyzn i otwarcie komunikować oraz zaspokajać swoje potrzeby. Jak oni. Nauczyć się zdrowego egoizmu, nikogo nie ograniczając ani nie krzywdząc. Krzywdzimy przede wszystkim siebie, akceptując własną bierność, uznając ją za jakąś przedziwną kobiecą normę. A bierność to cecha przedmiotów martwych.
Warunkiem twojego szczęścia i przyjemności jest spełnienie i pełen relaks — rzeczy niemożliwe w atmosferze lęku i fałszu. Zawalcz o swoje. Nowy kochanek nie chce prezerwatywy? Zakończ randkę przed stosunkiem. Stały partner namawia cię na pigułki? Jeśli szkodzą ci preparaty hormonalne, powiedz mu o tym, wymyślcie wspólnie rozwiązanie. Nie lubisz, kiedy mąż wpycha ci język w ucho, aż czujesz zmiany w mózgu? Zaproponuj mu inne, bardziej lubiane przez ciebie miejsce.
I zawsze pamiętaj, że seks – jak życie — to dyscyplina zespołowa, ale jeśli brak chętnych do współpracy, lepszy będzie orgazm solo niż gra do jednej bramki.
Źródło: Joanna Keszka Równość, wolność, orgazmiczność: on nie lubi prezerwatywy, ona ma postarać się o pigułki, barbarella.pl
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze