Czy tylko dzieci mają godność i prawa?
REDAKCJA • dawno temuKształtowanie wrażliwości społecznej to bardzo fajna sprawa i misja akurat idealna dla tak powszechnego medium jak tv. Rozumiem szlachetne intencje wszystkich fundacji, popieram znane osoby, które się w to angażują. Dzieci przyszłością narodu, wiadomo. Powiem jednak szczerze: jeśli ktoś jest chory, powinien być leczony, za wszelką cenę. Przez fundusz, w którym się ubezpieczył. A chory nieubezpieczony musi dostać awaryjną opiekę państwa z naszych podatków, albo niech idzie na śmietnik i zdycha - tylko powiedzmy mu to otwarcie, nie róbmy ckliwej nadziei w oprawie festiwali i piosenek na rzecz.
Oglądając telewizję – a oglądam jej dużo, służbowo i prywatnie – zaczynam mieć wrażenie, że większość polskich dzieci choruje na straszne choroby. A ja, mając ograniczone środki finansowe, nie umiem wybrać: komu powinnam pomóc? Która choroba jest kosztowniejsza a rodzice – ubożsi? Zrobić przelew dla dziewczynki bez rączek i nóżek, czy dla tej z paraliżem?
Kształtowanie wrażliwości społecznej to bardzo fajna sprawa i misja akurat idealna dla tak powszechnego medium jak tv. Rozumiem szlachetne intencje wszystkich fundacji, popieram znane osoby, które się w to angażują. Dzieci przyszłością narodu, wiadomo.
Powiem jednak szczerze: jeśli ktoś jest chory, powinien być leczony, za wszelką cenę. Przez fundusz, w którym się ubezpieczył. A chory nieubezpieczony musi dostać awaryjną opiekę państwa z naszych podatków, albo niech idzie na śmietnik i zdycha — tylko powiedzmy mu to otwarcie, nie róbmy ckliwej nadziei w oprawie festiwali i piosenek na rzecz. Ilu artystów może się zaangażować w wyręczanie rządu w jego powinnościach wobec obywateli?
Przyjeżdżają do nas turyści z krajów ościennych leczyć się, bo wychodzi im taniej… Zawarli umowy ubezpieczeniowe z naszym krajem lub płacą prywatnie – nieważne, nie znam przepisów, widać opłaca się. A Polacy czekają pokornie na „wyroki” NFZ-etu – operacja kolana za 3 lata. Oczu – za 5. To nie są wszak schorzenia zagrażające życiu! A skoro tak, to może lepiej cichutko umrzeć.
Chciałabym, żeby nasze fundacje upomniały się także o przeciętnych dorosłych. Nie jest bowiem prawdą, że dorośli, w przeciwieństwie do dzieci, poradzą sobie sami. W ogłoszeniach społecznych widzimy oddanych, młodych, kochających rodziców chorych maluchów. Cieszy mnie to. Mają siłę do walki, do pracy, zarabiania pieniędzy. Ludzie po 50. – 60., posiadający wnuki, są pozostawieni sami sobie, nie na nich skupia się uwaga rodziny. A oni też chorują, czyż nie? I też są bezradni, gdy bieg życia zatacza koło.
Chleb ze smalcem, niezapłacony czynsz, niewykupione leki. Oto realia egzystencji starzejącego się społeczeństwa, którego mądrość i takt coraz rzadziej powstrzymuje przed żebraniem. I któremu coś chyba zawdzięczamy. Wydaje wam się, że wszyscy znajomi starsi ludzie rozbijają się po sanatoriach? Rozejrzyjcie się uważniej.
Czekam na reklamy namawiające do wspierania zwykłej, czworokończynowej pani Kowalskiej, która nie ma pieniędzy na okulary, aparat słuchowy, wymianę baterii prysznicowej… Dzieci już mi się przejadły. Czy kiedy się zestarzeją, będziemy apelować o pomoc również dla nich? Nie, raczej zaoferujemy im jedynie mikropożyczki w 15 minut, robiąc z nich idiotów, a zapominając o godności. Która nie ma lat.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze