Kobiety lecą na mięśniaków?
ŁUKASZ ORBITOWSKI • dawno temuPytanie dlaczego faceci pakują na siłowni nie ma sensu: czynimy to dla kobiet. Te zwyczajnie lubią muskularnych, a mężczyzna cały się napręża, żeby spełnić oczekiwania płci przeciwnej. Ale nie tylko o kobiety tu idzie. W pakerni chodzi o to, żeby wreszcie w poczuciu ogólnej akceptacji mężczyzna mógł prężyć się przed lustrem do woli, bez groźby oskarżenia o narcyzm.
Nie można powiedzieć, że trwa moda na kulturystykę. Kulturystyka należy do standardów naszej współczesności. Nią pozostanie. Pakują niemal wszyscy.
Nie jest sportem, choć działacze branżowi szalenie by chcieli, o czym świadczą nieustanne próby uznania jej za dyscyplinę olimpijską. Za sport bez problemu należy uznać wszelkiego rodzaju trójboje, zawody strongmanów, wyciskanie na klatę czy najsympatyczniejsze pod słońcem wymachiwanie sztangielkami. Nikt nie zdoła mi jednak wkręcić, że sport to prężenie odwodnionych, posmarowanych brązem ciał na jakiejś scenie – rzecz może piękna, godna szacunku ze względu na wysiłek wyrzeźbienia takich muskułów. Kojarzy się z pokazem mody, prezentacją. Niczym innym.
Pytanie dlaczego faceci pakują, czemu ja sam spędziłem wiele dni na siłowni, oczywiście nie ma sensu: czynimy to dla kobiet. Te zwyczajnie lubią muskularnych, a chłop jak to chłop cały się napręża, żeby spełnić oczekiwania płci przeciwnej. Mogliśmy trafić gorzej. Gdyby dziura w głowie uchodziła za wyznacznik mocy seksualnych sprzedaż świdrów natychmiast skoczyłaby w górę i to ostro.
Kulturystyka spełnia jednak wiele ważnych funkcji społecznych. Niektóre są klarowne dla wszystkich. Żyjemy w miastach gdzie o ruch zwyczajnie trudno, naturalna skłonność do wygody sprawia, że przemieszczamy się między fotelami, tymi w samochodzie, w biurze, potem hops przed telewizor. Gdybym nawet chciał, to nie bardzo dam radę się poruszać, mógłbym, rzecz jasna, gnać wśród spalin z Iphonem na uszach, albo kombinować jak za okupacji, żeby wyrwać się ku łąkom i rzekom. W takiej scenerii chęć walnięcia się pod chmurką jest tak przemożna, że niemal nie do przezwyciężenia.
Klub fitness zwany również paką znajduje się zawsze blisko, kusi przystępną ceną oraz powtarzalnością wykonywanych tam ruchów. Nie ma bowiem nudniejszego sportu, człowiek przychodzi, przebiera się i następnie wykonuje sekwencje wypchnięć, machnięć, kucnięć, które, powiedzmy sobie szczerze, są do siebie podobne, choć znam i takich, co sądzą, że różnica w wyciskaniu na płaskiej i skosie jest większa niż między Julią Kamińską a Jerzym Urbanem. Cała nasza kultura przyzwyczaiła do powtarzalności i nieustannie pragniemy tego samego. W kinie i na torrentach rekordy biją identyczne filmy, konia z rzędem temu kto odróżni poszczególne kawałki nadawane w radiu i telewizji, nawet książki upodobniają się do siebie, jakby autorzy wszystkich krajów zasnęli w wielkim domu pracy twórczej i powymieniali się snami. Powtarzalność jest dobra i bezpieczna, daje spokój w świecie, gdzie każdy ruch, zmiana, nowość gwarantuje rozpierduchę.
Machanie ciężarami nie spełnia zasady „sport to zdrowie”, co akurat nie jest winą ciężarków tylko kłamstwa zapisanego w samej regule. Sport nie ma nic wspólnego z żadnym zdrowiem, a wręcz przeciwnie. W tym akurat przypadku, przykładami są rozliczne zgony kulturystycznych mistrzów oraz ogrom bezimiennych śmierci, zawałów, sercowych zapaści będących udziałem anonimowych bywalców siłowni. Nie jest to wina kulturystyki, choć promowanie muskularnych olbrzymów, właściwie potworów z klatą wielkości ciężarówki zapewne przyczyniło się do zwiększenia statystyki zgonów. Sport szkodzi generalnie, niezależnie od dyscypliny. Tu siądą stawy, tam pęknie kręgosłup, trzaśnie serce, rowerzysta wpadnie pod koła samochodu, a pływak się utopi. Podobno zdrowe żarcie szkodzi jeszcze bardziej, życie w ogóle jest potworne, gdyż nie licząc krótkiego okresu wzrostu, polega na wolnej utracie sił.
Można powiedzieć, że czas poświęcony na rwanie i wyciskanie należałoby przeznaczyć na dokształcenie się w zakresie inwestycji giełdowych. Biceps jest potężnym fetyszem, lecz forsa dużo większym, nie tylko dlatego, że można opłacić sobie ochroniarzy. Mało kto umie wydać forsę z fantazją, zdolność jej zarabiania wpojono nielicznym, za to każdy, największa nawet chudzinka zdoła nabrać masy mięśniowej.
Nie należy przeceniać znaczenia mięśni. Te mogą robić wrażenie u niektórych kobiet, kabriolet niestety sprawdza się o wiele lepiej. Muskulatura jest dzisiaj ozdobą, używamy jej niezwykle rzadko, a ci, którym jest potrzebna, najczęściej unikają siłowni – mam tu na myśli pracowników fizycznych. Biceps, klata, muskularne nogi są ekwiwalentem kolczyków, breloków i szminek u kobiet, innego zastosowania znaleźć nie sposób i nawet w mordę dostać łatwiej – w załomach polskich miast pełno żylastych cwaniaków, którzy tylko czekają aby dokopać pakerowi.
Inaczej sama siłownia, ta zaspokaja przynajmniej dwie istotne potrzeby: jedną o społecznym, drugą o wewnętrznym charakterze. W starożytnym Rzymie niezwykle ważnym miejscem była łaźnia, gdzie ludzie o różnym statusie społecznym spotykali się, wymieniali uwagi oraz żarty, a nawet gąbkę do czynności intymnych. Ta solidarnie służyła i patrycjuszowi, i synowi wyzwoleńca. Dziś łaźni już nie ma, są za to siłownie. Pal sześć ciężary, puchnące buły i suplementy, liczy się zderzenie niemal całego przekroju polskiego społeczeństwa. Przychodzą studenci, zawinie się licealista w wielkich brylach, starzy ochroniarze konfrontują się z narybkiem, przypęta się jakiś mistrz, inteligent walczący o resztki młodości, wszystko to ściera się ze sobą, popada w łagodne konflikty, a nade wszystko gada. Żadne inne miejsce nie gwarantuje takiego zderzenia, nigdzie wymiana myśli nie przebiega tak gładko i na tylu poziomach, nie ma tak cudownych spotkań. Doktor filozofii porozmawia sobie o życiu z pracownikiem ochrony (jak znam życie, ochroniarz będzie mądrzejszy), powymieniamy się filmami i numerami chętnych koleżanek.
Liczba tematów wzrasta z każdym przybyłym do świątyni ciała. Spotykają się światy sobie wrogie, przynajmniej z założenia. Mam na myśli przestępców i policjantów, konkretnie tych rangi szeregowej. Ci z racji zawodowych obowiązków muszą ćwiczyć, spotykają się na jednej sali, a ich relacje są dla mnie tajemnicą. Nie zauważyłem grupowania się ludzi w kliki ani specjalnych konfliktów. Paka wygasza konflikty, jest miejscem, które wprowadza pokój.
I najważniejsze, przyczyna nie gasnącej popularności siłowni: jest nią lustro.Kobiety mogą cieszyć się do woli tym wspaniałym urządzeniem. Facetom nie wypada pod groźbą oskarżenia o narcyzm. Stoi to w sprzeczności z palącą potrzebą prężenia się, właściwą wszystkim od chudzielca do potwora. Niestety, nie wypada. Siłownia jest jedynym miejscem pod słońcem, gdzie przeglądanie się w lustrze nie budzi uśmiechu ani odruchu kpiny, więcej, należy do dobrego tonu. Ponieważ wszyscy się prężą, ile wlezie, znika poczucie niestosowności, jeden wspiera drugiego swoim zachowaniem. Wszelakie ruchy z obciążeniem są nieważne, traci sens radio grające w tle i rozmowy. Chodzi tylko o to, żeby wreszcie w poczuciu ogólnej akceptacji prężyć się przed lustrem do woli.
Czasem rzeczy śmieszne można robić tylko wtedy, gdy nikt się nie śmieje.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze