Facet zajęty - facet święty?
CEGŁA • dawno temuJest boski, bosko piękny... Ma czarne kędzierzawe włosy, naturalnie złotawą karnację, niebieskie oczy, zabójcze zęby i uśmiech... Pracujemy razem i tylko tyle o nim wiem na razie, że ma 32 lata i dwójkę dzieci, których buzie "trzyma" na pulpicie laptopa... I oto mam tabu numer jeden, wyrżnięto już pewnie z połowę amazońskich lasów na papier, który zapełniono przestrogami i pogróżkami: facet zajęty – facet święty! Mimo to chcę się do niego zbliżyć! Jak się dowiedzieć, czy jest wolny i czy mam jakąś szansę u niego?
Droga Cegło!
Mogłabym napisać niemal nową Pieśń nad Pieśniami: jaki ON jest boski, bosko piękny… Ma czarne kędzierzawe włosy, naturalnie złotawą karnację, niebieskie oczy, zabójcze zęby i uśmiech… To typ urody trochę arabski, ale łagodniejszy, może poprzez te jasne oczy…
Pracujemy razem i tylko tyle o NIM wiem na razie (przyszedł do nas 2 miesiące temu), że ma 32 lata i dwójkę dzieci, których buzie "trzyma" na pulpicie laptopa… I oto mam tabu numer jeden, wyrżnięto już pewnie z połowę amazońskich lasów na papier, który zapełniono przestrogami i pogróżkami: facet zajęty – facet święty! I złotymi myślami o biurowych romansach też. Wiem, wiem… Ale moja praca nie jest znowu aż tak fajna, mogę poszukać innej, gdyby akurat to była główna przeszkoda, żeby się do NIEGO zbliżyć.
A jeśli tli się dla mnie iskierka nadziei? W jeden weekend spotkałam GO na śródmiejskim deptaku. Obie ręce miał zajęte wielkimi pakunkami z cukierni, pod pachą jeszcze deskorolkę i lalkę, a obok niego dziewczynka ze cztery latka i chłopiec tak z osiem. ON mnie zauważył, rozpoznał, roześmiał się szeroko, pokazał, że nie ma czym do mnie zamachać… To było więcej niż sympatyczne. Uskrzydliło mnie jak małolatę (którą zresztą jestem – ON jest starszy 10 lat).
Niechcący słyszałam w biurze kilka JEGO rozmów przez komórkę. Było coś o odbieraniu dzieci z przedszkola, ze szkoły, i też mówił coś bardzo spokojnie, prosząco, że jeden weekend na miesiąc z dziećmi to dla niego za mało. Nie wiem, myślę, że jest rozwiedziony albo w separacji, to brzmiało jak rozmowa z matką tych dzieci. Ale gdy próbowałam podpytać tego czy owego w pracy, koledzy wymownie pukali się w czoło, żebym sobie nie zawracała NIM głowy, nie mówiąc jednak konkretnie, czemu? Może coś wiedzą i nie chcą "smarkatej" powiedzieć, a może chodzi o to, że ON ma wyższe stanowisko (w innym dziale) i co ma do niego taka gówniara startować:-). Ale ja jestem uparta i chyba naprawdę się zakochałam! O niczym nie umiem myśleć, tylko o NIM, pocą mi się ręce, kiedy GO widzę.
Jak się dowiedzieć, czy jest wolny i czy mam jakąś szansę u NIEGO? Nie jestem idiotką i wiem, że jeden uśmiech na spacerze nie znaczy wiele… Dlatego właśnie chcę poznać GO lepiej – może np. przekonam się, że jest głupi, i się wyleczę? Niestety, ON wygląda na wspaniałego, uczuciowego i uczciwego faceta… Do tego jest CUDNY!!! Przepadłam. Ratuj.
Mrówka
***
Droga Mrówko!
Dzięki za tę porcję wiosennego rozpoetycznienia…
Zanim przejdziesz do dalszych działań wywiadowczych, wciśnij hamulec i pomyśl przez chwilę.
Dziesięć lat różnicy wieku to żadna przepaść. W Twoim przypadku pułapki czają się gdzie indziej.
Po pierwsze, niekoniecznie z racji wieku – po prostu z natury — jesteś impulsywna, uczuciowa, wrażliwa… Bardzo spragniona miłości i żywiołowo reagująca na każdy grymas czy gest ze strony "obiektu". Czujna, wyczulona wręcz, bo tak strasznie Ci na nim zależy… De facto jednak, jak sama przyznałaś, krótko go znasz i niewiele wiesz, a informacje takie zdobywać jest w biurze faktycznie niezręcznie, zwłaszcza gdy się z tą osobą nie współpracuje bezpośrednio.
Po drugie, dużo bardziej niż wiek dzieli Was prawdopodobnie sytuacja życiowa, bagaż doświadczeń. Choć oboje młodzi, znajdujecie się w całkiem różnych punktach rzeczywistości. U niego może to być pierwszy w życiu ostry wiraż, choć nie masz co do tego całkowitej pewności.
Odradzam Ci dalsze rozpytywanie, w ten sposób unikniesz przynajmniej afery, rozpętanej przez ciekawskich, rozplotkowanych, nieżyczliwych kolegów, jacy trafiają się statystycznie wszędzie. Możesz stracić nielubianą pracę, zanim zdążysz posunąć się o centymetr w kierunku ukochanego (i uważaj przy okazji – jeszcze go nie znasz, a już zgłaszasz gotowość do wszelkich poświęceń, byle z nim być. Niepokoi mnie nieco ten przedwczesny objaw).
Nie buduj z drugiej strony nadziei na strzępkach zasłyszanych rozmów, których sensu do końca nie rozumiesz, bo to budowanie zamków na piasku. Nie osaczaj też swojego wybranka spojrzeniami i uśmiechami, przypadkowymi spotkaniami na korytarzu, bo – jak wyżej, ktoś może zauważyć te manewry wcześniej niż adresat i Cię zwyczajnie ośmieszyć lub skrzywdzić.
Jeśli naprawdę zależy Ci na tym człowieku, jeśli intuicja mówi Ci, że to coś więcej niż zauroczenie jego wyglądem i (domniemanymi) przymiotami charakteru, działaj inteligentnie i możliwie… naturalnie. Znajdź wspólną płaszczyznę do nawiązania niewymuszonego, niezobowiązującego kontaktu. Jeśli nie mogą to być sprawy zawodowe – dosiądź się do niego podczas lunchu, zapytaj żartem, czy nie przekarmia dzieci słodyczami. Zobaczysz, czy pamięta wasze spotkanie poza biurem, a dalsza rozmowa popłynie sama, taką przynajmniej możesz mieć nadzieję. No i ważne, co z niej wyniknie. Czy on się otworzy i odruchowo powie coś o dzieciach, swojej sytuacji rodzinnej? Możliwe, że tak, jak byś chciała, jest rozwiedziony czy w trakcie rozwodu, może jednak nie być skory do zwierzeń czy mówienia o tym wprost. Powiem więcej: może chwilowo nie być zainteresowany nawiązywaniem nowych kontaktów z kobietami! Weź to z góry pod uwagę jako ryzyko wpisane w schemat, aby niepomyślny zwrot w rozmowie nie pogrążył Cię niepotrzebnie w rozpaczy.
Wejrzyj też w siebie szczerze i głęboko, zanim wystąpisz z jakąkolwiek inicjatywą. Jesteś na początku drogi: pierwsza praca, pierwsze tak "szalone", obezwładniające uczucie. Ale czy czujesz też w sobie dojrzałość i gotowość do otwarcia się na takiego partnera jak on, ze wszystkimi konsekwencjami? Mężczyznę już po przejściach, odpowiedzialnego za dwójkę maluchów, obarczonego obowiązkami? Czy zdajesz sobie sprawę, że jeśli nawet między Wami zaiskrzy, nie możesz liczyć na sielankę, będziesz się musiała przez cały czas nim dzielić z jego rodziną, bo tylko w ten sposób zachowasz szacunek dla niego i dla siebie?
Oczywiście, to wszystko gdybanie. Na razie zachęcam Cię do nawiązania luźnej nici niezobowiązującego koleżeństwa i zasięgnięcia informacji u samego źródła. Sama ocenisz, co z uzyskaną wiedzą zrobić. Na pewno nie muszę Ci podpowiadać, że wikłanie się w związek z facetem, którego sytuacja jest "niejasna" – to znaczy, który sam nie wie, czy jeszcze z kimś (np. z żoną) jest czy już nie – nie należy do najrozsądniejszych… Ale – oboje jesteście pełnoletni.
Będę trzymać kciuki za to, byś się nie rozczarowała i trafiła w dziesiątkę!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze