Przyjaciel mężczyzna
EWELINA KITLIŃSKA • dawno temuWie o tobie wszystko. Spędzacie ze sobą wiele czasu, wasze rozmowy mogą ciągnąć się w nieskończoność. Jest zawsze przy tobie, kiedy go potrzebujesz, pomaga ci w trudnych chwilach, ociera łzy, gdy płaczesz. Ciebie i twojego przyjaciela mężczyznę łączy nić porozumienia i akceptacji. Dzieli zaś cienka, niewidoczna granica, której przekroczenie jest tyleż kuszące, co ryzykowne.
Przyjaźń bywa różnie pojmowana. Wydaje się, że Słownik Języka Polskiego PWN podaje nieco ogólną definicję: „Bliskie, serdeczne stosunki z kimś, oparte na wzajemnej życzliwości, szczerości, zaufaniu, możności liczenia na kogoś w każdej okoliczności”. Dlatego podam tę, do której jestem najbardziej przekonana. Przyjacielem jest ten, kto mimo że wie o tobie wszystko, nadal chce utrzymywać z tobą bliskie kontakty i jest gotów ci pomóc, gdy jesteś w tarapatach.
Bez względu na definicję tej relacji przyjaciel to bliska osoba sprawdzona w każdych warunkach. Cieszy się razem z tobą z twoich radości i sukcesów, a stara się znaleźć rozwiązanie, gdy masz problem. Zna cię jak zły szeląg, wie o tobie nie tylko to, co sama byś powiedziała, ale także to, co chciałabyś ukryć przed większością osób. Lojalnie stoi po twojej stronie, wspiera cię. Dla przyjaciela zawsze znajdujesz czas, żeby porozmawiać, pocieszyć, a w razie potrzeby ratujesz go z opresji. I wiesz, że możesz liczyć na wzajemność.
Nadzieja na metamorfozę
O ile przyjaźń z przedstawicielami tej samej płci jest oczywista, o tyle przyjaźń damsko-męska wymyka się prostym schematom. Przede wszystkim dlatego, że relację kobiety z mężczyzną zwykło się kojarzyć ze związkiem. W nim oprócz tego wszystkiego, co jest w przyjaźni, jest jeszcze seks, a w dłuższej perspektywie także wspólne dzieci. Mężczyzna i kobieta w naszej cywilizacji są postrzegani jak para: narzeczonych, kochanków, małżonków.
Otoczenie bardzo często będzie mogło sądzić, że ciebie i twojego przyjaciela łączy więcej niż tylko to, co głośno deklarujecie. I nawet jeśli każde z was zapierać się będzie, że to coś nie ma nic wspólnego z klasycznym związkiem, to zawsze któraś ze stron może mieć ukrytą nadzieję, że kiedyś nastąpi metamorfoza. I przyjmie przyczajoną pozycję wyczekiwania na rozwinięcie przyjaźni w znacznie bliższą relację. I drogie panie, nie chcę was martwić, ale to na ogół znacznie częściej my robimy sobie nadzieję, że nasz przyjaciel przestanie nim być, a zacznie być naszym mężczyzną. Zwłaszcza wówczas, gdy traktuje nas jak kobietę – przynosi kwiaty lub okazuje ciepło.
Marta znalazła się w takiej sytuacji, i to niejednokrotnie. Było kilku takich przyjaciół. Zwykle poznawała ich w przez znajomych, w sposób zupełnie naturalny. Znajomość rozwijała się też normalnym trybem – spotykali się razem z innymi. Odkrywali, że mają wspólne tematy, zainteresowania, godzinami potrafili gadać przez telefon. Na imprezach pojawiali się razem, co z kolei było sygnałem dla otoczenia, że oto być może coś między nimi iskrzy.
— Trzymaliśmy się razem na wyjazdach grupowych, braliśmy razem pokój i nawet bywało, że we dwoje spaliśmy w jednym łóżku, a mimo to w nocy nic się nie wydarzało – opowiada Marta. Czuła się przez swoich kolejnych przyjaciół szanowana, doceniana, bardzo wyróżniona. I być może nie liczyłaby na nic więcej, gdyby nie to, że pojawiało się pełno dwuznaczności. Marta wymienia je jednym tchem: - Niedopowiedzenia, podteksty seksualne, czułe słówka, miły dotyk, obejmowanie, buzi w usta na dzień dobry i do widzenia, co mogłoby wskazywać, że nie jestem już tylko zwykłą przyjaciółką, ale kimś więcej. Wszystko to dawało mi poczucie, że jestem kimś wyjątkowym i to tylko kwestia czasu, aż sytuacja się rozwinie.
Wszystko jasne
Warto się dowiedzieć, jakie są oczekiwania drugiej osoby. Bo często jedna ze stron roi sobie coś, czego nie ma, albo tworzy wizję, która niekoniecznie musi się ziścić. Skoro podstawą przyjaźni jest szczerość, to rozmowa na ten temat może wiele wyjaśnić.
Agnieszka od paru lat przyjaźni się z Adrianem. Poznali się w pracy, ale także poza nią chętnie spędzali ze sobą czas, rozmawiali, chodzili do kina, na imprezy. On był sam, ona w kończącym się związku. Oboje chcieli kogoś poznać, ale nie brali pod uwagę siebie nawzajem. Agnieszka wkrótce również została sama, wypłakiwała się Adrianowi na ramieniu po rozstaniu z poprzednim facetem. Akurat zmieniła pracę, była w trakcie remontu mieszkania i mimo że nie widywali się tak często jak wcześniej, on pomógł jej bardziej niż ktokolwiek inny. Pilnował wykonawców, kupował razem z nią materiały, negocjował ceny.
Po jakimś czasie Agnieszka zauważyła, że robotnicy i majster zaczęli mówić o Adrianie: „pani chłopak” lub „narzeczony”. — Pomyślałam wtedy: właściwie czemu nie? Świetnie się dogadujemy, rozumiemy się bez słów, wiemy o sobie wszystko – opowiada Agnieszka. Zaczęła mu się baczniej przyglądać i była pewna, że to facet dla niej. Remont się skończył, więc nie potrzebowała już tak wiele pomocy z jego strony, widywali się rzadziej. Kiedy mieszkanie było już całkiem gotowe, zaprosiła go na kolację, aby mu podziękować za wszystko, co dla niej zrobił.
Był trochę zmieszany, kiedy zobaczył świece i wino.
— Sądziłam, że się ucieszy, ale spojrzał na mnie i powiedział: „Po co to wszystko? Nie sądzisz, że to zbyt wytworne podziękowanie za przyjacielską przysługę? Wystarczyłaby zwykła kolacja. Taką romantyczną scenerię zostaw dla swojego faceta”. Zabolało mnie, mimo że nie mówił tego, żeby mnie zranić czy sprawić mi przykrość, nigdy nie chciałby zrobić mi czegoś takiego. Został na kolacji i wiele sobie wtedy wyjaśniliśmy. Przyznałam się mu, że jest mi trochę wstyd, że tak go chciałam podejść. Przytulił mnie wtedy i powiedział, że akceptuje mnie taką, jaka jestem, że nie mam powodu wstydzić się przy nim, bo zna mnie na wylot. Ale dodał też, że nie będzie ze mną. Musiałam to uszanować.
Po tym spotkaniu na jakiś czas kontakt się między nimi rozluźnił. Ale ich przyjaźń ponownie wróciła na swoje dawne tory. Stabilniejsze i mocniejsze, z których trudno będzie ją wykoleić lub skierować na boczną drogę.
Bezpieczna przystań
Kiedy brak takiej szczerej rozmowy, czekanie może trwać wieki. A ponadto może być początkiem końca damsko-męskiej przyjaźni. Marta o tym dzisiaj doskonale wie. Czuła się wyróżniona i miała prawo sądzić, że jest kimś więcej niż tylko przyjaciółką. Ale jednocześnie miała poczucie, że musi poczekać, aż to on się zdecyduje i upewni. Żałuje, że nie odbyła szczerej rozmowy na ten temat.
— Bałam się postawić sprawę jasno, powiedzieć prosto z mostu, co myślę. Że chciałabym, abyśmy zaczęli być parą, a nie tylko się przyjaźnili. Za każdym razem obawiałam się, że usłyszę, że przecież gdyby chciał, to dążyłby do tego, że nic mi nie obiecywał i jaka ja naiwna jestem, że mogłam chcieć budować związek na czymś takim. To powodowało, że się wycofywałam – wspomina Marta.
Po jakimś czasie dochodziła do wniosku, że skoro za czułymi gestami nic więcej nie stoi, to facetowi nie zależy na niej jak na osobie, z którą mógłby tworzyć związek. Że gdyby chciał, to dążyłby do spędzania z nią każdej wolnej chwili. Sama określa to mianem „wkopania się w czekanie”.
— Byłam dla nich „bezpieczną przystanią”. I czułam, że to jest nieuczciwe wobec mnie. Bo to nie jest trudno zauważyć, że druga strona traktuje cię inaczej niż tylko jak przyjaciela i chce czegoś więcej. Więc jeśli on o tym wie i dalej utrzymuje relacje na przyjacielskiej stopie, nie stawiając sprawy bardzo jasno, to znaczy, że jest mu po prostu wygodnie i dowartościowuje się w ten sposób, a mnie tylko rani. Nie chciałam się dalej tak angażować — mówi.
Potem zazwyczaj kontakt się rozluźniał lub też w ogóle zamierał na jakiś czas. Kiedy Marta znów się spotkała z przyjacielem i on jasno deklarował, że chce być z nią, nie była tym zainteresowana. Wiedziała, jak dalej będą wyglądały ich relacje, bo ludzie się tak łatwo nie zmieniają. I że znów mogłaby być potraktowana nieuczciwie. Obecnie ma bardzo sporadyczny kontakt z dawnymi przyjaciółmi i patrzy na nich z dystansem.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze