Dzień łgarza
MAŁGORZATA SULARCZYK • dawno temuUstalmy jedno: kłamstwo wciąga. Kłamstwo jest budowaniem nowego, lepszego, ciekawszego świata, który pozwala na chwilę uciec od tego, kim się jest naprawdę, gdzie się żyje, co się robi. Najłatwiej dać się ponieść tej paranoi i tak jak ona notorycznie kłamie, tak Pan mógłby notorycznie udowadniać jej mijanie się z prawdą. Tylko po co? To chyba absolutnie ślepy zaułek.
Witam Panią,
Przeczytałem Pani komentarz z ubiegłego roku na jakimś forum dyskusyjnym na temat kłamstwa, a właściwie to był Pani komentarz do tekstu pewnej osoby, która miała problem z notorycznie kłamiącym partnerem. Nie wiem, kim Pani jest, ale muszę przyznać, że praktycznie w każdym Pani zdaniu widziałem problemy z moją żoną. Przez kilka lat sam próbowałem się okłamywać, że to, co na co dzień słyszę, to prawda. Niestety, bardzo często jednak tak nie jest… Wręcz bajkowa konfabulacja! Wszelkie próby wskazywania na stan faktyczny kończą się metakłamstwem typu: „Wcale tak nie mówiłam” albo wykrętem „A jakie to ma znaczenie?”. Nie zliczę rozmów, które na ten temat już przeprowadziłem — bez skutku. Doszło do tego, że przestaję wierzyć w cokolwiek, co w prosty sposób prowadzi do braku zaufania i konsekwencji, które nietrudno sobie wyobrazić.A zależy mi na związku — i to bardzo, ale czuję się bezradny i na krańcu wytrzymałości. Czy można to jakoś leczyć? Co to w ogóle jest? Najgorsze jest to, że nie wiem, z jakim problemem się mierzę. Wszak to nie ropieje jak rana na skórze, tak by móc podjąć jednoznacznie skuteczne czynności zaradcze.
Będę niezmiernie wdzięczny za wskazanie jakiegoś kierunku działania.
Pozdrawiam,
Paweł
***
Panie Pawle,
Ustalmy jedno: kłamstwo wciąga. Kłamstwo jest budowaniem nowego, lepszego, ciekawszego świata, który pozwala na chwilę uciec od tego, kim się jest naprawdę, gdzie się żyje, co się robi. Nie pisze Pan o konkretnych sytuacjach, pozwalam sobie zatem wysnuć wniosek, że żona nie ucieka się do kłamstw, żeby zatuszować jakieś ciemne sprawki, tylko – żeby ubarwić rzeczywistość. Tak może być w wypadku, gdy kłamie ktoś zdrowy. Istnieje jednak również zdefiniowane psychiatrycznie zaburzenie polegające na patologicznym kłamstwie. Czy jednak uda się stwierdzić bez wizyty u lekarza, do której z tych grup należy Pańska żona?
Najłatwiej dać się ponieść tej paranoi i tak jak ona notorycznie kłamie, tak Pan mógłby notorycznie udowadniać jej mijanie się z prawdą. Tylko po co? To chyba absolutnie ślepy zaułek. Nietrudno weń zabrnąć, a skończy się to pasmem wzajemnych oskarżeń o kłamstwo i niezrozumienie. Łatwo spostrzec, iż nie tędy droga.
Czeka Pana trudne zadanie. Przyszłość Państwa związku może zależeć w dużej mierze od tego, czy żona da się namówić na terapię u psychologa. Może Pan zacząć od namówienia jej na terapię dla par. Warto udać się do doświadczonego, poleconego psychologa, który będzie umiał wywnioskować z zachowania i wypowiedzi Pańskiej żony, czy jej kłamstwa to nieszkodliwy nawyk zmierzający do poprawienia własnego wizerunku w oczach innych ludzi, czy też schorzenie, które - być może — niełatwo będzie wyleczyć…
Na podstawie jednego krótkiego listu trudno wywnioskować, czy Państwa problem jest poważny, czy też prosty do rozwiązania. Na pewno nie można tego tak zostawić, bo większość partnerów osób notorycznie kłamiących prędzej czy później staje wobec dziwacznych inwestycji, długów, tajemniczych znajomych i znikających cennych przedmiotów. Jeśli to zaburzenie osobowości – szybka reakcja być może pozwoli na objęcie żony leczeniem i zapobieganie skutkom jej skłonności do konfabulacji. Jeśli nawyk – to im szybciej żona zacznie go wykorzeniać (z Pana wsparciem), tym lepiej dla Was obydwojga.
Niewiele więcej mogę pomóc. Życzę, żeby żona dała się namówić na pracę nad związkiem pod okiem psychologa. Mam nadzieję, że to pozwoli rozwiązać tę kłopotliwą sytuację.
Margola
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze