Czy podkradanie to choroba?
CEGŁA • dawno temuNie wiem już, co mam robić z moim chłopakiem-sroką, napsuł mi krwi i napędził stracha wiele razy, a wszystko przez to, że ma za lepkie ręce. Nie wiem, może to jakaś choroba, jak kleptomania, z której powinno się leczyć? Przynosi z pracy do domu papier toaletowy, worki na śmieci, cytryny, kawę, wodę mineralną. Wzrusza tylko ramionami na moje uwagi, nie wiem, co mu powiedzieć, żeby do tego zakutego łba trafiło, że robi źle.
Droga Cegło!
Nie wiem już, co mam robić z moim chłopakiem-sroką, napsuł mi krwi i napędził stracha wiele razy, a wszystko przez to, że ma za lepkie ręce.
Mieszkamy w akademiku. Oboje pracujemy w pubie (nie w tym samym) tak od osiemnastej do dwudziestej czwartej, a jak trzeba, to i do czwartej rano. Czasem prowadzimy wspólne gospodarstwo – śniadania, kolacje, te sprawy.
Z początku, gdy Prosiak podrzucał mi różne fanty, uważałam to za pomoc – a to papier toaletowy, a to worki na śmieci (studwudziestolitrowe – do akademika!), a to ręczniki, cukier, kawę. Nic mnie nie tknęło, to były tanie rzeczy, tanich firm. Kładłam to na karb zaradności i rozsądku Prosiaka.
Wydało się przypadkiem raz w sklepie na zakupach – co chwila wyciągał mi coś z koszyka i kładł z powrotem na półkę: to ci przyniosę. Skąd? z pracy, pełno tego, każdy bierze, szefowa też… Zdębiałam na równej drodze do kasy! Co to znaczy „bierze”? Kradnie, znaczy.
Przypomniały mi się wszystkie cytryny, nie cytryny, woda mineralna, inne duperelki. Jednakowoż inne rzeczy też, jakieś prezenty dla mnie – zaczęłam się zastanawiać, czy szalik z H&M albo kolczyki też świsnął? Kwiatki zrywał w cudzych ogródkach?
Zaczęłam z nim gadać na poważnie, powiedziałam, że nie chcę być ze złodziejem. Prosiak w śmiech, że nie wiem, co mówię i że zaraz przywaliłam z grubej rury. Próbowałam go przekonać (przyznał, że wszystko wynosił po trochu z pracy), że jak go przyłapią, to wywalą, a praca jest niezła. On swoje – wszyscy biorą!
Nie wiem w ogóle, skąd w nim ta cecha, rodzice nasi są za młodzi chyba, żeby ich wypaczył komunizm, a na dodatek to nie jest tak, że nas nie stać na cytrynę czy papier toaletowy. Zarabiamy dostatecznie. Do tego jeszcze Prosiak ma taką śmieciarską cechę, zbiera wszystko, co znajdzie, co mu się spodoba i może się do czegoś „przydać”, pół pokoju tym zawalił. Zresztą, uważam, że rękawiczkę, parasol, zapalniczkę czy zabawkę zostawia się w widocznym miejscu, ktoś może po to wrócić, nie powinno się zabierać. Ostatnio zabrał okulary słoneczne z ławki w parku, bardzo dobrej firmy, na pewno drogie i ktoś ich szukał. Nie wiem, może to jakaś choroba, jak kleptomania, z której powinno się leczyć?
Wzrusza tylko ramionami na moje uwagi, nie wiem, co mu powiedzieć, żeby do tego zakutego łba trafiło, że robi źle.
Larrysa
***
Droga Larryso!
Myślę, że Twój „Prosiak” – cóż za adekwatne pseudo:) - uprawia w swoim własnym odczuciu pewną formę hazardu ze światem i wspaniale się przy tym bawi. Ciekawe, czy lubi wchodzić na koncerty bez biletu… Ciebie to bawić nie musi.
Osobiście mam znajomego, który od 3 lat próbuje sprzedać swoje mieszkanie, gdzie zamurował dość głęboko w ścianie kabel telewizyjny znanego dostawcy, przeciągnięty od sąsiada… On przedstawia to swoim ewentualnym nabywcom z dumą, jako zaletę – darmowa telewizja, 50 kanałów! I nie rozumie, dlaczego wszyscy się po kolei wycofują, bo przeraża ich perspektywa prucia ściany zabudowanej meblami na wymiar, a poza tym mają delikatne obawy, czy aby prąd, gaz i inne media w owym mieszkaniu nie zostały „przyłączone” na podobnej zasadzie…
Cokolwiek dzieje się w beztroskim i spragnionym ryzyka umyśle Twojego chłopaka, naturalnie, jest to zwykła kradzież (nie mówię tu o zbieractwie, to jednak zupełnie inna bajka), czego On uparcie się wypiera. Możesz podjąć pewne kroki – a może już je podjęłaś – aby Go zreformować.
1. Zagraj na Jego honorze i własnych negatywnych odczuciach. Podaj Mu definicję kradzieży z kilku niezależnych źródeł, powiedz, że Twoim zdaniem takie zachowanie jest nie fair i nie potrafisz czegoś takiego tolerować, ani tym bardziej szanować Go, wiedząc o tym. Dodaj, że naśladowanie szefowej czy kolegów z pracy nie jest żadnym argumentem, zwłaszcza gdy się nie zna do końca tzw. układów, a konsekwencje mogą być dużo boleśniejsze niż wyrzucenie z pracy: utrata twarzy, konflikt z prawem, ostateczny konflikt z Tobą. Zależy Ci na Nim? Szantażuj Go – trudno!
2. Ostentacyjnie bojkotuj fanty. Sama kupuj worki, papier; cokolwiek Ci przynosi – nie dotykaj tego, nawet w sytuacjach awaryjnych (koniec rolki w środku nocy). Nie komentuj, po prostu omijaj z obrzydzeniem. Drastyczne zagranie: wynieś na śmietnik, licząc się z awanturą. Oby oczyszczającą atmosferę.
3. Zrób miesięczną kalkulację tych wydatków i przedstaw Mu pod hasłem: czy pokochałam sknerę? Może, jeśli zobaczy, że paczka papieru, torebka kawy, butla wody mineralnej czy rolka worków kosztuje 3 zł, sam poczuje własną śmieszność?
4. Postaw ultimatum: Od dziś nie chcę widzieć żadnych tego rodzaju rzeczy od Ciebie – ani Ciebie, dopóki się z tym nie uporasz. Poradź się kogoś mądrzejszego, może kumpli albo psychiatry, skoro moje argumenty do Ciebie nie trafiają. Ostre, ale powinno podziałać.
A jeśli dogadacie się w tej kwestii i dopływ fantów się zakończy, nie dziękuj Mu za uszanowanie Twojego systemu wartości — po prostu przemilcz to, nie wracaj do tematu i PRZENIGDY nie pytaj, ani nie sugeruj, że Jego osobiste prezenty dla Ciebie też mogły być zwędzone. Zrób założenie, że nie były, i uznaj sprawę za zamkniętą. Jeśli „Prosiak” oduczy się swoich brzydkich nawyków, musisz Mu zaufać na całej linii.
Udanej połajanki życzę!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze