Japońskie subkultury, część III – Otaku i Meido
URSZULA • dawno temuKiedy po raz pierwszy zobaczyłam na ulicy młodzieńca w okularach, który mówił do siebie i wymachiwał rękoma, a raz na jakiś czas z głośnym piskiem rzucał się na ziemię, jakby walczył z jakimś niewidzialnym wrogiem, od razu wiedziałam, że mam do czynienia z otaku. Myślę, że każdy choć raz słyszał już ten termin oznaczający zgarbionego, pryszczatego nastolatka przy tuszy, który żyje bardziej w fantastycznym świecie manga i anime niż w świecie rzeczywistym.
Moja miłość do Japonii nie wyrosła, jak to ma miejsce w większości przypadków, na gruncie mang i anime, ale kiedy po raz pierwszy zobaczyłam na ulicy młodzieńca w okularach, który mówił do siebie i wymachiwał rękoma, a raz na jakiś czas z głośnym piskiem rzucał się na ziemię, jakby walczył z jakimś niewidzialnym wrogiem, od razu wiedziałam, że mam do czynienia z otaku. Myślę, że każdy choć raz słyszał już ten termin oznaczający zgarbionego, pryszczatego nastolatka przy tuszy, który żyje bardziej w fantastycznym świecie mang i anime niż w świecie rzeczywistym. Nie wszyscy zachowują się tak spektakularnie jak ów napotkany przeze mnie młodzieniec, jednak już sam termin otaku, który dosłownie oznacza „szanowny dom” i był popularnym zwrotem, jakim tytułowali się fani manga i anime, wskazuje na to, że każdy z nich ma swój własny „dom” fantazji, który zamieszkuje.
Mekką otaku jest tokijska dzielnica Akihabara, zwana pieszczotliwie Akiba. Akihabara to „miasto elektroniki”, dzielnica przyciągająca tłumy turystów. Można tu sobie za okazaniem paszportu kupić bez cła wszelkie elektroniczne cuda, o jakich marzymy. Setki małych, krętych uliczek wypełnionych po brzegi tysiącami wielopiętrowych domów handlowych błyskających światłami i wciśniętych pomiędzy nie małych sklepików, w których można kupić dosłownie każdy sprzęt elektroniczny i wszystkie części komputerowe, jakie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić. Pośród sklepów ogłuszają hałasem centra gier komputerowych, kuszą kolorowymi wystawami sklepy z komiksami, filmami i figurkami postaci z mang…
No właśnie, na pierwszy rzut oka Akihabara wygląda dość niewinnie. Podejrzewając jednak, że kryje się za tym wszystkim coś więcej, zaczęłam zabawiać się w grę zwaną „idź za otaku”. Wypatrywałam na dworcu jakiegoś przedstawiciela tego gatunku i po prostu szłam za nim. I tak odkryłam, że otaku swoją miłość do mang traktują bardzo dosłownie. Na którymś piętrze w sklepach z mangą znajduje się zawsze pokaźny dział pornograficzny, gdzie znaleźć można komiksy, na okładkach których widnieją śliczne małe mangowe dziewczynki z gigantycznymi biustami. Komiks taki w najlepszym wypadku będzie traktować o ich rozlicznych miłosnych przygodach, a w najgorszym dziewczynki będą brutalnie torturowane i w końcu mordowane przez swych partnerów.
W sklepach z figurkami, pomiędzy setkami smoków, modeli samolotów i różnych heroicznych mangowych bohaterów również patrzą wielkimi oczami biuściaste, złotowłose figurynki. Ich ceny są wręcz niewyobrażalne – za jedną małą figurkę szalejący na jej punkcie otaku może zapłacić nawet równowartość kilku tysięcy złotych. A co jeszcze dziwniejsze, pośród domów handlowych Akihabary znajdują się wielopiętrowe sklepy z gadżetami erotycznymi, których nieodłączynym elementem jest dział ze strojami umożliwiającymi dziewczynom wcielenie się w bohaterkę danej mangi, na punkcie której szaleje otaku. Kto by jednak takiego otaku zechciał? W Japonii jest wprawdzie serial pt. „Człowiek z pociągu” opowiadający o perypetiach miłosnych pięknej kobiety i otaku z Akihabary, ale cóż… to tylko serial.
Rzeczywistość już taka jest, że piękne kobiety wolą pięknych mężczyzn, a otaku swoje mangowe bohaterki. Są więc dziewczyny trudniące się tak zwanym cosplayem (od angielskiego costume play – zabawa w kostiumy), które przebierają się za postacie z mang, z wielkim zaangażowaniem dopracowując każdy szczegół oraz długo ćwicząc przed lustrem pełne wdzięku pozy, po czym niedzielnymi popołudniami ustawiają się przed wyjściem z dworca, a całe tłumy otaku rzucają się, żeby je fotografować. Akihabara kusi też niezliczoną ilością przybytków, gdzie jako kelnerki zatrudniane są dziewczyny poprzebierane za bohaterki anime. Ich fani ciągną tam masowo i spędzają długie godziny, popijając przeraźliwie drogą kawę, tylko po to, by popatrzeć na swój obiekt pragnień.
Stąd także wzięły swój początek meido (w ten sposób Japończycy wymawiają angielskie słowo maid – pokojówka), dziewczątka w strojach francuskich pokojówek, oraz przybytki zwane meido café, gdzie serwują one kawę. Meido to nie żadna konkretna bohaterka mangi, raczej pewien typ kobiet często pojawiających się w anime: piękna, dziewczęca służąca, ubrana w fikuśny uniformik francuskiej pokojówki, gotowa spełnić wszystkie męskie żądania. Ponieważ fantazje na temat pokojówek dotyczą nie tylko otaku, ale w mniejszym lub większym stopniu wszystkich mężczyzn, meido café zawojowały Akihabarę.
Najczęściej są to wielopiętrowe, różowe budynki o nazwach w stylu Angel Heart. Na jednym z pięter mieści się dostępna dla wszystkich chętnych kawiarnia, gdzie meido serwują kawę i lekkie przekąski, zwracając się do klientów w najgrzeczniejszym z języków grzecznościowych. By je przywołać do stolika, należy zadzwonić malutkim dzwoneczkiem – meido przybiega wtedy truchcikiem mającym naśladować sposób poruszania się postaci z anime i klęka przy stoliku. Jeżeli zamówi się kawę, meido wleje do niej śmietankę, wsypie cukier, a nawet zamiesza ją wedle życzenia klienta.
Gośćmi takich kawiarni są nie tylko otaku. Można tam spotkać grupy sararimanów po pracy i spragnionych egzotycznych wrażeń turystów. Jednakże inne piętra owych przybytków dostępne są tylko dla posiadaczy specjalnej karty członkowskiej. Znajduje się tam przeważnie salon fryzjerski oraz salon masażu stóp. Można także wynająć sobie meido na prywatną rozmowę, podczas której będzie ona „masować twoje ego”, jak wdzięcznie głosi ulotka.
Wiadomo – świat fantazji jest dużo ciekawszy niż ten rzeczywisty, ale tylko w Tokio można odnaleźć miejsca, gdzie te dwie sfery przenikają się w sposób tak doskonały.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze