Zbyt krótka pępowina
MAŁGORZATA SULARCZYK • dawno temuUstalmy jedno: przecinanie pępowiny jest bardzo bolesną operacją. Czasem – bolesną tylko dla jednej ze stron. Wymarzoną sytuacją jest, gdy rodzice wychowują dzieci tak, aby te uzyskały konieczną samodzielność i mogły, dobrze wyposażone psychicznie, odfrunąć z gniazd we własne życie. Ty nie miałaś tego szczęścia.
Margolu!
Mam 20 lat. Studiuję zaocznie, na studia zarabiam sama. Nadal mieszkam z rodzicami. Chciałabym się usamodzielnić, co niestety nie jest proste. Zarówno mama, jak i ojciec przez swoich rodziców byli wychowywani bardzo konserwatywnie i tak właśnie próbują postępować ze mną. Uważają, że na pewno sobie nie poradzę, że wynajmowanie mieszkania to głupota, że na pewno wpadnę w złe towarzystwo. Boli mnie ten brak zaufania, jakiegoś zrozumienia z ich strony. Chcę żyć po swojemu! Chcę, aby dostrzegli, że jestem samodzielną, dorosłą i odpowiedzialną osobą. Mam dość imprez z zegarkiem w ręku, dość tłumaczenia się znajomym. Próbowałam z nimi rozmawiać. Rozsądnie, spokojnie, bez awantur. Zawsze jednak kończy się tak samo – na moje argumenty, że oni też byli młodzi, że na pewno też zostawali do późna na imprezach i nic im się nie stało (a także mnóstwo innych przykładów, których nie warto przytaczać), odpowiadają niezmiennie: „Wtedy były inne czasy”.
Co ja mam zrobić, Margolu? Czy mam po prostu spakować swoje rzeczy i wynieść się z domu, skoro rodzice się uparli i nie dadzą za wygraną?
Pozdrawiam bardzo serdecznie,
Monika
***
Droga Moniko,
Obawiam się, że Twoi rodzice mogą należeć do gatunku takich, których jedynym sensem życia jest opieka nad dziećmi, bez względu na ich stopień dorosłości. To niesłychanie trudne zadanie – wyrwać się z takiego otoczenia i zdobyć samodzielność. Nie pozostaje Ci jednak nic innego!
Jeżeli czujesz się na siłach, by poradzić sobie zupełnie bez ich wsparcia finansowego – to tak naprawdę nie masz na co czekać. Bądź przygotowana na to, iż bardzo prawdopodobne jest, że jeśli wyprowadzisz się z domu bez ich zgody, przez dłuższy czas w ramach „kary” nie będą chcieli z Tobą rozmawiać. Taka już przypadłość rodziców, którzy przemocą – choć nie fizyczną – usiłują przeforsować swoje zdanie. Możesz się poddać, pozostając w roli dziecka, albo wykazać swoją dorosłość. Do wyboru są dwie strategie, ale obie dla ludzi o mocnych nerwach. Albo taktyczne, jednorazowe zerwanie pępowiny (wyprowadzka) i późniejsze przekonywanie krok po kroku o słuszności tej decyzji, albo odwrotnie: krok po kroku wywalczanie własnego terytorium (późniejsze powroty do domu, wyjazdy bez szczegółowego opowiadania się „gdzie, z kim i po co?”, informowanie o decyzjach bez wcześniejszych konsultacji itp.).
Doświadczenie uczy mnie, że obranie tej drugiej strategii wobec trudno dostrzegalnych efektów często kończy się „ucieczką” w małżeństwo lub niezbyt trafiony związek. Natomiast wybór tej pierwszej skutkuje oziębieniem wzajemnych kontaktów, które trwa w zależności od uporu rodziców krócej lub dłużej, w odosobnionych przypadkach całymi latami. Trudno mi podsuwać Ci jakieś gotowe rozwiązanie. Jedno jest pewne: trzeba się wzmocnić wewnętrznie, bo niezależnie od strategii, jaką wybierzesz, czeka Cię długotrwała i silna presja psychiczna. Rodzice niełatwo rezygnują z roli (i władzy), jaką czują się obdarzeni „odgórnie”. I najgorsze jest to, że perswazją trudno będzie cokolwiek osiągnąć…
Teraz rzeczywiście są inne czasy, łatwiejsze. Młodzi prędzej się usamodzielniają, wyprowadzają z domów rodzinnych, o zagrożeniach trąbi się na tyle głośno, że rozsądna młodzież trzyma się od nich z daleka, a zakładam, że Ty do takiej właśnie należysz. Teraz się szybciej dorasta. I to trzeba będzie rodzicom mniej lub bardziej brutalnie uświadomić.
Życzę stalowych nerwów, jasnego planu i dobrego efektu.
Margola
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze