Związek na odległość
EWELINA KITLIŃSKA • dawno temuCiągle razem, ale tymczasowo osobno. To już miesiąc, pół roku, rok. I tylko czasem zauważasz, że coraz mniej was łączy, a coraz więcej dzieli, i wcale nie chodzi tu o tysiące kilometrów odległości od siebie. Dla niektórych związek na odległość to stan przejściowy, a dla innych to sytuacja nie do zniesienia.
W Polsce związki na odległość funkcjonują od dawna. Nawet przed 1989 rokiem, gdy wyjazd za granicę był bardzo utrudniony i graniczył z cudem, Polacy wyjeżdżali na saksy, na placówki, żeby dorobić się czegoś i z podreperowanym portfelem móc znów połączyć się z rodziną, powracając do kraju, lub ściągając ją za granicę. Po 2004 roku, gdy Polska wstąpiła do Unii Europejskiej i otwarły się przed naszymi rodakami granice, tysiące osób wyjeżdżało z kraju każdego miesiąca, by szukać lepszego losu na emigracji.
Główny Urząd Statystyczny szacuje, że pod koniec 2006 roku poza granicami Polski przebywało czasowo ok. 1,95 mln Polaków. To o 380 tys. więcej niż na koniec 2005. Nikt nie pokusił się jeszcze o policzenie, jak wiele osób z tej grupy wyjechało z kraju, rozstając się z rodziną.
Rozmowy o dziewiętnastej
Dla wielu rodzin to trudna decyzja i trudna sytuacja. Nieznaczną pociechą może być to, że większość emigrantów, jak podaje GUS – około 1,55 mln, wybiera kraje europejskie i że po zaledwie kilku godzinach podróży można znów być razem. A wszelkie nowoczesne narzędzia komunikacji są w zasięgu ręki: telefony, komórki, e-maile, komunikatory. Pozostaje tęsknota i poczucie, że jest się zdanym tylko na siebie.
Mariola, 27 lat, nauczycielka z dwójką synów, czeka w Koninie na godzinę 19. Jej mąż Tomek, technolog drewna, wyjechał rok temu do Francji, gdzie miał zapewnioną dobrze płatną pracę w tartaku. O 19 umawiają się na rozmowy przez Internet.
- Kiedy Tomek ma dzwonić, wcześniej robię chłopcom kolację, włączam telewizor, żeby oglądali dobranockę. A my wtedy mamy kilkanaście minut rozmowy tylko dla siebie. Potem przybiegają porozmawiać z tatą. Mówią mu, że bardzo za nim tęsknią, i zawsze pytają, kiedy wróci do domu. Sama nie zadaję mu często takich pytań, bo wiem, że jemu jest ciężko samemu w obcym kraju, wśród obcych ludzi. Sam też nigdy tego nie mówi, ale to słychać w jego głosie, że nie jest mu lekko – mówi Mariola.
Umawiają się na takie rozmowy co kilka dni. Przez ten rok nauczyła się żyć sama, radzić sobie z trudnościami. Kiedy chłopcy urwali drzwi od szafy, musiała wzywać fachowca, wcześniej takie rzeczy naprawiał mąż. Kamerę internetową instalował jej w domu kolega z pracy.Ale nie to jest dla niej największą trudnością:
- Kiedy Tomek był w domu, zawsze mogłam z nim porozmawiać o tysiącu spraw, tych ważnych i tych mniej istotnych. Od czasu kiedy go nie ma, czuję pustkę, mimo że moi synowie są pełni energii i wypełniają dom wrzawą. Nie mam komu zwierzyć się ze swoich myśli, tak jak robiłam to z Tomkiem.
Obawy o zdradę
Od czasu wyjazdu z Polski przyjechał do Konina kilka razy.
- To zawsze było jak święto. Chłopcy chcieli z nim spędzać cały czas, chodzili za nim krok w krok. Młodszy raz przyszedł nawet do nas w nocy do sypialni. Na szczęście kochaliśmy się wcześniej i nie zastał nas w intymnej sytuacji — Mariola przyznaje, że oprócz tego, że towarzyszy jej poczucie ogromnej samotności, brakuje jej seksu. Wie, że mężczyźni mają większe potrzeby seksualne, więc czasem zadaje sobie pytanie, czy Tomek jest jej tak samo wierny jak ona jemu. Na razie nie padło takie pytanie, ale Mariola jest pełna obaw. Dlatego chce, żeby Tomek jak najszybciej wrócił do Polski. Póki tak się nie stanie, pozostają częste telefony i wizyty. Na lato chce przyjechać do niego z chłopcami na cały miesiąc.
Obawy o zdradę pojawiają się bardzo często w związkach na odległość. I to znacznie wcześniej, niż dojdzie do wyjazdu jednego z małżonków.
- Mój wujek był marynarzem – mówi 29-letnia Jola, żona Darka, która została w Polsce z dwuletnią córeczką. – Ciotka była praktycznie osobą samotną. Kiedy wujek wypływał w morze, nie było go miesiącami. Dostawała listy z różnych zakątków świata, czasem do niej dzwonił. Po jakimś czasie listy i telefony były coraz rzadsze. Aż w końcu się urwały. Ciotka dowiedziała się potem od jednego z jego kolegów, że ułożył sobie życie na nowo z inną kobietą w innym kraju. Myśleliśmy, że ciotka straci zmysły z rozpaczy. Nigdy nie chciałam doświadczyć tego co ona, mimo że potem ułożyła sobie na nowo życie z kimś innym.
Zatem kiedy Darek powiedział, że ma dość biedowania i wyjeżdża do Anglii, Jola używała różnych argumentów, żeby go zatrzymać. Zwłaszcza że wie, że jej mąż, zanim się poznali, nie był stały w uczuciach do dziewczyn i uganiał się za spódniczkami.
Dołączyć do męża
— Darek uparł się jednak i wyjechał pół roku temu. Za każdym razem kiedy dostaję od niego wiadomość lub z nim rozmawiam, boję się, że to nasz ostatni kontakt. Że gdzieś przepadnie bez wieści i zostaniemy same z córką – zwierza się Jola.
Zaczęła niedawno miewać złe sny, w których widzi męża pod rękę z inną kobietą. Mijają ją na ulicy roześmiani, nie zauważając wcale. Budzi się wtedy i do rana już nie śpi. Na szczęście Darek pracuje na budowie ze znajomymi, więc kiedy oni przyjeżdżają do Polski i odwiedzają Jolę, dopytuje się dyskretnie, czy przypadkiem kogoś tam nie poznał. Informacje uspakajają ją, ale nie na tyle, żeby mogła spać spokojnie.
Wie, że praca na budowie jest ciężka i Darek pod koniec dnia ma siłę tylko na zjedzenie kolacji i prysznic, a potem idzie spać. Ale przecież długo w taki sposób egzystować się nie da. A wolne dni, zamiast spędzać jak dotychczas z kolegami przy piwie, będzie być może chciał niedługo spędzić w towarzystwie jakichś kobiet. Nie brakuje tam przecież ładnych Polek, które pracują tam na miejscu. Więc jeśli one mogą tam być, to Jola przecież też może.
— Niedawno zaczęłam myśleć o tym, że przyjadę do niego z córką, znajdę jakąś pracę i będziemy żyć tam razem. Nie mówiłam jeszcze o tym pomyśle Darkowi. Niedługo ma przyjechać. Wiem, że będzie chciał wrócić do Anglii, bo chociaż ciężko tam pracuje, to znacznie lepiej zarabia, mówi, że wszystko jest tam prostsze, że żyje się łatwiej. To będzie dobry moment, żeby mu powiedzieć, że ja też chcę do niego dołączyć – planuje Jola.
Od trzech miesięcy zaczęła powtarzać angielski, żeby móc się bez problemów porozumieć i znaleźć dobrą pracę. Zgłosiła się do kilku agencji pracy w Polsce, które zatrudniają Polaków w Wielkiej Brytanii, aby być przygotowaną na wyjazd, kiedy nadejdzie odpowiedni moment, i wreszcie zakończyć ten dziwny związek na odległość i móc być ze sobą razem, we dwoje.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze