7 życzeń
MAGDALENA TRAWIŃSKA • dawno temuPewien portal internetowy przygotował sondę, której celem było zbadanie, czego kobiety najbardziej pragną, co zmieniłyby u swoich partnerów, czego od nich oczekują. Najczęściej powtarzające się odpowiedzi zaskoczyły mnie niezmiernie. Nie dlatego, że wydały mi się odkrywcze, ale właśnie dlatego, że były mi tak dobrze znane. I nie tylko mnie, ale wszystkim moim koleżankom. Czyżby wszystkie kobiety pragnęły tego samego?
Sprawdziłam to, przeprowadzając samodzielną sondę wśród przypadkowo poznanych kobiet. A oto siedem, powtarzających się kobiecych życzeń:
Małgosia (29 lat, Poznań): By był bardziej na luzie!
— Mieszkam w mieście, które słynie z klimatycznych knajpek i niesamowitych imprez. Przyzwyczaiłam się do imprezowego stylu życia. Drinki, klubowa muza, bieganie po wyprzedażach i odstawianie totalnych głupot w sklepach i w pubach. Zakochałam się w Staszku, bo jest dojrzały, odpowiedzialny i mądry życiowo. Brakowało mi tego. Teraz wolałabym jednak, żeby był bardziej na luzie! Gdy idziemy do klubu z moimi znajomymi on siedzi i prawie nic nie mówi, czasem rzuca takie suche żarty, że mam ochotę schować się pod stół ze wstydu. Jest nieśmiały, a każdą uszczypliwą uwagę, powiedzianą oczywiście żartem, bierze do siebie. Na spotkaniach z przyjaciółmi mam wrażenie, że się nudzi i chciałby szybko zabrać mnie do domu. Ze mną jest zupełnie inny — wygłupia się i robi mi różne figle, niespodzianki. Wśród znajomych właściwie mógłby stać się jak słup soli, nie uśmiechać się i nic nie mówić. Nie wiem jak to zmienić.
Beata (28 lat, Busko Zdrój): Żeby częściej wyznawał mi miłość i był bardziej czuły!
— Uwielbiam kochać się z moim mężczyzną! Miłość z nim to spektakl pełen niespodzianek, wiecznej improwizacji i eksperymentów. Jest bardzo wyrafinowanym kochankiem. Wie jak sprawić mi przyjemność. Jest tylko pewne ale… Nigdy nie słyszałam jeszcze od niego słowa: Kocham Cię! Częściej słyszę: Podoba Ci się? Lubisz to? I jak było? A ja wolałabym, żeby po wspólnie spędzonej nocy, przytulił mnie i wyznał mi miłość. Pogładził czule włosy lub podniósł mój podbródek i głęboko patrzył mi w oczy. Nie jest oziębły, ale czasem wydaje mi się, że robi to tak od niechcenia. A ja oprócz dobrego seksu pragnę także miłości, wzniosłych wyznań i delikatnej czułości.
Monika (40 lat, Nowy Dwór): By był czułym i kochającym ojcem!
— Mój mąż jest bardzo oschły w kontaktach z bliskimi. Kocha nas, wiem to, ale nie umie tego okazać. Nigdy nie był dla mnie czuły. Raz w życiu słyszałam jego wyznanie miłości — na naszym weselu. Potem już nigdy nie powtórzył tego słowa. Przyzwyczaiłam się. Mamy ośmiolotetniego synka, który bardzo potrzebuje jego miłości. Mają ze sobą dobry kontakt, ale mój maż zupełnie drętwieje, gdy syn siada mu na kolana i chce się przytulić. Spędzają ze sobą weekendy na ekstermalnych wycieczkach, ściankach wspinaczkowych, kajakach, basenie, koniach. Mąż chciałby, żeby nasz syn wyrósł na twardego faceta, a mi się wydaje, że on jest taki delikatny. To często denerwuje męża. Boję się za każdym razem, gdy jadą gdzieś razem. Marcin nie jest uważny i może sobie zrobić krzywdę, a Robert wystawia go na próby i i uważa, że da sobie radę. Chciałabym, żeby mój mąż był bardziej czułym i kochającym ojcem.
Magda (30 lat, Ciechanów): By zadbał o swój wygląd!
— Mój chłopak pochodzi ze wsi. Pracuje w Warszawie, ale w każdy weekend jedzie na wieś i pomaga rodzicom na roli. Jest bardzo pracowity. Wstaje rano i tuż po śniadaniu kosi zboże. Ta praca trwa aż do wieczora. Zawsze jest umorusany i wygląda tak śmiesznie — jak kominiarz. Nie przeszkadza mi to, jestem dumna, że jest taki pomocny i zapracowany. Nie mogę jednak wymusić na nim, by dbał o paznokcie. Nie ma na to czasu, a nawet dokładny prysznic nie załatwia sprawy. Paznokcie nie są obcięte, a brud po całym dniu pracy wymagałby kilkunastominutowego szorowania szczotką, mydłem lub jakimś innym preparatem. Gdy odwiedza mnie wieczorem po takim pracowitym weekendzie, ze zgrozą patrzę na jego paznokcie. Tłumaczy mi, że je czyścił, ale nie da się ich doczyścić zupełnie. Mówi, że spieszył się, żeby spędzić ze mną trochę czasu. Czasami widzę, że są poobgryzane. Robi to w samochodzie, jadąc do mnie, bo wie, że nie znoszę długich paznokci, a oczywiście zapomina o obcięciu! Nie mogę tego znieść! Nie lubię też, gdy nie zdąży użyć perfum, ani wody po goleniu. Jest zabiegany — to prawda, ale przecież męski zapach perfum jest taki podniecający. Miło jest się przytulić do pachnącej, męskiej brody. Niestety perfumy, to u niego rzadkość. Bardzo chciałabym, żeby mój chłopak bardziej dbał o siebie, żeby stało się to jego nawykiem i rzeczą naturalną.
Beata (25 lat, Siedlce): By troszczył się o mnie i opiekował się mną!
— Mieszkamy razem. Michał dobrze zarabia, ja też pracuję i jestem samowystarczalna. Nie potrzebuję więc pieniędzy od swojego partnera. On jednak właśnie w taki sposób pojmuje opiekę nade mną. Wciąż wciska mi na coś pieniądze. A to na fryzjera (nie wiem czy to aluzja do moich odrostów), a to na nowy ciuszek, na zakupy. Michał czuje się wtedy lepiej. Uważa, że potrzebuję pomocy. A ja potrzebuję opiekuńczości, a nie pieniędzy. Rozmawialiśmy już o tym wielokrotnie, ale on się tylko uśmiecha, gładzi mnie po główce jak dziecko. Gdy byłam chora, był zajęty pracą. Poczłapałam więc z gorączką do pobliskiej apteki, po lekarstwa. Gdy wrócił do domu, spojrzał na tabletki i położył mi pieniądze na stół. Zapytał jak się czuję, ale nawet nie zrobił mi herbaty. Nie potrzebowałam uregulowania rachunku, tylko nakrycia kocem i pogładzenia po rozpalonym czole. Gdy miałam problemy w pracy i usiłowałam mu o tym opowiedzieć, zbagatelizował to. Żeby zamknąć temat rzucił, że na pewno sobie poradzę. Wolałabym, żeby wysłuchał, co mam do powiedzenia i razem ze mną poszukał rozwiązania. Potem już nigdy nie wróciliśmy do tej rozmowy, jakby sprawa nie była istotna. Dla mnie była — i to bardzo. Chciałabym, żeby był troskliwy i opiekuńczy.
Renata (32 lata, Szczecin): Żeby zarabiał dużo pieniędzy, bym czuła stabilizację i miała w nim oparcie!
— Jestem bardzo aktywną kobietą. Rano basen przed pracą, pięciominutowa sauna, szybki makijaż i już wsiadam do samochodu — jadę na pierwsze spotkanie z klientem. Potem lunch, siedzę w papierkach, odbieram telefony, robię zebranie, planuję kolejny dzień. Wracając z pracy robię zakupy w supermarkecie. W domu zmywam i przygotowuję kolację dla swojego męża, który dopiero po dwóch godzinach od mojego przyjścia wyłania się ze swojej pracowni. Jest artystą — maluje techniką collage i robi sztuczną biżuterię. Po kolacji mam ochotę gdzieś wyjść — na spacer, na wino, do kina, a potem chcę się z nim kochać namiętnie. Niestety, mój mąż zazwyczaj się wyłamuje i wraca do pracowni, żeby skończyć projekt jakiejś broszki, bo ma wenę twórczą i nie chce, żeby mu uleciała! Ale nie to jest najgorsze. Jestem wyrozumiała i wiem, że jest inny ode mnie — potrzebuje spokoju i skupienia, a ja jestem wiecznie naładowana energią i ruchliwa. Najgorsze jest to, że czasem czuję, że to ja w tym domu noszę spodnie: zarabiam na nasze klimatyczne mieszkanie na strychu, opłacam wszystkie rachunki, nawet za jego telefon komórkowy. Gdy Kamil sprzeda swój obraz lub biżuterię, kupuje materiał i znów zaczyna tworzyć. Wciąż powtarza mi, że to tak na razie, kiedyś ktoś go zauważy, stanie się sławny i będzie miał swoją galerię w Paryżu. Kiedyś… Kiedyś w to wierzyłam, ale minęło pięć lat, a on wciąż ma problemy finansowe i nie chce szukać innej pracy. Zresztą ja nie bardzo widzę go w innym zawodzie — jest bardzo wrażliwy. Chciałabym, żebym mogła na niego liczyć i żeby w końcu zaczął więcej zarabiać!
Joanna (24 lata, Warszawa): Żeby poświęcał mi więcej czasu i żebym była dla niego najważniejsza!
— Mój mąż jest bardzo zajęty. Pracuje w dużej korporacji, często zostaje po godzinach. Owszem — zarabia krocie, ale wiecznie nie ma go w domu. Oprócz tego wciąga go polityka, jest członkiem jednaj z partii politycznych. Ma także dodatkowe zainteresowania: rano przed pracą chodzi na angielski, we wtorki po pracy idzie na piłkę nożną z kolegami, w czwartki gra w tenisa, a w sobotę nurkuje na basenie. Widuję go tylko późnym wieczorem i rano przy śniadaniu. Czasem jest tak, że zasypiam, a rano on spieszy się do pracy (wychodzi wcześniej na angielski), daje mi tylko buziaka, budzi mnie i tyle go widziałam…! Czuję się samotna i nieszczęśliwa. Koleżanki mi zazdroszczą, że mam tak zaradnego i ambitnego faceta, że stać mnie na wszystko i mogę sobie kupić to, co chcę. A ja wolałabym, żeby zarabiał mniej i poświęcał mi więcej czasu. Chciałabym czuć się ważna w jego życiu, a jestem dodatkiem, który czasem przygotuje kolację, zje z nim śniadanie i spędzi wieczór z jego znajomymi z pracy.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze