Jestem kochanką
ANNA PAŁASZ • dawno temuDo tanga trzeba dwojga. Czasami jednak robi się ciaśniej, wtedy tango traci swój urok i zwykle ktoś wypada z rytmu. Geometria życia jest dość surowa – trójkąt miłosny nigdy nie jest równoboczny. Prędzej czy później któreś z ramion nie będzie w stanie udźwignąć ciężaru. Co skłania kobiety do angażowania się w romans z zajętym mężczyzną?
Anna (42 lata, ginekolog z Wrocławia) przez prawie rok wysłuchiwała szumnych deklaracji żonatego faceta. Doczekała się nawet chwili, w której on dzierżąc w dłoni papiery rozwodowe oznajmił, że od tej chwili będą już zawsze razem. Najwyraźniej jednak jego „zawsze” ma charakter krótkoterminowy.
— Im dłużej jesteś kochanką, tym wyraźniej widzisz, w jak fatalnej tkwisz konfiguracji. Przecież nawet jeśli awansujesz na jego partnerkę, jaką masz pewność, że on będzie ci wierny? Skoro dla ciebie zostawił jakąś kobietę, dlaczego nie miałby zostawić ciebie dla kolejnej? Ja podzieliłam los jego żony. Zdradził mnie tak samo, jak ją. Tyle, że ja nie zdążyłam zostać jego żoną. Był mi wierny może miesiąc, może dwa. Potem znalazł kochankę, o której dość szybko się dowiedziałam – byłam czujna. Nie mogłam uwierzyć, że najpierw zostawił dla mnie żonę, a potem poszedł w tango z jakąś inną panną. Może lepiej dla mnie? Rozczarowałam się okrutnie.
Druga to też podium…
Ale to pierwsza zgarnia główną nagrodę. Iza (32 lata, nauczycielka z Łodzi) zrobiłaby wszystko, by facet z którym ma romans, zostawił dla niej swoją żonę. Żyła w przeświadczeniu, że pewnego dnia tak się stanie, opierając się na jego obietnicach i wizjach wspólnej przyszłości, jakie przed nią roztaczał. Czy warto było zainwestować tyle emocji i wysiłku w relację o charakterze mydlanej bańki?
— Chciałam mieć męża, dzieci, ładny dom z ogrodem. On żerował na moich marzeniach, codziennie powtarzał, że będziemy kiedyś razem, tak naprawdę, bez potrzeby ukrywania, udawania, bez kłamstw i poczucia, że kogoś krzywdzimy. Mówił, że nie kocha swojej żony, że to pomyłka. Miał wiele określeń na to małżeństwo, w żadnym z nich nie występowało słowo „miłość”. Podobnie, jak i między nami jej nie było, przynajmniej z jego strony. Fajnie to sobie urządził, taki strateg. Ocknęłam się po ponad roku, kiedy zobaczyłam, jak bezbłędnie odgrywa rolę wiernego kochającego męża, jak bez mrugnięcia okiem oszukuje i siebie, i ją. I mnie, przy okazji. Postanowiłam odejść, zbierając resztki godności z podłogi.
Kamila (26 lata, wizażystka z Krakowa) połasiła się na narzeczonego swojej koleżanki. Była gotowa zająć jej miejsce przed ołtarzem licząc, że nikt nie zauważy drobnej podmiany. Tak czy siak, z pozoru wymarzona suknia ślubna uwierała jeszcze bardziej niż sumienie.
— Maciej od początku mi się podobał. Paradoksalnie, to ja zapoznałam go z koleżanką. Wpadli sobie w oko, od tamtej pory byli nierozłączni, a ja cierpiałam. Niespodziewanie Maciej zaproponował mi spotkanie, potem kolejne. Wiadomo, jak się sprawy potoczyły. Byłam wściekła, kiedy dowiedziałam się, że zamierza ożenić się z tamtą dziewczyną. Zrobiłam aferę, a on stwierdził, że zamiast z nią, ożeni się ze mną. Jakkolwiek absurdalnie to brzmi, dałam się złapać. Wierzyłam, że oboje organizują nasz ślub, że w pewnej chwili Maciej podziękuje koleżance za udział, a ja szybko zajmę jej miejsce. Byłam tak naiwna, że aż mi siebie żal. Do ostatniej chwili wierzyłam, że to ja będę tą, której będzie przysięgał wierność. Wierność, której nigdy nie umiał dochować. Oczywiście nie ożenił się ze mną, zresztą z koleżanką też nie, bo w porę odkryła, jakim jest padalcem. Chyba niewiele straciłam prócz czasu i nerwów, bo to nie był wymarzony kandydat na męża.
Przeklęty trójkąt
Aneta (29 lat, kasjerka z Bydgoszczy) upiera się przy swojej wersji szczęścia. Dla niej bycie ponad dziesięć lat kochanką starszego żonatego faceta to najwyraźniej szczyt marzeń. Aneta jest przekonana, że osiągnęła mistrzowski poziom w sterowaniu nim. I nie widzi, że zmierza w kierunku katastrofy.
— Kochamy się, jest prawdziwa namiętność, oprócz tego wielkie uczucie. To wspaniały człowiek, który za szybko się ożenił, w dodatku z niewłaściwą kobietą. Miał dosyć samotności, ona dała mu namiastkę bliskości – przepis na małżeńską porażkę gotowy. I nagle spotkał mnie, poznał smak prawdziwego oddania, ciepła, przywiązania. Nieustannie dziękuje mi za każdy dzień, jaki spędzamy razem, obsypuje prezentami, jest czuły. Potrafimy przegadać całą noc i cały dzień. Jest idealny, w każdym calu. Tylko ta żona, ten jeden mankament, rysa na obrazku naszego szczęścia. Niebawem się jej pozbędziemy, Artur już załatwia formalności, czekam na rozwód, zaczęłam nawet oglądać obrączki u jubilera.
Artur jest we mnie zakochany, musi nam się udać. Jego dzieci mnie nie znają, ale jest przekonany, że mnie pokochają równie mocno, co on sam. Będę dla nich dobrą matką, dla naszych własnych jeszcze lepszą. Mam już na oku mieszkanie dla nas, na razie jednak czekam, bo przecież to nie jest taka łatwa sprawa, Artur nie może wszystkiego rozegrać zbyt pochopnie. Wspieram go i akceptuję jego decyzje, nie naciskam. Jak tylko się rozwiedzie, wyjeżdżamy na wakacje, gdzieś do ciepłych krajów — all inclusive, tylko my dwoje, dwa tygodnie miłości.
Jestem szczęśliwa i wiem, że kochanka to tylko stan przejściowy, etap na drodze do bycia żoną. Nie boję się, ufam mu i wiem, że ze mną będzie mu dobrze, że będzie mi wierny jak ja jemu. Teraz rzadko się widujemy – on załatwia rozwód, ma dużo pracy, wyjazdów. Wytrzymam tyle, ile będzie trzeba, czekam trzy lata i wiem, że teraz jesteśmy bliżej niż dalej. Nie żałuję, że postawiłam wszystko na jedną kartę, było warto.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze