Studium przypadku
MAŁGORZATA SULARCZYK • dawno temuUstalmy jedno: na ludzkich językach daleko się nie zajedzie. A że wehikuł nieperspektywiczny, nie należy poświęcać mu uwagi. Ludzie gadali, gadają i gadać będą. Liczy się to, jakie im ku temu daje się powody. Musisz sobie jasno ustalić priorytety, a z tego, żeby wszyscy Cię kochali, szanowali i nie szukali dziury w całym, zrezygnuj na wstępie.
Droga Margolu,
Sprawa, o której chcę napisać, jest chyba trochę nietypowa. Moja mama zakochała się w moim wykładowcy. Ona wdowa, on wdowiec, spotkali się przypadkiem. Nie mam nic przeciwko temu, żeby moja mama się z kimś spotykała – jest jeszcze młoda, dlaczego nie? Tym bardziej że facet jest miły, z klasą, widzę, że jej z nim dobrze. Nie byłoby w tym nic niestosownego, gdyby nie fakt, że ja ciągle jeszcze jestem jego studentką. No, a oni zaczęli spotykać się jawnie i mam teraz problem. Bo wygląda to tak, jak gdyby mama „wstawiała się” za mną u niego.
Słyszę coraz więcej złośliwych komentarzy, mimo że do tej pory (przez pół roku) udawało się utrzymać ten romans w tajemnicy. Ale w końcu ktoś ich razem zobaczył – ktoś, kto zna też moją mamę – skojarzył i skandal gotowy. Czuję się z tym fatalnie. Nie wiem, jak się zachowywać w stosunku do niego. To niby facet mojej mamy, ale w końcu też, jeśli nie przede wszystkim – profesor. On udaje, że nic się w naszych relacjach nie zmieniło, ale przecież się zmieniło. Najgorzej jest mi jednak w kontaktach z innymi studentami. Sytuacja już niedługo stanie się nie do zniesienia. Ale w końcu nie mogę wymagać od mamy, żeby rezygnowała ze szczęścia… Jak sobie z tym poradzić?
Oliwia
***
Droga Oliwio,
Ustalmy jedno: na ludzkich językach daleko się nie zajedzie. A że wehikuł nieperspektywiczny, nie należy poświęcać mu uwagi. Ludzie gadali, gadają i gadać będą. Liczy się to, jakie im ku temu daje się powody.
Rozumiem, że Ty tych powodów nie dajesz? Romans Twojej mamy siłą rzeczy będzie budził zaciekawienie. Nie zależy to od Ciebie. Jedyną sprawą, za którą możesz (i powinnaś) być odpowiedzialna, są Twoje studia. Niewątpliwie jesteś teraz bacznie obserwowana. Nie masz wyjścia – albo musisz brylować w przedmiocie, jaki wykłada przyjaciel Twojej mamy, albo z dystansem przyjąć fakt, że wszelkie Twoje w tej materii poczynania obarczone zostaną komentarzem „życzliwych”. Nie możesz sobie tylko pozwolić na wykorzystywanie tej znajomości do ułatwienia sobie studiów. Chodzi zarówno o jawne, jak i ukryte korzystanie z tej – bądź co bądź – szczególnej pozycji.
Twój wykładowca może też reagować dwojako. Co najmniej dwojako! Może traktować Cię zupełnie tak samo jak dotąd, ale może też, aby uniknąć pomówień, stać się wobec Ciebie bardziej rygorystyczny i wymagający. I nie będzie w tym niczego nagannego. On też jest w szczególnej sytuacji. Najważniejsze jest, abyście do tego wszyscy troje podeszli jak najbardziej naturalnie i określili sposoby działania. Nie masz wyjścia, musisz się w tej sytuacji odnaleźć, uodpornić na insynuacje i zacisnąwszy zęby, szlifować wiedzę z jego przedmiotu – tak aby nikt nie miał najmniejszego prawa zarzucić Ci, że korzystasz z jakichś szczególnych przywilejów.
To na pewno trudne. Udowadnianie, że nie jest się wielbłądem, to diabelnie czasochłonne i wyczerpujące zajęcie. Czasem może trzeba z tego zrezygnować, puścić mimo uszu komentarze, skupić się na zdobyciu wykształcenia i przetrwaniu tych ostatnich miesięcy… Musisz sobie jasno ustalić priorytety, a z tego, żeby wszyscy Cię kochali, szanowali i nie szukali dziury w całym, zrezygnuj może na wstępie. Plotki… Pamiętasz taką piosenkę Osieckiej: „Niewiele im trzeba – żywią się nami…”? Zadbaj o to, by jedynie na Tobie pasożytowały, a nie były czyszczącym wszystko do kości padlinożercą.
Najważniejsze jest, byś zachowała dobry kontakt z mamą – to raz – i skończyła studia z dobrymi wynikami – to dwa. Może i lepiej nawet, że przed Tobą takie wyzwanie. To hartuje. W środowisku zawodowym nie będziesz musiała długo czekać, aż zjawi się pojedynczy zawistnik, parka jakaś złośliwa, koteryjka biurowa… Cała gama takich typów włóczy się człowiekowi po curriculum vitae. Szepczą, insynuują, pomawiają, rzucają oszczerstwem w twarz… Zgrabniej sobie z nimi później poradzisz dzięki tym doświadczeniom. Ot, takie uczelniane studium przypadku. Trening interpersonalny. Czy zjedzą mnie okoliczności, czy stawię im czoła?
Trzymam kciuki za podniesione czoło na egzaminie magisterskim. Pokaż im!
Margola
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze