"Przypadek Justyny", Tomasz Piątek
MAGDA GŁAZ • dawno temuNajnowsza powieść „Przypadek Justyny” dowodzi niestety prawdy, że ilość napisanych w krótkim czasie książek jest często odwrotnie skorelowana z ich jakością. Główny bohater, Andrzej Jacyna, to „psycholog od psychologów”. Człowiek antypatyczny, nieuprzejmy, cyniczny w stosunku do każdego, kogo spotyka na swojej drodze. Jednym słowem - psycholog, który nie lubi ludzi. Na dodatek Jacyna jest autorem anempatii, teorii zakładającej programowy brak emocji i empatii, dzięki której dorobił się pieniędzy i uznania.
Tomasz Piątek (rocznik '74) to pisarz niezwykle pracowity – w niecałe trzy lata wydał aż sześć powieści. Jego debiutancka „Heroina”, w jakiejś mierze oparta na wątkach autobiograficznych, narobiła wiele szumu w świecie literackim i uczyniła z Piątka postać medialną. Pisarz udziela wielu wywiadów, często spotyka się z czytelnikami, odwiedza telewizję. Dziennikarze traktują go jako speca od narkotyków a zarazem pedagoga, który ma przemówić młodym ludziom do rozumu, natomiast niezbyt interesują się literackimi walorami jego prozy. Tymczasem siła jego debiutu tkwi nie tylko w fabule, lecz także w stylu. Poza tym Tomasz Piątek wcale nie bawi się w moralizatora, który uzurpuje sobie prawo do mówienia, co jest złe a co dobre.Po „Heroinie” Piątek napisał jeszcze „Kilka nocy poza domem”, „Bagno” oraz parę książek z gatunku fantasy (seria „Ukochani poddani Cesarza”), których odbiór nie był już tak jednoznacznie pozytywny.
Najnowsza powieść „Przypadek Justyny” dowodzi niestety prawdy, że ilość napisanych w krótkim czasie książek jest często odwrotnie skorelowana z ich jakością. Główny bohater, Andrzej Jacyna, to „psycholog od psychologów”. Człowiek antypatyczny, nieuprzejmy, obchodzący się cynicznie z każdym, kogo spotyka na swojej drodze. Jednym słowem — psycholog, który nie lubi ludzi. Na dodatek Jacyna jest autorem anempatii, teorii zakładającej programowy brak emocji i empatii, dzięki której dorobił się pieniędzy i uznania. I taka właśnie jest też książka Piątka – anempatyczna. Trudno do niej podejść w sposób emocjonalny, polubić bohatera, który z założenia jest odpychający, wejść w świat powieści.
Jacyna zostaje zatrudniony do rozwikłania tajemniczych śmierci, które polegają na tym, że kości ofiary odłączają się od siebie, ciało się wewnętrznie rozsypuje i zamienia w „worek na kości i podroby”. Wszystkich ludzi, którzy stykają się z tytułową Justyną, czeka podobny los.
Jacyna – bohater i narrator książki — snuje opowieść pełną makabrycznych wizji i paradoksów. Wydarzenia dnia dzisiejszego stanowią dla niego pretekst, żeby przedstawić znane sobie historie z przeszłości. Sprawa kryminalna, którą próbuje rozwikłać Jacyna, nabiera sensu wraz ze stopniowym odsłanianiem się biografii „najsłynniejszego polskiego psychologa”. Z czasem wszystkie elementy układają się w pewną całość a teoria anempatii staje się bardziej zrozumiała. Tomasz Piątek karmi czytelnika trudnymi w odbiorze obrazami – naturalistycznym opisem uśmiercania kota, drastycznymi wspomnieniami ciotki z czasów wojny. Dużo tu opowieści o dzieciństwie w siermiężnym PRL-u. Narracja Jacyny jest trochę zbyt chaotyczna, wątki rwą się i czasami nie układają się w fabularną całość.
„Przypadek Justyny” jest rodzajem przewrotnego moralitetu, a właściwie książką kwestionującą przesłanie tradycyjnie rozumianego moralitetu. To swoista pochwała zła. „Dlatego tym silnym uczuciem, jakie człowiek powinien żywić dla swojego istnienia, nie powinna być miłość, ale nienawiść. Odium fati zamiast amor fati. Dopiero wtedy życie nabiera smaku i sensu.”. Te rozważania filozoficzne brzmią bardzo groźnie. Piątek podważa tradycyjne wartości, bawi się pojęciami i poddaje je w wątpliwość. Dobro i zło zamieniają się miejscami, wszystko staje się relatywne.
Tomasz Piątek nieskromnie wyznaje, że właśnie „Przypadek Justyny” jest jego najlepszą powieścią. Wydaje się jednak, że autor nie ma racji. Przynajmniej w moim odczuciu nie jest to wybitna powieść. Mam jednak nadzieję, że pisarz tak utalentowany jeszcze nas, czytelników, zachwyci i wcześniej czy później napisze książkę lepszą lub przynajmniej równie dobrą jak „Heroina”.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze