Maybe baby
DOROTA NOWAKOWSKA • dawno temu„Mieć dzieci?! Teraz?! Nie, to niemożliwe, bez sensu” – wracasz do rzeczywistości. Ale w twojej głowie kiełkuje nowa myśl, której towarzyszy nieznane wcześniej uczucie. To coś zupełnie innego niż projekty wymyślane na potrzeby zawodowej kariery. Starasz się przypomnieć sobie, gdzie widziałaś te piękne, błękitne śpioszki z kaczuszką na przodzie...
Od dziecka bawisz się lalkami. Takimi szmacianymi bobasami, które kładzie się do wózka, a w plastikową buzię można wcisnąć smoczek. Naśladujesz dorosłe kobiety, kołysząc w ramionach swoją zabawkę. Bawisz się w mamę, dom, macierzyństwo. Gotujesz lalkom jedzenie w plastikowych garnkach wielkości dziecięcej rączki.
Potem do twojego świata wkracza Barbie. Rodzice znoszą zakurzone niemowlaki do piwnicy, a główne miejsce w dziecinnym pokoju zajmuje piękna, długonoga dziewczyna — niezależna, z własnym domem i muskularnym kochankiem Kenem. To na razie zabawa. Pozwala przynajmniej „na niby” zbliżyć się do marzeń, które kiedyś może zrealizujesz.
Gdy stajesz się nastolatką, zabawki powoli znikają z twojego życia. Na długo. Skupiasz się na nauce, ukochanym chłopaku albo wizycie u kosmetyczki. Nie masz w głowie lalek, bobasów. Wręcz przeciwnie. Chcesz się rozwijać. Studia i praca to dwa priorytety, dla których poświęcasz wszystko, no, prawie wszystko. Widok kobiety z wózkiem wzbudza w tobie uczucie litości. Płacz dziecka w autobusie irytuje. „Wpadka”, jak sama nazwa wskazuje, to dla ciebie wyrok i złamane życie. Myślisz, że tak będzie zawsze. “Po co mi dziecko?” - wzruszasz ramionami.
Nagle jednak coś się zaczyna zmieniać. Potrafisz zapatrzyć się na małe szkraby biegające niezdarnie po podwórku. Zapominasz wtedy o koszmarnych sprawach, które zalegają w szufladach twojego firmowego biurka. Omijane wcześniej artykuły o porodach w kobiecych pismach teraz czytasz z zapartym tchem. Malutkie buciki, podziwiane podczas wizyty u ciężarnej koleżanki, wzruszają cię do łez. Ale nadal macierzyństwo to dla ciebie odległa przyszłość. Przecież sama jesteś jeszcze dzieckiem. Nie wyobrażasz sobie pieluch i smoczków w twoim wypieszczonym mieszkanku, gdzie książki i drogie sole do kąpieli zajmują honorowe miejsce. Jeszcze nie teraz. Chociaż…
Wreszcie zdarza się, że upojna noc kończy się pewnym niepokojem. Zabezpieczenie okazało się najwyraźniej zawodne, nadszarpnęło zaufanie pokładane w antykoncepcji. Upragnione bóle brzucha i czerwona plamka na bieliźnie nie nadchodzi. Martwisz się? Chyba nie. Jesteś spokojna, wyczekująca. „A jeśli nawet?” – myślisz sobie i delikatny dreszczyk emocji przebiega ci po kręgosłupie. Z wahaniem nalewasz sobie kawy do filiżanki. Może nie powinnaś? W samochodzie myślisz, jak powiedzieć o tym rodzicom. Na pewno się ucieszą. W końcu najwyższy czas ustatkować się, mieć dzieci. Maja? Tak. Od zawsze przecież chcesz tak nazwać córeczkę. Bo to musi być dziewczynka.
Au! Ból brzucha daje o sobie znać. Stan oczekiwania zmienia się nagle w zniechęcenie. Już wiesz, że dzisiejszy dzień spędzisz w towarzystwie tabletek przeciwbólowych. Uff, uniknęłaś „wpadki”. Ale czy naprawdę cieszysz się z tego powodu?
Wydaje się, że wszystko jest w porządku, twój dzień wypełniają codzienne zwykłe sprawy, lecz coś się zmieniło. Uczucie niedosytu? Niezależna Barbie nie jest już atrakcyjna. W twojej głowie zadomowił się obraz małego człowieczka – niemowlęcia.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze