Współlokatorka podrywa męża
CEGŁA • dawno temuNie jestem zazdrosna i naśmiewałam się często z zazdrosnych kobiet. To wydawało się grubo poniżej mojego poziomu godności. Nawet będąc już z Wiktorem od dwóch lat, nie miałam takich epizodów, typu bliska koleżanka ze studiów, dawna znajoma ze szkoły... Do czasu współlokatorki, którą sami przyjęliśmy pod swój dach. Gra mi na nerwach do imentu, a mąż bawi się dobrze i mówi, że przeginam.
Nie jestem zazdrosna i naśmiewałam się często z zazdrosnych kobiet. To wydawało się grubo poniżej mojego poziomu godności. Nawet będąc już z Wiktorem od dwóch lat, nie miałam takich epizodów, typu bliska koleżanka ze studiów, dawna znajoma ze szkoły – czemu on w ogóle z nimi rozmawia?!!! Tak rozumują niektóre laski i nie ukrywają tego, ale ja byłam ponad.
Niestety dopadło mnie, kiedy przestało się nam układać różowo finansowo i podjęliśmy decyzję o podnajęciu pokoju. Przychodziło mnóstwo chętnych ludzi, rozmawialiśmy z nimi. Pokój, jak i całe mieszkanie, jest atrakcyjny, z wyjściem na loggię, tak samo jest z naszego pokoju, z kuchni i z łazienki, takie mieszkanie — kiszka wąska, z czterema oknami balkonowymi.
Wynajęliśmy pokój, jak mi się wydawało, parze, z dwoma kotami. Fajni normalni ludzie. Sprowadzili się, po czym… tak mniej więcej po 3 tygodniach facet… znikł. Została tylko słodziutka Martynka, bosa, w jedwabnym szlafroczku, z wylewającym się z podeń biustem. O swoim chłopaku mówi „ex” – nie wyszło, sorry. Teraz myślę, że byli w zmowie, on był tylko przykrywką dla korzystnego wynajęcia pokoju!
Aktualnie Martynka przetwarza się po mieszkaniu, roztaczając wonie coraz to innych perfum. Mój Wiktor traktuje ją jak ładnego przygarniętego pieska, rozpieszcza, poprawia ciągle coś w jej pokoju, reperuje kontakty, wypaczone rzekomo okno. Ale – co ja wiem? Gębusia mu się uśmiecha od ucha do ucha, a ja mam wkurw! Nie mogę zamknąć drzwi do łazienki, bo koty muszą mieć całodobowy dostęp do kuwet. Laska rządzi się w kuchni, pichci i bez przerwy zaprasza nas na obiadokolacje (wiedząc doskonale, że ja wracam do domu po 23.00.). Nie mam spokoju, wieczorem z reguły zastaję „imprezę” – pyfko, jedzonko, towarzyska Martynka z moim facetem na kanapie gapi się w telewizor, chociaż ma własny w pokoju.
Nie wiem, ile to wytrzymam, nie podpisaliśmy z nią nawet żadnej umowy. Gra mi na nerwach do imentu, a Wiktor bawi się dobrze i mówi, że przeginam.
Dżinks
***
Droga Kocico!
Wyluzuj, błagam. Twój związek z Wiktorem trwa na tyle długo, żeby on mógł sobie dobrotliwie podkpiwać z Twojej zazdrości. Jasne, nie jest to do końca fajne i fair, ale z czegoś może wynika. Na przykład z tego, że przerobiliście już etap radosnej izolacji i pora zacząć żyć z innymi ludźmi? Przeanalizuj to.
Wiem, czytam, słucham… Pary rozpadają się z powodu zbyt atrakcyjnych opiekunek do dzieci. Współlokatorek także. Nie znaczy to jednak, że tak jest u Was. Napisałaś, że zmusiła Was sytuacja ekonomiczna, a decyzja była wspólna. Czemu zakładasz, że Martyna poluje na Twojego Wiktora, że wynajem był „ustawiony”? Może naprawdę pokłóciła się z chłopakiem i teraz usiłuje nieudolnie odreagować, w życiu bywa różnie. Mimo wszystko, wiąże Was układ obcych sobie ludzi i najlepsze, co możesz zrobić, to ignorować przekroczenia. Oczywiście z zakreśleniem granic, gdy są przekraczane. Granic współmieszkania.
Ja, będąc na Twoim miejscu, dążyłabym do ustalenia zdrowych zasad wynajmu (skoro dotąd nie zostało to zrobione), z pominięciem swoich obaw i domysłów. Wysil się i zbagatelizuj je! W mieszkaniu dwupokojowym zachowana musi być wzajemna prywatność mieszkańców, ale warunki ustala wynajmujący właściciel. Jeśli razi Cię zbytnia ekspansywność Martyny, musisz jej to zakomunikować. Przykładowo, że po powrocie do domu chcesz mieć kuchnię i łazienkę do swojej dyspozycji – skoro dziewczyna ma inny tryb życia, to nie powinien być dla niej problem. Jedynie problemu kotów nie wyeliminujesz, poszliście z Wiktorem na tę opcję.
Nie poruszałabym natomiast za żadne skarby świata kwestii negliżu. Czasami odsłanianie własnych słabości – jak w Twoim przypadku – a nie ciała, to nieświadoma prowokacja, nawet dla osób wyzbytych złych intencji. Jeśli chcesz być z Martyną na dystans, nie okazuj, że widzisz w niej rywalkę! Zachowaj się po prostu jak gospocha – mój dom, moje zasady. Z uszanowaniem tego, za co dziewczyna płaci czynsz.
Generalnie, pomysł z podnajęciem był dobry, ale się spalił. Jesteś niepewna Wiktora, zestresowana. Najwygodniej byłoby poruszyć ten temat w sposób naturalny – planowaliście przecież wynajęcie pokoju parze, nie singielce. Obecny układ, stanowiący swego rodzaju sprawdzian, funkcjonuje źle i nie sądzę, byś się do niego z czasem przekonała. W perspektywie czasu zalecam raczej rozwiązanie go, niż przekonywanie siebie i Wiktora, że jakoś się ułoży. Nie warto ryzykować. I nie do wszystkiego warto dojrzewać.
Trzymam kciuki za Twój rozsądek i zimną krew.
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze