Rzeka kłamstwa
MAŁGORZATA SULARCZYK • dawno temuUstalmy jedno: duża rzeka powstaje z małych strumyczków. Jedna topniejąca zaspa to nic, ale kilkaset topniejących zasp podtopiło Toruń. Słusznie zatem martwisz się brakiem prawdomówności Twojego mężczyzny. Pytasz mnie o opinię, więc pozwalam sobie wrazić ją wprost: moim zdaniem małe kłamstwa najczęściej wiodą do dużych.
Witam, Margolu,
Cieszę się bardzo, że znalazłam w końcu kogoś, kto mi może pomóc…
Mój problem wygląda tak: jestem z moim chłopakiem od pięciu lat i zawsze było coś, czego mi nie mówił, a ja i tak się o tym dowiadywałam. To nie było nic strasznego, np. kupił drogą część do komputera i mi nie powiedział, a ja znalazłam rachunek… Tego typu sprawy. Jednak od pewnego czasu, od trzech miesięcy, kłamie już notorycznie. Raz na dwa tygodnie, czasami nawet raz na tydzień! Nadal są to „małe sprawy”, ale dla mnie się nie liczy, czy małe, czy duże – ważny jest sam fakt, że kłamie. Nie wiem, co mam myśleć… Dla mnie kłamstwo jest najgorsze. Skoro te rzeczy są nieistotne, błahe, to dlaczego kłamie? Nie mogę tego pojąć. Wczoraj też go przyłapałam na czymś i powiedziałam, że jeżeli jeszcze raz mnie okłamie, to koniec! Ja nie mogę być w związku, gdzie jestem okłamywana. Co Pani myśli na ten temat? Pięć lat bycia razem i wszystko na marne…
Jestem bardzo smutna i nie wiem, co mam robić… Z góry bardzo, bardzo Pani dziękuję.
Pozdrawiam,
Viktoria***
Droga Viktorio,
Ustalmy jedno: duża rzeka powstaje z małych strumyczków. Jedna topniejąca zaspa to nic, ale kilkaset topniejących zasp podtopiło Toruń.
Słusznie zatem martwisz się brakiem prawdomówności Twojego mężczyzny. Pytasz mnie o opinię, więc pozwalam sobie wrazić ją wprost: moim zdaniem małe kłamstwa najczęściej wiodą do dużych. Prostą drogą, pozbawioną szczególnych trudności. Najciężej jest przełamać pierwszy opór, potem idzie jak z płatka. A raczej – jak z nut. Do tego lawinowo…
Tak częste kłamstwa wyglądają mi na nawyk. Przymus kłamania. Podważają jedną z najważniejszych spraw w związku – zaufanie. Twój chłopak nie ma do Ciebie zaufania, nie chce, być może obawia się (dlaczego?) mówić Ci prawdę. Musisz zrobić rachunek sumienia z tego, jak reagowałaś, gdy mówił prawdę. Może stąd wyszły nieporozumienia i wówczas nauczył się kłamać, wiedząc, że prawda niekoniecznie wyjdzie na jaw, więc może zyskać jedno „suszenie głowy” mniej. Może być też inaczej – Ty jesteś w porządku, a on nawyk ukrywania swoich zachowań wyniósł z domu albo nabył go w inny sposób. Jakkolwiek by było – sprawa jest bezsprzecznie niepokojąca i nie rokuje dobrze na przyszłość, gdyby zostawić ją w obecnej formie.
Nie wiem, na ile masz wpływ na swojego mężczyznę, w jakim jesteście wieku, czy masz determinację, by ten związek cierpliwie prostować, zakładając potknięcia, a kto wie – może ostatecznie nawet porażkę… Możliwe, że Twój partner powinien poddać się terapii, zwalczyć w sobie skłonność do kłamstwa, przyznać sam przed sobą, że dopuszcza się nieuczciwości i że takie zachowania są nie do zaakceptowania. On być może sądzi, że się czepiasz bezpodstawnie. Albo nie potrafi zdać sobie sprawy z tego, że źle czyni. Może w jego otoczeniu (rodzinnym, towarzyskim) takie „drobne” kłamstwa to norma. Nie masz wielkiego wyboru: albo Wasze ścieżki się rozejdą, albo czeka Cię długa droga pod górkę, kiedy przez kilka lat będziesz z dużym samozaparciem uczyć go zasad, bez gwarancji dobrego rezultatu. W każdym z tych przypadków czeka Cię trochę bólu i niewiadoma przyszłość. Trzecią drogę trudno mi sobie wyobrazić, jakkolwiek nie wykluczam, że można ją odnaleźć. Byle nie było nią puszczanie mimo uszu coraz cięższego kalibru kłamstw…
Jedno jest pewne: nie można tego tak zostawić, bo wszelkie nieprawidłowości mają tendencję do pogłębiania się, jeśli nikt nad nimi nie pracuje. Będzie Ci potrzebna siła, odwaga i samozaparcie, bez względu na to, którą drogę wybierzesz. Życzę Ci zatem dobrego, roztropnego wyboru.
Margola
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze