„Letarg”, Thomas Enger
ŁUKASZ ORBITOWSKI • dawno temuLetarg jest przepełniony detalami związanymi z pracą dziennikarza, a autor kładzie nacisk na te informacje, których czytelnik nie zdobyłby na własną rękę. Thomas Enger sam pracował jako dziennikarz. Jego debiutancka powieść sprzedana została do kilkunastu krajów i ekranizowana.
Oj, życie nie biegnie po myśli dziennikarza Juula. Jeszcze niedawno miał piękną żonę, zaledwie grożącą rozwodem, udanego syna, zaś życie zawodowe składało się z samych sukcesów. Zdarzył się pożar, syn zginął podczas próby opuszczenia domu, sam dziennikarz Juul wylądował w szpitalu. Podczas dwuletniej rehabilitacji starczyło mu sił zaledwie na podpisanie papierów rozwodowych. Wreszcie, odzyskał siły i postanowił wrócić do pracy. Okazało się jednak, że dwa lata to cała epoka w szybko zmieniających się czasach.
Drzwi otwierają się na kartę, wystrój redakcji stał się niepokojąco nowoczesny, ale największe zmiany zaszły w samej gazecie, internetowej zresztą. Dziennikarz nie ma poszukiwać prawdy, lecz sensacji. Obnażony biust liczy się bardziej, niż rzetelnie podana informacja. Żeby było jeszcze ciekawiej, dziennikarz Juul musi pracować razem z aktualnym kochankiem swojej byłej żony, zaś szefuje im niedawna podwładna. Co w takiej sytuacji może przynieść ocalenie? Jedynie praca, najlepiej związana z trupem. Porządny, efektowny trup przywróci dziennikarza Juula na właściwe tory.
Rzeczony trup należy do pięknej studentki szkoły filmowej. Znaleziono ją ukamienowaną i z odciętą ręką, co w dość jasny sposób wskazuje na motyw religijny zbrodni. Podejrzenie pada na jej chłopaka, pochodzącego z Pakistanu. Jest to człowiek właściwie pozbawiony zalet, lecz wygląda na to, że mordercą jest ktoś inny. Prowadząc własne śledztwo, Juul odkrywa powiązania zamordowanej w światku norweskiej kinematografii i z wolna odzyskuje wewnętrzną równowagę. W tym zakresie, niesłychanie pomocny okazuje się gang Pakistańczyków, którego przedstawiciele pragną odebrać Juulowi życie, a wraz z nim prawo do wykonywania zaszczytnej pracy pismaka.
Thomas Enger, autor Letargu sam pracował jako dziennikarz. Sukces jego debiutanckiej powieści, sprzedanej do kilkunastu krajów i ekranizowanej, daje nadzieję, że porzucił ów niewdzięczny zawód. Doświadczenie zrobiło swoje. Letarg jest przepełniony detalami związanymi z pracą dziennikarza, a autor przytomnie kładzie nacisk na te informacje, których czytelnik nie zdobyłby na własną rękę. Dowiadujemy się o trickach pozwalających wyciągnąć informacje od niechętnych prasie policjantów, dostajemy też lekcję na temat pozyskiwania tajnych informatorów. Gdzieś mniej więcej w połowie lektury dziennikarz Juul porzuca skórę marudnego szwędacza, zaczyna ganiać i umykać przed ostrzałem, słowem, jego przygody stają się jakby mniej prawdopodobne, ale rzetelnie nagromadzony materiał sprawia, że jesteśmy skłonni uwierzyć we wszystko.
Istnieje specjalny zestaw cech, charakteryzujących debiuty literackie. Dotyczy to zwłaszcza debiutów udanych. Autor zbiera się w sobie i między okładki pakuje wszystko, co przez lata zdążył wymyślić. Stąd na stronach Letargu mnożą się postacie i wątki. Tu tragiczna śmierć syna z rozwodem, tam jacyś gangsterzy, była żona, gówniarz z kamerą, niespełniony seksualnie profesorek, ofiary gwałtów, tajemniczy informator i wredni gliniarze. Sprawność, z jaką Enger zbiera to wszystko do kupy, budzi pewien podziw, pomimo że niektóre chwyty po prostu nie przystoją rasowemu autorowi kryminałów. Dość powiedzieć, że dziennikarz Juul posiada sekretnego przyjaciela, z którym czatuje od czasu do czasu. Przyjaciel ów zapewne jest samym Bogiem i podsuwa niezbędne informacje, gdy tylko śledztwo utknie w miejscu.
Cechą debiutanckich książek są również kłopoty z językiem. Autor albo szarżuje ponad miarę, albo wciąż jest nieporadny. Nie dotyczy to Thomasa Engera. Styl Letargu przeczy tytułowi swoją dynamiką, a każde zdanie jest jak kula z karabinu doświadczonego snajpera. Trafia dokładnie w punkt.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze