Wyobraźmy sobie kobietę-szpiega.
Najprawdopodobniej będzie szczupłym dziewczęciem w typie Angeliny Jolie, takim Jamesem Bondem wyposażonym w obfity biust. W pracy łączy wysokie walory towarzyskie z umiejętnością kopania z półobrotu. Włamie się do Fort Knox i przestrzeli ćwierćdolarówkę celując z satelity. Będzie uwodzić książąt i topić księżniczki, zagryzie krokodyla, wyciągnie się za włosy z bagna i zatłucze Putina Miedwiediewem, a potem odpłynie z ukochanym w stronę zachodzącego słońca.
Tak może być, ale niekoniecznie.
Elsa Drucaroff w wywiadzie dołączonym do właściwego tekstu, wspomina, że jako feministka nie potrafi odłączyć ideologii od płci. W tym sensie, Kobiety z miasta Salta wpisują się w nurt „herstory”, czyli odczytania wydarzeń historycznych z perspektywy kobiecej. Chodzi o przywrócenie kobietom właściwego miejsca w dziejach, wyprowadzenie ich z kuchni, sypialni, dziecinnego pokoju. Doświadczenie czytelnicze uczy, że książki pisane pod tezę nie mają większej wartości. Dotyczy to nie tylko powieści feministycznych, lecz również komunistycznych, socjalistycznych, chrześcijańskich i rewolucyjnych. Trylogia ku chwale chomików najprawdopodobniej również byłaby okropna. Prymat idei nad warstwą literacką zwykł obniżać wartość dzieła. Tym większe brawa dla Elsy Drucaroff, że tak się nie stało.
Kobiety z miasta Salta są sprawnie skonstruowanym thrillerem historycznym i jestem pewien, że gdyby Dumas był kobietą, pisałby właśnie w ten sposób. Kto go tam wie, może i był? Zwroty akcji są nieodmiennie zaskakujące, tempo kojarzy się z energetyczną walką bokserską, bohaterowie są pełnokrwiści: ona piękna, dzielna, choć pełna wątpliwości, on jest dojrzałym przedwcześnie chłopcem, próbującym wyłuskać odrobinę dobra z niegościnnego przecież świata. Na deser dostajemy odważną niewolnicę, paskudnych oficerów i głównego złego, którym, a jakże, jest ksiądz-intrygant. Kunszt pisarski pani Drucaroff sprawia, że możemy zrozumieć postawy każdej ze stron. Warstwa ideologiczna ujawnia się dopiero w toku uważnej lektury: podczas burzliwych wydarzeń w Argentynie mężczyźni zajmowali się intrygami oraz wojną. Kobiety nie tylko współkształtowały rodzenie się państwowości, ale i dbały o ocalenie tzw. człowieczeństwa, czymkolwiek by ono nie było.
Zagrzebanie elementu ideologicznego w sensacyjnej fabule daje mu większą skuteczność. Siła rażenia Kobiet z miasta Salta przebija niejedno sympozjum feministyczne. Jeśli propaganda, to właśnie taka – przed lekturą warto jednak zapoznać się z podstawowymi faktami na temat historii Argentyny.